Na których momentach płakaliście?
Ja gdy:
umierał Syriusz :(
Umierał Dumbledore :(
i najbardziej gdy:
umierał Zgredek, Fred, Lupin i Tonks :( :( :( :( :( :(
Nie ja płakałam ale było mi ciężko na sercu. Właśnie najbardziej smutko kiedy umierał Zgredek, Fred,Lupin(mój ulubieniec) i Tonks (koffam ją).
Kiedy umierał mój ulubiony Fred ryczałam jak głupia!A potem jeszcze przez dwa dni:( Jeszcze płakałam po Cedryku,Syriuszu,Dumbledorze,Moodym,Zgredku,Lupinie,Tonks,Colinie,no i po Fredzie:( A potem przeczytałam na Wikipedii że Michael Corner też umarł:( Michael chodził z Ginny.No i nie wiem czy Lavender Brown też umarła?Jak ktoś wie to bardzo proszę o informacje,z góry dziękuje:)
Pozdrawiam
Ja nie wiem dlaczego przepłakałam cały rozdział Opowieśc Księcia ..... x(( Jakbym znów go przeczytała to znów bym sie poryczała.... no i jeszcze ryczałam przy smierci i pogrzebie Dubledore'a x((
Lavender zabił wilkołak, kurde, nigdy nie pamiętam, jak on się nazywał, w każdym razie ten co dziabnął Lupina. Było w książce coś jak: ,,Zaklęcie zmiotło <tego debila> z ciała Lavender Brown", czy jakoś tak...
Ja gdy umierał FRED miałam łzy w oczach ale nie wierzyłam czytałam tak szybko do końca bitwy, nie myśląc o innych tylko o tym czy w pewnym momencie nie napiszą, że wyzdrowiał albo którys z profesorów wynalazł dla niego LEK. Miałam wtedy łzy w oczach a NIGDY podkreślam NIGDY nie płakałam na żadnym filmie.
Ja jak umierał Syriusz. Jak umierał Dumbledore, to śmiałam się w głos. Nie lubię tego pedała. Bez obrazy. Siódmej części nie widziałam, ale idę o zakład, że jak zobaczę, to będę rycześ przy śmierci Voldka i Belli xD
Jak umarł FRED. myślałam, że się powiesze :d
Jeszcze jak zabili Hedwigę..
i strasznie szkoda, że lupin i tonks umarli .
Ja w ogule nie płakałam na Harrym potterze może ldatego ,że jestem taka twarda? !!!! Nie wiem ale wiem jedno płakanie na filamch to strata czasu. Po co płakać? Tylko się traci czas. Ja nie mam nic przecwko płakaniu czy ryczeniu na filmach ale to takie żenujące!!!!!!!!
Niby co jest żenującego w płakaniu na filmach? Może po prostu do tego nie dorosłaś? To, że ktoś potrafi płakać, zwłaszcza nad losem innych, pokazuje, że jest osobą wrażliwą. No ale w tych czasach wrażliwość jest przecież przereklamowana, prawda? "Trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać"-taką zasadą się kierujesz? Postacie z "Galerianek" są twoim autorytetem?
Zdecydowanie najbardziej plakalam gdy umarl Syriusz i Dumbledore ale bardzo smutno zrobilo mi sie, gdy umierali: Zgredek Fred Lupin Tonks moody i Hadwiga Gdy dowiedzialam sie calej prawdy o Severusie to tez zrobio mi sie go zal...bardzo duzo lubianych przeze mnie osob umarlo ale mozna pocieszyc sie tym, ze nie na darmo i podczas walki...;]
Ja nie płakałam w ogóle chociaż kiedy Harry zobaczył Lupina w lesie i go przeprosił za to że umarł przez niego to łezka mi sie zakręciła w oku.
