Oglądałam ten film pełna nadziei, ale jak zawsze musiało być nieco inaczej niż się spodziewałam. Bronie fajne, niektóre sceny walk też. Na plus dla mnie idzie fakt, że nie zrobili motywu miłości dla Gretel (rzygam już tym, że w każdym filmie zawsze dowalają motyw miłości...). Co jednak mi się niezbyt podobało?
Ano fakt, że Hansel i Gretel-wielcy łowcy czarownic, robili to od lat... a jak przyszło co do czego, to wystarczyło raz walnąć dziewuchę i ta leżała później przez całą walkę, aż nadeszła jej kolej na zrobienie czegoś w walce. Takie przewidywalne i typowe dla podobnych filmów... Tak samo motyw z cukrzycą... Od razu było wiadomo, że Hanslowi zabraknie cukru w kulminacyjnym momencie :P No i ta "dobra czarodziejka". Od razu było widać, że ona umie czarować. Wszyscy byli tam szarzy, a ona taka kolorowa... ale to może był specjalny zabieg, aby ją zapamiętać i odróżnić od tłumu, więc niech będzie.
Ogólnie film dobry żeby sobie pooglądać. Straszny nie jest wcale i większość scen jest przewidywalnych. Walki i zabójstwa raczej karykaturalne niż straszne. Spodziewałam się czegoś bardziej epickiego, ale nie można mieć wszystkiego :D
Miałam dokładnie to samo uczucie jeśli chodzi o Gretel i to, że nie dodali wątku miłosnego.
to fajnie :D widzę że nie tylko mnie nuży to, że w każdym filmie nagle każdy znajduje miłość życia i inne pierdoły.
Na Hanselu (Hanslu?) aż tak kiepsko to nie wyglądało, bo jakoś wątpie, żeby darzył uczuciami tamtą babkę. Po prostu mu dała i tyle :D Typowy facet. Chociaż nie powiem... miałam w pewnym momencie nadzieję, że Gretel w tajemniczy sposób będzie znała zaklęcie leczące i jej pomoże :D
Hee...to samo powiedziałam gdy oglądałam. Laska umarła, a jemu nawet powieka nie drgnęła. Spuścił się i koniec. Żadnych tam uczuć. :)
Wkurza mnie, że do każdego gatunku wciskają element miłosny. Nawet do horroru czy s-f. Ciężko znaleźć film czysty gatunkowo, bez wątku romantycznego.
W westerplatte na szczęście nie zrobili :D A tak to sama nie wiem. Nawet do serialów wrzucają, często na siłę...
hahaha :D ale nawet mnie zdziwiło, że tamta czarodziejka była nago, a Gretel cały film w ubraniu. Ciekawe, czy sama nie zgodziła się na pokazywanie czegokolwiek, czy taki był scenariusz od początku...
Bo patrząc na różne filmy można mieć wrażenie, że wklejają te nagie sceny tylko dla podniesienia oglądalności (zwykle nic takiego nie wnoszą do sprawy)
Strasznie nabijałam na tej scenie. Laska się do niego dobiera, a ten chce wracać do siostry (!). Ona się rozbiera a Hansel krzyczy "nie" i odwraca głowę. Dziwny strasznie... Jak impotent się zachowywał. ;> Albo zatwardziały prawiczek. Patrzyłam na tę scenę i pytałam "kurcze, co z nim?!". :)
on jej od początku nie ufał i mówił że by ją spalił na stosie gdyby od niego zależało :D Może się bał, że to jakeiś wiedźmowe czary!
Rozumiem, że gdyby dostał ślinotoku, wytrzeszczu a potem jął napieprzać obnażonym przyrodzeniem w dogodnie leżący kamień i wydawać dzikie pohukiwania, nie wyszedłby na zatwardziałego prawiczka lub impotenta?
Również obce koleżance jest, kulturalne odwrócenie wzroku przez mężczyznę i nie rzucanie się na gołą kobietę tylko dlatego, że jest goła? Na przykład przez szacunek, niepewność co do wysyłanego sygnału albo zwyczajne ludzkie onieśmielenie?
O możliwym braku "doświadczenia" w ruchaniu czego popadnie, gdy od dzieciństwa podróżuje się z siostrą i zajmuje całe boże dnie wyżynaniem obrzydliwych monstrów (z których część potrafi wyglądać jak całkiem powabna niewiasta) nie wspomnę przez grzeczność i szacunek dla intelektu koleżanek.
Moja rada - mniej "słoneczka".
Wtedy, być może, normalnie zachowujący się, przyzwoity koleś, nie wyda się "prawiczkiem" lub "impotentem". Generalnie bardzo koleżankom współczuję dotychczasowych kontaktów z płcią przeciwną (lub ich braku, co by jeszcze jakoś tłumaczyło komentarze).