Filmu nie uratowały Rani z Preity...
Salman grał tak jak zawsze.. te same ruchy te same miny. Skończony kretyn wątpie by taka Pooja była zdolna się w nim zakochać. Film nudnawy. Większość filmu to "byle się nie wydało że nie jestem Romi". Ma kilka śmiesznych momentów ale jednocześnie smutnych. A na końcu to szkoda mi było tej całej Pooji.
Jak ktoś nie oglądał to lepiej niech sobie daruje.
Zgadzam się całkowicie!! To była maksymalna żenada przez cały czas...
Po pierwsze motyw z wujkiem nie był ani trochę zabawny był okropny. Oglądałam to z obrzydzeniem. Po drugie tak jak już powiedziałeś/aś (sorki;)) nie uratowały tego gniota ani Preity Zinta, dla której ściągnęłam ten szajs, ani tym bardziej Rani (nie szaleję za nią i nie lubię jakoś niewiadomo jak, ale szanuję bo jest bardzo dobrą aktorką). Widać, że dawały z siebie wszystko, ale scenariusz był tak kiepski, że brak słów.
Salman Khan był beznadziejny, ale jeśli o niego chodzi to chyba nie nowość (to samo w KKHH, Chori Chori Chupke Chupke itd). Fajnie, że chociaż na chwilę pojawił się Shah Rukh Khan (w sumie dobrze, że na chwilę..no bo ile można, mimo całej sympatii:P).
Ten film jest pierwszym filmem bolly, w którym piosenki były tak słabe, że je przewijałam.
Nie sądziłam, że to powiem, ale o wiele wiele gorsze od "Karan Arjun". Niby miało to być podobne do amerykańskiego "Ja cię kocham a ty śpisz", ale w ogóle nie ma czego porównywać.
Tak, dno den.
2/10, dziękuję.