Obejrzałam ten film wczoraj, ale nadal bez przerwy o nim myślę, a najbardziej utkwiła mi w głowie scena duszenia ojca Oli w samochodzie. Z tego co pamiętam scena nie miała chyba podłożonej muzyki, zaś słychać było tylko oddechy bohaterów, szamotaninę i pamiętam białka oczu bohatera granego przez Janusza Chabiora. Poczułam mdłości. Jeszcze nigdy chyba żadna scena w najbardziej krwawym, jatkowym filmie tak na mnie nie zadziałała... Jak dla mnie film był mocny, a aktorstwo tria Kowalczyk, Chabior, Wosińska na najwyższym poziomie.