Witam, jak co roku udałem się na premierę Harrego... Dodam że był to mój najgorszy seans w kinie na jakim byłem, spokojnie nie chodzi o film ;-). Nie będę tu opisywał poszczególnych scen, tylko napisze ogólnie o filmie.
Przed tym filmie miałem mieszane uczucia bo po katastrofie jaką był Książę miałem wątpliwości co do tej części, ale zwiastun mówił co innego. Cały film jest ok, nie umknęły najważniejsze sceny z książki, muzyka dobra,zdjęcia bardzo dobre,efekty rewelacyjne. Najbardziej żałuję że nie poszedłem na film o godzinie 00.01 z napisami a tak to po raz kolejny spędziłem film w gronie idiotów(nie chodzi o moich znajomych bo na filmie byłem sam). A teraz minusy.
-Namiot = Bardzo nie podoba mi się wnętrze namiotu, namiot nie jest jakiś szczególnie większy od swojego wyglądu z zewnątrz na dodatek w środku jest ubogo i dziwnie, wnętrze z Czary Ognia o wiele wiele lepsze.
- Zbyt szybka akcja=Akcja w filmie była trochę zbyt szybka, przed poszczególnymi akcjami nie było żadnego planowania tylko od razu coś się działo, (ci co nie czytali książki mogli mieć problem ze zrozumieniem ale tak serio to mam ich gdzieś i ich nie lubię).
-Brak peleryny niewidki=Dziwi mnie zupełny brak tego przedmiotu w filmie (czy wgl w jakimś filmie Yatesa ona się pojawiła ?) chodzenie po Dolinie Godryka bez niej i w ministerstwie to ogólnie bardzo dziwna sprawa.
-No i punkt kluczowy czyli "Za dużo humoru", Yates zamiast zrobić poważny film przygodowy-fantasy to robi z tego fantasy-przygodowy-komedia romantyczna. Yates na siłę daję do filmu mało śmieszny humor(chociaż na sali kinowej zaczyna śmieszyć w raz ze śmiechem innych, ale nie zawsze) praktycznie w większości scen musi być coś śmiesznego, jakiś żarcik, głupia mina, dziwne spojrzenie, gest itd to na prawdę denerwuję bo kompletnie nie pasuję do powagi tej części, jak dla mnie części filmów 1-4 były bardziej poważne od filmów Yatesa, chociaż Yates też wprowadził do filmów parę fajnych rzeczy jak bardzo porządne pojedynki na różdżki i poważniejsze stroje śmierciożerców. Dodam jeszcze że minusem był dubbing i gra aktorska niektórych aktorów mimo to filmowi daję jak na razie ocenę 8/10 i uznaję za zdecydowanie najlepszy film Yatesa.
Ja się komedii nie doszukałem. Były rozrywkowe elementy, ale w dużej części były one podobne do takich humorystycznych momentów jak w książce.
Po wyjściu z Kina czułem Ostry niedosyt : / Pomimo tego że ta część była o wiele lepsza od Szóstki to i tak czegoś dla Mnie w Tym filmie brakowało.
No chyba żart ;p Humor to najlepsze co w tym filmie było! Gdyby nie to, ten film na bank nie byłby taki świetny :)
Nic mi się nie pomyliło :) Po prostu strasznie mnie raziły w Tym filmie poplątane Sceny :) Np Kiedy Minister Magii przyszedł przed Urodzinami Harrego ( Których nawet nie było w Filmie ) .
film mi sie podobal, bardzo mile mnie zaskoczyl, bo po ksieciu polkwri myslalam ze juz bardziej nie mozna spartolic adaptacji, ale na szczescie im sie udalo :D. choc mysle ze czesc druga bedzie jeszcze lepsza niz ta.
co mi sie najbardziej podobalo to scena otwarcia horkruksa-mistrzostwo, takie totalne zło, jakie panuje w calym 7 tomie ksiazki. podobal mi sie tez momen przemiany bathildy w nagini, to bylo naprawde dobrze zrobione, w ogole cala jej postac przyprawiala mnie o dreszcze ;). poza tym jak zwykle Fiennes i Helena sa perfekcyjni. no iukochany Allan Rickman, w tej czesci byl tylko kilka minut, ale jest idealny w tej roli, nie wyobrazam sobie zeby ktos inny zagra Snape'a ;).
co mnie niesamowicie drazni to oczywiscie dubbing, no ale w malym miescie nie mam szans zeby obejrzec z napisami.
