PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=465821}
5,7 30
ocen
5,7 10 1 30

Han nyeohaksaengeui ilgi
powrót do forum filmu Han nyeohaksaengeui ilgi

Obraz Korei 

ocenił(a) film na 6

Film wyprodukowany w Korei, na koreańskie potrzeby, z myślą o Koreańczykach, mający przedstawiać ot, historię obyczajową z ich codziennego świata. Tym wartościowszy, że właśnie nienastawiony na pokazywanie kraju, ani ze strony propagandowej, ani zachodnich dokumentów o tym jak KRLD straszną jest. Mamy opowieść. Opowieść, która gdzieś się rozgrywa. Gdzieś to kręcili, w jakimś koreańskim mieście, w jakimś koreańskim domu, w jakiejś koreańskiej szkole, w "zwyczajnych miejscach".
I tak uderzający jest wygląd tych "zwyczajnych miejsc". Ta jałowa ziemia, gruntowe drogi, bieda-domki z przewracającym się drewnianym płotkiem, to wszystko w klimacie radzieckiej prowincji przed 50 laty... Obraz nędzy i rozpaczy się jawi!

ocenił(a) film na 5
Brischer

Czy ja wiem czy to taki realistyczny obraz? Symptomatyczne, że gdy żona dostaje raka, najpierw trafia do Szpitala dla Kobiet nr. 1 w Pyongyangu - najnowocześniejszego i najbardziej ekskluzywnego w Korei Północnej - a potem do stojącego na równie wysokim poziomie nadmorskiego sanatorium, gdzie realnie przebywają jedynie członkowie oligarchicznej elity. Rodzina, którą przedstawia film, do żadnej oligarchicznej elity nie należy, wręcz pokazane jest, że ojciec upadł dość nisko, ale mimo to są w stanie korzystać z tym podobnych luksusów.

Pomijając już, że gdy tylko film zanadto zbliża się do ukazania jakiejś prawdy, na ratunek przychodzi deus ex machina - najczęściej w postaci jakiegoś urzędnika-przyjaciela rodziny - i dostarcza, co w danym momencie dla fabuły niezbędne. I tak Soo-ryeon dostaje się do uniwersytetu tylko dlatego, że przyjazny urzędnik zaklepał jej miejsce, podobnie z mieszkaniem. Wybywa też pieszo z Pyongyangu aż do fabryki położonej gdzieś na prowincji (na 90% w Kaesongu), ignorując, że podróż między dużymi miastami Korei bez pozwolenia jest zakazana, etc. etc. Ukazana wizja to jest mimo wszystko bardziej przedstawienie Korei Północnej takiej, jaką chciałaby być (samodzielna, skromna, żyjąca prosto i tradycyjnie - wspominanie o przodkach jedzących karmel ziemniaczany, robienie kimchi - ale i korzystająca ze zdobyczy nowoczesności), niż taką, jaką jest.

(Zresztą już sama idea, że ojciec-naukowiec "wynalazł" automatyzację fabryki, jest dość idiotyczna. Technologie przedstawione w montażu na końcu istnieją już od dawna i Korea Północna dobrze o tym wie, sprowadzając, wbrew obiegowej opinii o totalnej izolacji, sporo sprzętu przemysłowego z zagranicy. No i znowu jest to ukazane w pokrętny sposób - żona tłumaczy naukowcowi zagraniczne książki, czyli po prostu sprowadza wiedzę z zagranicy, ale w domu i po cichu, żeby nie kłopotać Państwa świadomością o własnej niesamodzielności.)

ocenił(a) film na 6
xenakiss

O to mi właśnie chodziło :)
Sceneria filmu robi strasznie smutne wrażenie, mimo że w założeniu twórców nie ma być nijak negatywna. Przedstawiają Koreę "taką, jaką chciałaby być", a i tak wychodzi z tego świat odpychający człowieka z "normalności". Na tym polega absurd tego kraju, że wcale nie trzeba tam jeździć z ukrytą kamerą, żeby głód i obozy nagrywać, bo to co oni sami otwarcie pokazują, czym się nawet chlubią, już samo w sobie jest okropne...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones