Po obejrzeniu filmu pomyślałem sobie, że Hollywood z maścił kolejny film. Tymczasem patrzę na napisy końcowe a to Harris sam napisał scenariusz. Sam w bił gwoźdź do trumny postaci którą wykreował.
Usadowienie siedziby Lectera na Litwie szczerze mnie rozbawiło. Ze szczątkowych informacji wynika, że była to Wileńszczyzna (skoro oddział chciał pryskać na zachód przez drogę na Wilno). Ciekawa cóż tajemnicza rodzina tam mieszkała w zamku. Sama ich siedziba to niesamowita zagadka. Nienaruszony lub odbudowany po potopie zamek :D Jeszcze bardziej rozwaliło mnie imię dziewczynki. Bardzo popularne na Litwie. Jak widać Harris szuakł jakiegoś egzotycznego w jego odczuciu kraju no i znalazł :)
Potem jest już tylko lepiej. ZSRR jak widać nie był wcale państwem-więzieniem. wystarczyło schować się w towarowym wagonie i człowiek lądował w RFN. Banalnie proste. Najlepiej, że po latach wraca jak nigdy nic. Oczywiście nie mieli w papierach, że swego czasu pewien Hannibal Lecter prysnął za granicę. W lesie oczywiście chatki nikt nigdy nie odnalazł i czołg z samolotem stały sobie w najlepsze.
Wnerwiło mnie jeszcze strasznie granie Japonki przez Chinkę.
Ostatecznie 3/10 za scenografię i akcję z czołgiem.