Hardcore Henry to film, który albo się kocha, albo nienawidzi. Pomysł na nagrywanie filmów "z ręki" dla jednych jest geniuszem, a dla innych - idiotyzmem. Ja osobiście od zawsze byłem wielkim fanem horrorów found footage, ale do tej produkcji podszedłem ze sceptycznym nastawieniem. Byłem niemalże pewien, że będzie typowym odgrzewanym kotletem, który nie różni się od innych filmów akcji niczym poza perspektywą. I się myliłem. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że film mnie wielokrotnie rozbawi (elementy komediowe ofc, a nie jego beznadziejność), a fabuła tak cholernie wciągnie, że przy zakończeniu będę zaciskać pięści myśląc "dawaj, Henry".
Moim skromnym zdaniem, "Hardcore Henry" jest absolutnym arcydziełem w wymierającym już kinie akcji. To prawdziwy powiew świeżości, zaskakujący nie tylko konwencją, ale także fabułą i nader śmiesznymi elementami komediowymi. No i zajefajnym zakończeniem.
Jeżeli ktokolwiek kiedykolwiek znajdzie mój temat i postanowi coś pod nim napisać, proszę pamiętajcie, że to jedynie moje zdanie. Nie ma powodu, by się gryźć.
Popieram. Też zasiadłem do seansu z dużą obawą, pilot leżał niedaleko aby w razie potrzeby szybko włączyć inny film. Po chwili pilot bezwiednie wypada z dłoni i do końca seansu nie można już złapać oddechu. Z ekranu wylewa się czysta adrenalina, do tego pomysłowa fabuła, świetne teksty + nietypowy sposób realizacji i świetna muzyka. Po prostu rewelacja więc taką też postawiłem mu ocenę.