Miesza się jeden gatunek filmu z drugim gatunkiem. Miesza się film z grą komputerową, miesza przyzwoitość z nieprzyzwoitością. Miesza się realizm ze snem. Miesza się koszmar z rajem, walka o przetrwanie z szansą na drugie życie. Miesza się jedno z drugim, ale ostatecznie nie wychodzi filmowa papka.
Rzecz rozbija się o kwestię gustu. Mnie osobiście sposób przedstawienia historii nie podobał się – przesadzono z wulgarnością, przemocą, sianiem trupem po ekranie... w pewnym momencie stało się to nawet nie tyle co odpychające, ale... nudne. Nie przyciągało uwagi. Wiele scen pomijałem patrząc się gdzieś obok (a nie w środek ekranu), czekając (mimo wszystko niecierpliwie) po prostu na zmianę środowiska akcji. Oczywiście jest to kwestia gustu. Pod względem innowacyjności ukazanania obrazu filmowego, dzieło to jest wyjątkowe.
Historia opisana w obrazie – trzeba ją przetrawić. Jest ciężka i niełatwa. Ponieważ dotyka spraw transcendentalnych, być może kryje drugie dno. To drugie dno może być przypadkiem, ale film rodzi pewne pytania. Czy mając drugie życie po życiu, a będąc zmuszonym wciąż walczyć o przetrwanie, byłoby takie życie rajem czy koszmarem? Co w takim świecie z moralnością? Jaka jest wartość życia? I w czyjej grze to życie ma jakąkolwiek wartość? Są to pytania bez odpowiedzi, ale film choćby tylko z tego względu – ostatecznie zapomnieć nie łatwo. Osobnym pytaniem pozostaje, czy chciałoby się go oglądać raz jeszcze. Ja chyba nie chcę. Ale ocena pozostaje wysoka.