jak uslyszalam glos Voldemorta to parsknelam smiechem na cala sale- jak mozna cos takiego w ogole zrobic? porazka.
poza tym brakowalo mi wielu moim zdaniem waznych watkow, jak np. pochowanie oka szaloonookiego, prosba do gryfka zeby sklamal odnosnie miecza no i to ze harry sie ujawnil przez uzycie expeliarmusa a nie ze to przez hedwige. no i skad tam sie wziela nora, skoro w 6 czesci j filmu ja SPALILI? ogolnie mogi poswiecic te pare klatek na wazniejsze sceny nizz ucieczke hagrida z harrym na motorze, bo jakby tego nie bylo to by sie nic nie stalo ;).
ogolnie 8/10 :).
Z tymi Scenami w 100% się z Tobą zgadzam :) A co do Polskiego Dubbingu jeszcze się nie mogę wypowiedzieć bo byłem na wersji z Napisami, ale w Następnym tygodniu pójdę z Podkładem to się wypowiem. : >
Pozdrawiam
dubbing jest tragiczny, po prostu nie moge go sluchac, i non stop mi sie chcialo smiac jak cos mowili. nie wiem w ogole kto uwaza ze to film dla dzieci, powinni wpuszczac od 15 :P. po prostu lubie glos Ralpha Fiennesa ale jego polski odpowiednik jest nieudany. jedyny dobry dubbing jest chyba tylko do Snape'a, bo ,,polski'' Snape ma niski glos jak Rickman wiec da sie zniesc ;).
zapomnialam dodac, ze niektorzy ludzie w ogole nie powinni chodzic do kina, tylko siedziec w oborze, nie uwlaczajac swinkom oczywiscie ;). mlaskanie, siorbanie, szeleszczenie to na prawde wkurzajaca rzecz. nie wiem, nie mozna otworzyc czipsow przed seansem? nie mozna ich jesc tak zeby nie szelescic paczka na cala sale? zjadlam paczke czipsow i nawet nie bylo slychac ze je jem, widocznie sie da.^^
no i klasycznie osoby pokroju KTO TO? CO ONI ROBIA? PO CO TAM IDA? KTORA TO CZESC? A CZEMU...? mnie rozp***dalaja... ja wiem, ze duzo osob idzie na film, bo inni ida, ale jak mozna ogladac ostatnia czesc 7 tomowej sagi, nie majac nawet pojecia co bylo w chocby 6...? bez komentarza.
Ja byłam na wersji z napisami, ale również planuję zobaczyć wersję z dubbingiem, aby mieć porównanie.
Generalnie bardzo mi przypasowało to że było sporo humoru w filmie.
Również zauważyłam wiele niedociągnieć w filmie, np. to że Nora została w poprzedniej części spalona, że nikt nie zauważa Harrego w ministerstwie. Urzekły mnie też piękne plenery. Czasami akcja działa się tak szybko, że nic nie było widać, ale to zapewne dlatego, że chcieli po prostu aby film był "dynamiczny"... Szkoda że postać Zgredka została zmieniona. Pamiętam jego wielki oczy, a w tej części miał małe usta, oczka i w ogóle był mniejszy.
Ogólnie film ujdzie, jest zdecydowanie inny niż poprzednie
Mi tam jakoś pochowania tego oka nie brakowało ale fakt mógłby coś z nim zrobić, z tą Hedwiga w filmie dla mnie zrobili lepiej niż w książce, bo to expeliarmus to jednak był taki słaby dowód na to że go rozpoznali.
w sumei moze to malo istotne, ale jestem po prostu hmm tradycjonalistka i sie czepiam. ;) brakuje istotnych rzeczy ale nie jest zle. jak sie dorasta na rowni z harrym to sie ma obsesje :P.
Ja jakoś nie mogę przeżyć Pominiętej Sceny z Urodzinami Pottera :P A po zaatakowaniu Śmierciożerców Hermiona powiedziała do Harrego "o Harry zapomniałam że masz Urodziny"
Fatum0 - mnie pozytywnie zaskoczyło, że w ogóle wspomnieli o tym, że miał te siedemnaste urodziny i, że tym samym jest pełnoletni/nie ma już na sobie namiaru. Nie brakowało mi tortu w filmie i tego krótkiego przyjęcia.
dużo humoru???!!!! człowieku mnie ten film zdołował a ty mi gadasz ze za dużo humoru??? ten film był mroczny i przygnębiający, wymień mi sceny które były śmieszne , pewnie taniec, w scenie której prawie nikt nie rozumie bo jest zbyt ułomny.
ok, tylko akurat gdyby nie było tekstów które wywołują uśmiech na ustach to bym chyba wyszedł z kina przygnębiony (choć taki z lekka wyszłem)
humor byl ok, teksty rona smieszne itp ale jednak jak sie czytalo ksiazke to przynajmniej ja bylam przygnebiona. ksiazka nie jest wesola, raczej mroczna i sciska cie w dolku na sama mysl co sie moze stac.