No i gdy Snape przed śmiercią powiedział że by Harry na nie go spojrzał:(
Ojj ja prawie całą książkę przepłakałam ;((((( gdy Dumbledore ginął, Hedwiga, Zgredek, Remus i Tonks ;( no i oczywiście Fred ;(((( a wcześniej jak Cedrik i Syriusz ;( szczerze mówiąc to 4,5,6 i 7 część były takie.. smutne.. ;(
Jestem ciekawa, czy J.K. Rowling byłaby skłonna do napisania jeszcze jednej części.. Ostatniej, poświęconej dalszemu życiu Harrego i reszty.. A wy jak sądzicie ?
A i nie wspomniałam o Snapie.. Było mi go cholernie żal.. Cały czas kochał Lily.. I w głębi duszy był dobry, a spotkał go taki los ;( szkoda go ;(
Po śmierci Syriusza ryczałam jak głupia. Przez tydzien nosiłam załobę. Poprzysięgłam zemstę na Rowling ;)
Jak umierał Dumbledore to nie płakałam, bardziej mnie wzruszyła scena pogrzebu. Hagrid niesie ciało, a ja w ryk. Matka wchopdzi do pokoju, niesie herbatę, pyta "dziecko co się stało"? "Dumbledore nie żyje, właśnie go chowają".
Zgredka jej nie wybaczę, nie ma bata. Byłam bardziej zdenerwowana niż smutna. "Zabiłaś moją kolejną ulubioną postać, suko." ;)
Za to płakałć mi się chciało na tym jak Harry wskrzesił (choć nie wiem, czy to można nazwać wskrzeszeniem, bo przecież oni nie ożyli tylko powrócili jako widma...) swoich rodziców, Syriusza (<3) i Lupina.
Oczywiście Opowieść Księcia była wzruszająca, ale nie na tyle żebym mogła na niej płakać.
Chyba tyle.
Ja nie ryczałem ale szkoda mi zgredka (polubiłem go dopiero w 7 części). Najberdziej żal mi było Snape chociaż mógł powstrzymać nienawiść do Harry'ego chociaż by przez to żę kochał Lily zapominając o Jamesie. No dużo było smutnych momentów ale wzruszyłem sie jak przeczytałem jak na imie mają dzieci Harry'ego i roześmiałem się jak zacząłemn sobie wyobrażąć Nevila jako nauczyciela:P
ja jak narazie tylko przy śmierci Syriusza się rozkleiłam do łez,ale nie przy samej smierci tylko później jak harry siedział sam przy jeziorze i wspominał jak bronił się na drugim brzegu razem z syriuszem przed dementorami..nie uważacie ,że Syriusz był naprawdę tragiczną postacią?Rowling nieźle mu dokopała...zabrała właściwie całe życie;\
Mi było strasznie przykro jak umarł Zgredek:(
A co do Snape'a to myślę że Harry zabardzo przypominał mu James'a i dlatego tej nienawiści nie mógł powstrzymać;/ lecz bardzo Mi się spodobało:
- To że Harry był chrzestnym dziecka Lupina i Tonks:D
- Oraz to jak Harry nazwał swoje dzieci:D:D:D
I jeszcze a propos Snape'a on to był w głebi serca dobrym człowiekiem, który w życiu popełnił wiele błędów.
Czy nie sądzicie że Dumbeldore, wiedział że on powinien zginąć, i dlatego się nawet specjalnie nie bronił przed tą śmiercią??
ALEX LUPIN:D
przy okazji pragnę was zaprosić do wirtualnego hogwartu www.smhp.ugu.pl
Scena pogrzebu dumbledora była najgorsza. Oczywiście - łzy i siąkanie nosem. Kiedy umarł Zgredek trochę mokre oczy, ale byłam silna.
J najbardziej ryczałam przy śmierci Dumbiego , Snape,a i Syriusza ... ale płakałam też przy śmierci Remusa , Nimfadory i Freda xD
ja najbardziej plakamam jak umieral zgredek i dumbledore ... ale jakos nie plakalam jak umarli tonks lupin i fred... ale bylo ciezko ... ale kocham HP ale ksiazke oczywiscie;D:D
Ja płakałam nad rozdzalem "opowiesc ksiecia" i podczas pogrzebu dumbledora to byly najbardziej wzruszajace momenty nawet jak teraz to pisze to mi sie lezka w oku kreci:(
1. Zgredek
2. -After all this year?
