Dokładnie, właśnie powinni to przetłumaczyć x] Notabene, szkoda, że nawet napisy nie są dokładnie tłumaczone i umyka kilka smaczków, przynajmniej kiedy ja na tym byłam.
W tłumaczeniu jak zwykle umknęły wszystkie "faki". Typowe,leje się jucha, ciała eksplodują, głowy odpadają, ale bluzgów nie przetłumaczą. Na marginesie, niestety, teraz praktycznie wszystkie filmy są u nas tłumaczone na odpał, z omijaniem dużej ilości słów.
Najlepsze jest, kiedy w polskich tlumaczeniach jeszcze mowia do siebie per "pan" w takich sytuacjach :)
Bzdury. Musi być sporo takich osób myślących podobnie jak ty skoro aż tak wiele filmów ma zidiociałe tłumaczenia tytułów.
Cud że akurat ten jeden raz trafił się ktoś mądrzejszy i przetłumaczył jak należy.
Niby jak należy, ale z drugiej strony w polskim języku Hansel i Gretel funkcjonują jako właśnie Jaś i Małgosia, z całym dobrodziejstwem inwentarza:)
Ok, formuła filmu nie kojarzy się ze zdrobnieniem (Jasiuuu!:), ale ja bym przetłumaczył;)
Tak samo gdyby nakręcili Winnie the Pooh and Tigger: Piglet Killers :) (już nie wspominając o tym, że Winnie to dziewczyna:))
Też.
Ale:
"Podobnie jak i wiele innych postaci z książek Milne'a, Kubuś Puchatek został nazwany imieniem jednej z zabawek Christophera Robina Milne'a, syna pisarza. Z kolei pluszowa zabawka Christophera została nazwana tak od imienia niedźwiedzicy Winnipeg będącej żywą maskotką kanadyjskiego wojska z Korpusu Weterynaryjnego Kanady.
Najstarsze i wciąż najbardziej popularne tłumaczenie obu Kubusiów jest autorstwa Ireny Tuwim. Istnieje też nowszy przekład Kubusia, pod tytułem Fredzia Phi-Phi, autorstwa Moniki Adamczyk-Garbowskiej – kontrowersyjny przekład tytułu uważany jest przez jego zwolenników za bliższy oryginałowi.
W tłumaczeniach Kubusia Puchatka na język polski, występuje problem określenia jego płci. Irena Tuwim rozumując, że nie da się przełożyć imienia tak, by sprawa jego pochodzenia i rozumienia była jasna dla polskiego czytelnika, ochrzciła misia imieniem Kubuś. Monika Adamczyk w Fredzi Phi-Phi podobnie jak Milne, nadała imię żeńskie męskiemu misiowi, konsekwentnie stosując formy męskie np. (...) Phi miał zamknięte oczy, Fredzia Phi-Phi zatrzymał się nagle i pochylił się zagadkowo nad śladami. Milne ani razu nie nazywa "Kubusia" "Winnie", stosuje tylko połączenie "Winnie the Pooh", a najczęściej nazywa misia po prostu "Pooh""
Tadaaaa! :)
Co jest zidiociałego w przetłumaczeniu oryginalnych imion bajkowych postaci na ich spolszczone i o wiele bardziej zakorzenione w kulturze odpowiedniki? To powinna być norma.
A do tego jak to niedopatrzenie ma się do innych (jakich?) zidiociałych tłumaczeń?
A co NIE jest "zidiociałe" w spolszczaniu?
Nazwy powinny być zachowane w swej oryginalne formie. Tylko TO byłoby normalne.
Chyba nie oczekujesz, że ci nagle wymienię setki tytułów i nazw, które można by przetłumaczyć lepiej.
Nic nie jest zidiociałe w spolszczaniu tytułów które mają być dystrybuowane w Polsce.
Tylko oryginały? Wyobrażasz sobie pozycje japońskie, skandynawskie, rosyjskie, czy nawet francuskie dystrybuowane jedynie w oryginalnym języku? To byłoby chore, a nie normalne. "Polacy nie gęsi i swój język mają" - nie zapominajmy o tym.
Właściwie to dokładnie tego oczekuję. Wyprodukujesz się z setką głupich tłumaczeń, po czym okaże się że głupota tłumaczenia wynika z kompletnie innego podejścia do tytułu niż w tym wypadku - nagannego w tamtych przypadkach, ale nie mających zastosowania do tej konkretnej pozycji. Chyba że znasz setki tłumaczeń zepsutych przez zmianę imion bohaterów, to wtedy Ci zwrócę honor.
