Ja właśnie oglądam.
Podszedłem sceptycznie ale.....
podoba mi się podejście Roba Zombie i jego stosunek do oryginału np: muzyka jest żywcem z oryginału wzięta; scena opina na ekranie "31 października" (oczywiście 15 lat później), w oryginale znajduje się tu piosenka pt " mr sandman", tutaj też. Całe sceny są niczym oryginał, np jak Michael stoi pod drzewem i jego siostra widzi go pierwszy raz jest identyczna z oryginałem.
Cieszy mnie to ponieważ nie stało się to co z Batmanem. Tam w oryginale wygląda Gotham City był integralną częścią rzeczywistości. Wszystko tam wyglądało jak wieża zapomnianej katedry: zaciemnione, mroczne, zimne..Burton był absolutnie wierny komiksowi.
Nowy batman jest glamour..
Ogólnie takie eksploatowanie tematu to jak odgrzewanie kotleta...na pewno zarobili na tym majątek ale to tylko dowodzi niemocy twórczej holyłudu..
Różnica między powtórką w produkcji Halloween i Batmana polega na tym, że o ile ten pierwszy został umieszczony w konkretnym czasie i miejscu, i konkretnej technice w związku z tym.
Batman nie dzieje się jakoś szczególnie w czasie, na pewno też nie w miejscu. Takie rozwiązanie powoduje, że obraz się nie starzeje. Może dlatego Nolan nie próbował robić kopii z oryginału, wiedział, że oryginału nie doścignie. Pierwszy Batman to twór doskonały, Carpenter był oryginalny jednak był niewolnikiem stylu okresu, w którym tworzył.

Mam pytanie, a mianowicie : Oglądałem ten film ale musiałem przerwac i nie wiem jak się skończył . Skończyłem oglądac w momencie , gdy Dr.Loomis zastrzelił Myersa i wsiadł do samochodu. Może ktoś napisac co było później ??

Ja czekam na kolejne filmy Zombiego,oprocz Halloween podoba mnie sie Dom 1000 trupow i Bekarty diabla te filmy laczy typowy styl Zombiego ktory jest ciekawy.

Remake jest pod niektórymi względami ciekawszy niż film Carpentera.

Tak zwłaszcza że pokazuję patologiczną rodzinkę, a nie poukładaną jak w originale.

Nowa wersja Halloween nie jest kopiuj wklej jak większość remaków z gatunku horror.

To dość ciekawe, bo pokazuje jakiś rys psychologiczny, ale z drugiej strony uczłowiecza M. Mayersa, bo nawet potrafił mówić i zachowywał się prawie jak normalne dziecko.

Wiadomo ile luszi tyle będzie zdań.Uważam że w remaku jest to świetne podobnie jest z Narzeczoną Frankensteina gdzie potwór mówił i czuł a w jedynce nie mówił.

Aż jestem zaskoczona... Obejrzałam w 4 wieczory wszystkie 7 części i zabrałam się za to... Byłam pełna nadziei. Myślałam, że będzie to dobre, ale...to najgorsza wersja Mayersa jaka mogła być. Ten koleś nie przypomina go ani trochę i czemu to taki olbrzym? A Laurie? Jest strasznie tępa... Naprawdę chciałam by była martwa... I jej równie wspaniałe koleżanki. Słownictwo godne kogoś o IQ banana. To najbardziej irytujące dziewczyny w historii. Po niespełna godzinie stwierdziłam, że to jeden z najgorszych filmów jakie widziałam i dałam sobie spokój...

dla mnie lepsze niz oryginal ktory byl bdb