Rozbawiający był Wygląd Rona który wyglądał jakby był pod Wpływem czegoś innego niż Zatruty Medalion :D
mi tam najbardziej się nie podobało to, że było za mało Snape'a! toż to źle. na począku był (:)) ale później to tak malutko :(
w ogólnej rozrachubie film jest na prawdę dobry :) w porównaniu z poprzednimi wychodzi na przód może przez lepszą grafikę.
na sali jak np. wąż rzucał się na ekran były piski, a jak się pojawił zgredek to było: ohh jaki on słodki ;)
pomineli trochę wązniejszych szczegółów z książki ale w porównaniu z poprzednimi nie tak dużo ;)
moja ocena to: ja chcę jeszcze raz! ;) (nie wiem co zrobię gdy już zobaczę 2 część :()
W sumie przed chwilą, dopiero zrozumiałem czemu film podzielono na 2 części (nie biorąc pod uwagi długości).
- Panie prezesie, kasę tracimy, trza coś z tym zrobić.
- Mamy cały film zrobiony?
- No.. W sumie tak
- No to podzielmy go na dwie części, jedna będzie w listopadzie, a druga w lipcu. W lipcu przed drugą częścią puścimy znowu pierwszą, bo ludzie zapomną co się stało, przez te 8 miesięcy! I zbijemy jeszcze więcej kasiory!
- Faktycznie.. Genialne! Łubu dubu, niech żyje prezes naszego klubu!
-------
A właśnie dopiero teraz mi się przypomniały trzy sceny
- Lecący Dumbledore, który był totalnie bezcelowy - GANDALF NIEEEE!
- Brak przebrania Harry'ego na weselu.
- Jak Hermiona rzuciła na Harry'ego czar obrzydzający to nie wiedziałem co się stało, myślałem że mu przypadkiem jebła Depulso w twarz. Było to dość dziwnie pokazane.
Mi akurat to dobrze wyglądało, z tym Gandalfem to fakt, a ten brak przebrania to nawet lepiej głupio by było jak by zamiast Harrego był jakiś rudy chłopiec.
może inaczej.
nie będę czekać tak, że codziennie będę odliczać dni. ale gdy już zobaczę ostatnią część to pewnie będzie mi czegoś brakowało gdy następnym razem będę szła do kina ;)
Po Twoim komentarzu jeszcze bardziej się cieszę, że byłam na wersji z napisami. Polski dubbing w Potterze jest beznadziejny. W ogóle sobie nie wyobrażam bym mogła pójść na "Insygnia Śmierci" i nie usłyszeć aktorów. Przegapiłabym fanatyczną scenę Heleny Bonham Carter.
Do autora: czy czytałeś "Insygnia" krótko przed premierą? Jeśli tak, to nie rób tego więcej. Najgorsza rzecz jaką można zrobić, to przeczytać książkę a potem iść na film. Nieustannie czytelnik porównuje, szuka dziury w całym. A przecież wiadomo, że reżyser, scenarzysta przedstawiają SWOJĄ wizję adaptacji. Potem bardzo trudno ocenić całość, jeśli nie ma się dystansu. Pamiętając większość fabuły na świeżo, cholernie trudno zaakceptować braki wydarzeń, które podczas czytania wydawały się niesłychanie istotne.
Zapraszam też do poczytania mojej recenzji: http://mojapropaganda.blox.pl/2010/11/Insygnia-Smierci-Part-1.html
Nie, tak zrobiłem przed księciem, teraz już tak nie robię, chociaż tyle razy czytałem insygnia że i tak raczej wszystko pamiętam.
CIENIZNA !!!