Produkować się? Ależ ja nie zamierzam nawet się dla Ciebie fatygować. Gardzę wszystkim, co zostało spolszczone i nie dam się wciągnąć w pseudo-patriotyczne gadki. Zresztą co ty mi tu pleciesz o innych językach skoro mnie od samego początku rozchodzi się o imiona. Nie żeby przetłumaczone tytuły nie były mi solą w oku - skoro już muszą je tłumaczyć to w większości przypadków mogliby nie przesadzać z inwencją. Ale czego wymagać od tego kraju skoro nawet imion nie potrafią zostawić w spokoju. Samo stworzenie bzdurnego tłumaczenia "Jaś i Małgosia" świadczy o głupocie polaków.
Nigdzie wcześniej nie precyzowałeś, że chodzi Ci o imiona. Pisałeś o tłumaczeniu tytułów. Skoro mówisz, że znasz z setkę źle przetłumaczonych tytułów z imionami, to chętnie bym je poznał. Ja w pamięci mam tylko koszmarek "Captain America - pierwsze starcie". Nie mam pojęcia kto mógł uznać za sensowne pozostawienie niespolszczonej wersji pseudonimu bohatera znanego z komiksów i seriali jako "kapitan Ameryka", oraz uzupełnienie go o spolszczony tytuł. Kłuło to w oczy na plakatach jak diabli.
Dla mnie sprawa jest prosta - w Polsce filmy otrzymują polskie tytuły, w Japonii japońskie, w USA amerykańskie, itd. Tak to funkcjonuje na świecie i tak powinno funkcjonować nadal. Wiele mamy koszmarnych tłumaczeń tytułów, ale to wina dystrybutorów, a nie samego faktu zabierania się za tłumaczenie tytułów oryginalnych.
Znowu przesadzasz. Ja nie jestem przeciwna tłumaczeniu tytułów, o ile trzymają się oryginału. Jako lingwistka wiem, że dosłowne tłumaczenie może się czasami okazać zgubne, jednak znaczna większość idiotycznie przetłumaczonych tytułów naprawdę mogłaby być zachowana w oryginalnej formie. Dodatkowo w większości języków imiona nie są modyfikowane (minus drobne zmiany, aby czasami ułatwić pronuncjację). I właśnie TO, że Polacy ZAWSZE muszą stanowić odstępstwo od normy irytuje mnie najbardziej. A dystrybutor w końcu też polak, czyż nie?
"Znowu przesadzasz. Ja nie jestem przeciwna tłumaczeniu tytułów, o ile trzymają się oryginału."
Z wypowiedzi sprzed czterech dni oraz tej wczorajszej o spolszczaniu nie odniosłem takiego wrażenia, stąd moja reakcja.
W tym przypadku rozchodzi się tylko o zmianę imion postaci na te, które w naszej kulturze są o wiele mocniej zakorzenione. Znam kilka beznadziejnych tłumaczeń (z ostatnich lat utkwiły mi w pamięci "Hot tub time machine" i "Cloverfield"), ale najczęściej jest to wina nadmiernego i niczym nieuzasadnionego odejścia od znaczenia tytułu oryginalnego. Tutaj zmiana imion miałaby sens.
http://www.imdb.com/title/tt1428538/releaseinfo?ref_=tt_ft
Tym razem odstąpiliśmy od zmiany imion. Mieszkańcy Serbii, Chorwacji, Czech i Brazylii za to ujrzą na plakacie bardziej znajome im imiona. Widać nie tylko my stanowilibyśmy odstępstwo od "normy". Jak już pisałem - w tym przypadku uważałbym to za odstępstwo uzasadnione.
"A dystrybutor w końcu też polak, czyż nie?"
Nie, obcy kapitał. ;)
To nie jest "angielski tutul", tylko oryginalny niemiecki.
Polska jest jednym z nielicznych krajow, jedli nie w ogole jedynym krajem, gdzie imiona w bajce zostaly zmienione. Nawet we Francji jest "Hansel et Gretel". Nawet w Rosji jest "Гензель и Гретель". W Finlandii zmienili na "Hannu ja Kerttu" a w Norwegii na "Hans og Grete", ale nie wymyslili sobie wlasnych.
Polska zawsze byla dosc absurdalnym krajem jesli chodzi o tlumaczenie.
Dobrze dla nich. Miło wiedzieć. Nie zmienia to faktu, że nie każdy "Hansel i Gretel" kojarzy z baśnią z dzieciństwa, a na tym target traci.
Tia a potem biegają po lesie i Hansel woła zdesperowany:
"MAŁGOSIAAAAAAAAAA"!!!
Trochę sobie tego nie wyobrażam :D
ale na dobrą sprawę właśnie tak wołali. Hansel i Gretel to też są zdrobnienia od imienia.