Uważam (i tu już na wstępie najprawdopodobniej większości z Was się narażę), że Yates jest nieodpowiednią osobą do reżyserowania filmów o Harrym Potterze. I nie chodzi tylko o części 5. i 6. (które były gniotami), ale niestety również o 7. (a przynajmniej o jej pierwszą część). Nie wiem dlaczego, ale pan David najwidoczniej za punkt honoru sobie postawił rozśmieszanie na siłę widza, co w moim uznaniu psuje klimat filmu. Taniec Harrego i Hermiony, rozkręcanie żyrandola przez Zgredka, głupie miny Rona oraz te jakże "zabawne" dialogi zupełnie tu nie pasują - przecież książka była mroczna, tajemnicza, trzymała w napięciu... sceny śmieszne, takie jak żarty o uszach Freda i Georga czy bicie patelnią (przez Stworka) po głowie Mundungusa, albo pominięto albo ograniczono do minimum. Następnym, czego mi brakowało, był uścisk dłoni Dudleya i Harrego - scena jakże wymowna, zapadająca w pamięć. Po wielu latach wspólnej wrogości oto, wydawać by się mogło tępy osiłek, dziękuje Potterowi za uratowanie życia. To samo tyczy się sceny, w której Petunia i Harry zostają sam na sam i zapada niezręczne milczenie - wydawać by się mogło, że Petunia walczy ze sobą by powiedzieć coś w stylu "chłopcze, uważaj na siebie", "rodzice byliby z ciebie dumni" - ale tego możemy się tylko domyślać.
Kolejną rzeczą, która mi przeszkadzała, była zbyt krótka walka pomiędzy Zakonem a śmierciożercami - czytając książkę, wyobrażałem sobie małą bitwę, pełną zaklęć, spadających z mioteł śmierciożerców, wybuchów czy "fajerwerków", a skończyło się na wielkiej gromadzie czarnych płaszczy, które w okamgnieniu przeleciały przez ekran oraz małym, skromnym czary mary... no i gdzie się podział "expelliarmus", symbol tego, że Harry ma serce i nie chce zabijać (a to właśnie go odróżnia od Czarnego Pana!).
Następnym, co wydało mi się dziwne, był patronus Kingsley - skąd się wzięły te różne obrazki (wizje?) oraz krzyki? Tego chyba nie wie nikt. Co do "biwakowania" Harrego, Rona i Hermiony - brak mi po prostu słów... ta część filmu została skrócona do minimum, i chyba gdyby reżyser miał taką możliwość, to z pewnością pominąłby te sceny. Strasznie zdziwiła mnie również postawa Grindelwalda. W książce zdecydowanie postawił się Voldemortowi, do końca nie chciał wyjawić mu, kto po nim został właścicielem Czarnej Różdżki. Natomiast w filmie na pytanie kto ją ma bez wahania odpowiedział "jest w grobie razem z Albusem" (a skąd w ogóle wiedział o jego śmierci? przecież był od wielu, wielu lat uwięziony...)... tylko czekałem, aż doda "Panie, pozwól mi zgładzić chłopca!"
Ciekawi mnie również, jakim cudem szmalcownicy znaleźli Wspaniałą Trójkę w lesie? Przecież nikt nie użył w tej scenie słowa "Voldemort", a jak wiadomo tylko na nie zostało rzucone zaklęcie tabu. Oto kolejna zagadka, nad którą głowić się będą najtęższe głowy świata! Ostatnią rzeczą, o której chciałbym wspomnieć jest największy, i wg mnie niewybaczalny błąd - brak skruchy(?), chwili zwątpienia / zawahania u Glizdogona. Chwili słabości, przez którą stracił życie (a nie został, na miłość boską, oszołomiony przez Rona!!!!!!!!!!!).
Na sam koniec chciałbym dodać - proszę, nie piszcie proszę nic o poważnych momentach... Ludzie, Harry Potter to książka przygodowa, a nie jakaś tragedia / dramat. To, że Ron się rozszczepił czy zatruł piwem kremowym od Slughorna i upadł nie jest niczym zasługującym na minutę ciszy! Poważne momenty to mogą być w filmie "Katyń" lub "Karol - papież, który pozostał człowiekiem" :)
"Taniec Harrego i Hermiony, rozkręcanie żyrandola przez Zgredka, głupie miny Rona oraz te jakże "zabawne" dialogi zupełnie tu nie pasują"
Tu się w zupełności zgadzam.
"sceny śmieszne, takie jak żarty o uszach Freda i Georga "
To akurat było
" Następnym, czego mi brakowało, był uścisk dłoni Dudleya i Harrego "
Tego mi też brakowało
"wydawać by się mogło, że Petunia walczy ze sobą by powiedzieć coś w stylu "chłopcze, uważaj na siebie", "rodzice byliby z ciebie dumni" "
Ja bym raczej nie oczekiwał ty słów od Petuni
"Kolejną rzeczą, która mi przeszkadzała, była zbyt krótka walka pomiędzy Zakonem a śmierciożercami - czytając książkę, wyobrażałem sobie małą bitwę, pełną zaklęć, spadających z mioteł śmierciożerców,"
Mi brakowało że nie pokazali walki innych poza Harrym i Hagridem, fakt trochę za krótko.
"no i gdzie się podział "expelliarmus", symbol tego, że Harry ma serce i nie chce zabijać (a to właśnie go odróżnia od Czarnego Pana!)."
Mi tam akurat tego momentu nie brakowało.
""Strasznie zdziwiła mnie również postawa Grindelwalda. W książce zdecydowanie postawił się Voldemortowi, do końca nie chciał wyjawić mu, kto po nim został właścicielem Czarnej Różdżki. Natomiast w filmie na pytanie kto ją ma bez wahania odpowiedział "jest w grobie razem z Albusem" (a skąd w ogóle wiedział o jego śmierci? przecież był od wielu, wielu lat uwięziony...)"
Tu także się z tobą zgadzam.
tak szczerze to nawet nie wiadomo kim jest ten grindelwald dla kogos kto nie czytal ksiazki, w ogole nie ma nic z zyciorysu dumbledora co jest raczej wazne, bo nagle z powietrza sie okazuje ze dumbledore ma czarna rozdzke. ciekawe jak to posklejali na koncu filmu... :P.
"sceny śmieszne, takie jak żarty o uszach Freda i Georga "
To akurat było
wiem, że to było. Dlatego po przecinku napisałem że sceny śmieszne albo pominięto, albo OGRANICZONO DO MINIMUM, czyli były bardzo krótkie i straciły na swojej śmieszności :)
PS
zabrakło mi również pojawienia się Voldemorta w Dolinie Godryka
@ Kub: Nie jest to film tragiczny, ale to nie oznacza, że na momentach typu śmierć Zgredka, czy rozszczepienie Rona powinno się śmiać. Nie ma w tym nic zabawnego.
nie twierdzę, że te sceny są śmieszne, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność.... Ja cały film obejrzałem z uśmiechem na buzi i wcale się tego nie wstydzę :) przecież HP to książka przygodowa, a więc i film również
scena tanca byla... nie wiem jak to okreslic... pomyslalam tylko: co to ma byc.? :D.
Mi bardzo, ale to bardzo brakowało scen planowania, tutaj działo się wszystko: "ot tak". Ja czytałam "Insygnia" kilka razy, ale np. moja koleżanka, z którą byłam w kinie (pomijając bandę rozwydrzonych dzieciaków, rodem z podstawówki, którzy poszli na film po to, żeby wku**iać ludzi - wybaczcie niekulturalne słownictwo, ale to było nie do zniesienia!) nie czytała książki, stąd miała lekki mętlik i musiałam jej cicho wyjaśniać o co chodzi. Podobał mi się motyw Nagini i Bathildy - a ona sama, jaka przerażająca :D.
Ale co mnie raziło najbardziej (i tutaj zgadzam się z autorem tematu): zdecydowanie za dużo humoru! W książce owszem pojawia się kilka śmiesznych scen czy dialogów, ale akurat film powinien bardziej odzwierciedlić grozę występującą w niej. I nie wiem czy dobrze pamiętam w książce był taki motyw, że gdy Harry, Ron i Hermiona byli w domu Malfoya, Bella wezwała Czarnego Pana, przybył, ale na jego nieszczęście nie zastał Harrego i pozabijał ludzi znajdujących się w pokoju. Brakowało mi tego. Ale nie krzyczcie jak coś mi się pomyliło ;) Ogólnie film dobry (brak porównania z wcześniejszą częścią - masakra... ).
Pozdrawiam ; )
scena tanca byla... nie wiem jak to okreslic... pomyslalam tylko: co to ma byc.? :D
nie rozumiem, dlaczego wszyscy tak z niej kpią. To była jedna z lepszych scen, jakie ostatnio widziałam, nigdy nie spodziewałabym się czegoś tak dobrego w takim filmie (który może być dobry w swojej kategorii, ale wszyscy wiemy, że nie jest to ambitne kino)
A ja powiem szczerze, że na scenie z tańcem śmiałam się najbardziej z całego filmu. Nie krzyczcie na mnie, że nie przeczytałam całego tematu, jednak co sądzicie o scenie z medalionem, kiedy Voldemort ukazuje Ronowi Harry'ego i Hermionę?
Mi też się podobała. była taka typowo odciążająca, jak już w jakimś poście wspomniałam...
"gdy Harry, Ron i Hermiona byli w domu Malfoya, Bella wezwała Czarnego Pana, przybył, ale na jego nieszczęście nie zastał Harrego i pozabijał ludzi znajdujących się w pokoju."
eee.... chyba jednak nie ta bajka :)
dawno czytałem książkę ale chyba scene jak Voldemort pozabijał ludzi w pokoju zastąpiono tym że Bellatrix pozabijała szmalcowników, żeby zabrać im miecz Griffindora.
Voldemort tam wtedy kogoś pozabijał? ;) Nawet ja tego sobie nie przypominam, a Bella ich nie zabiła tylko obezwładniła i dla Twojej informacji ta scena jak Bellatrix ich obezwładnia również była w książce.
na pewno był wsciekły nie pamiętam tych scen dokładnie bo czytałem książkę prawie rok temu :P dużo "braków" w tym filmie ale to i tak najlepsza część Harrego :D
Film byłby wprost genialy gdyby była pokazana bitwa na weselu, pokazana walka ześmierciożercami podczas transportu Harrego (spadający śmierciożercy itp.), czyli ogólnie więcej akcjii
Nie rozumiem teksty Rona gdy miały być śmieszne to takie były, bardzo przypomina mi postać z Książki.
Ale chcę zwrócić uwagę na to co mówi Fatum0. "Mroczy" Ron to coś co mi bardzo przypadło do gustu. (wiadomo nie jest to Heath Ledger jako Joker) Poradził sobie w 100% i brawa dla niego.
Myślę że Reżyser celowo użył takiego kontrastu, cała część jest bardzo mroczna i odrobina humoru bardzo z tym kontrastuje. Może i ta część powinna być do bólu przygnębiająco jak książka ale wtedy na pewno dostał by za to sromotne baty od wielu fanów. Yates wybrał taką formę a nie inną innym to się podoba i innym przeszkadza ja to toleruję bo nie to dla mnie było w filmie najważniejsze.
Scena tańca.
Nie uważam jest za to scena komiczną a wszystkich co tak uważają, mam za idiotów, naprawdę staram się żeby tak nie myśleć, ale mi nie wychodzi. Ta scena "atakuje" nas taką ilością pozytywnych emocji że człowiekowi robiło się radośniej. W kinie reakcja była jedna wszyscy śmiali się bądź -jak ja- mieli banany od ucha do ucha. Trudno tak pozytywnie wzruszyć sale żeby się śmiali nie korzystając z komizmu a Yates się udało. Zdecydowanie jedna z najlepszych scen.
Dodam że wielu marudziło na swoją widownie. Ja chce powiedzieć że trafiłem na naprawdę dobrą widownię która nie licząc 3 osób(jedna para która się spóźniła i przeszkadzała tym gdy film się zaczynał i słychać Hedwig's Theme aż mnie dreszcz przeszedł!, no ale oni to spierdo*ili ale postanowiłem im wybaczyć bo resztę seansu siedzieli jak mysz pod miotłą). 3 osoba to dziewczyna która wyszła w połowie seansu pewnie do WC. Dla mnie paranoja jak można zrobić coś takiego, ale i tak uważam że trafiłem na bardzo miłą widownie. Chyba najlepsza od czasów.. ogólnie najlepsza z jaką byłem.
Mam jeszcze zamiar iść na film z dubbingiem choćby żeby zobaczyć co zjeba*l :p. Pewnie strata biletu ale trudno ciekawość bierze górę. No i któś pisał że Alan Rickmana dobrze dubbingowano. Ja poprzednie 6 część oglądałem właśnie zdobingowanych i nie uważałem za stosowne oglądać wersji z napisami. Lecz wystarczyło raz usłyszeć jak Rickman mów "yes mr Todd" w Sweeney Todd żeby zmienić zdanie o 180 stopni. I tu się nie zawiodłem, wersja oryginalna brzmi świetnie, a na polską nawet nie liczę że będzie "dobra"