- Always.
3. Lupin
4. Dwa razy, kiedy prawie zabiła Hagrida.
ja nie płakałem ale jak skończyłem czytać 7 to mi się smutno zrobiło że to koniec już że nie będzie więcej ksiązek o harrym
widze że wypowiadają się prawie same dziewczyny... jestem chłopakiem ale też płakałem... jak umierali Zgredek, Fred, Lupin i Tonks... Lupin był dla mnie powiedzmy, postacią najlepszą ze wszystkich, a Tonks oszpecili w filmie... Fred był najbardziej komiczną postacią i chyba z jego śmiercią najtrudniej się było mi pogodzić... Zgredek był postacią, z całej książki najbardziej oddaną, wierną, a świadczy o tym jego śmierć!
Ja płakałam tylko na śmierci Dumbledore. Nawet nie wiem dlaczego, bo wcale go nie uwielbiałam.. Może to przez ten cały pogrzeb..
Jedyny moment w którym swię popłakaem,a broda mi się trzęsła to kieedy Harry Potter dowiedział się z mydlodsiewni Seversua Snape, że jest skazany na msierc- Wyzsze Dobro, nigdy nie miał wygrac pojedynku, tlko jego zycie było uzalzenione od tego jak długo istnieją horcuksy. Pozniej kiedy szewdł na tą "rzeż" by się poswiecic dla dobra ogułu. To było porażajaće, jestem ciekaw jak im to wyjdzie w filmie, poniewarz zdecydowanie jest to najlepsza czesc całej "sagii". Pózniej to minęlo. Był zielony błysk i ta rozmowa z Dumbeledorem ,która już nie miała takiej "mocy" -coś jak Własdca Pierscieni i powró króla-który konczył się 380 zakonczen pózniej. W filmie powinni to zlikwiodac,ale zobaczymy i Walka finałowa z Voldemortem taka sobie -to znaczy spodziewałem się czegoś wiecej- wyznan cieknących Ideami,a nie paplania o ródzcze - mimo wszystko i tak była swietna, Epilog nie nadaje jakiegos głebszego senu -jak to czesto bywa, pokazał tylko. "zyli długi i czescliwie";] sorry za literówki, nie chce mi sie ponownie czytac komp mi sie wiesi ;]
popłakałam się, gdy czytałam 'Opowieść Księcia'. W innych momentach jakoś nie zbierało mi się na płacz, po prostu śmierć różnych bohaterów przyjęłam jako naturalną konsekwencję powieści ;] myślałam, że do końca się nie rozkleję, ale historia Snape'a po prostu mnie powaliła. ^^
zgredek zdecydowanie ten fragment bo jego ostatnie słowa to imię Harry'ego (Harry... Potter... sir...). Ale fred też. Przy śmierci dumbeldore i syriusza też mi było smutno. Cedrick. Lupin i Tonks. Szalonooki Moody. Ale bardzo smutno mi było gdy pokazali ciało martwego Colina Creveey (czy jak on tam ma)
Ty jako jedna z niewielu [powtarzam BARDZO BARDZO BARDZO NIEWIELU] uważasz że smutna była śmierć Bellatrix. I słusznie.
Nie była smutna... Dla mnie była zabawna (zważywszy na słowa p. Weasley)... A mnie walnęła i przepuściła przez magiel tylko śmierć Syriusza... A śmierci Dumbledor'a byłem pewien od początku "Księcia Półkrwi"...
No i bez Hedwigi, Szalonookiego i Zgredka jakoś tak pusto się wśród postaci wg. mnie zrobiło...
Najgorsza była śmierć Snape'a ;( strasznie szkoda mi go było... Kochał tak bardzo Lily... nie dziwie mu się, że zrobił tyle złego...
Ja płakałam przy śmierci Hedwigi,Zgredka,Lupina,Tonks,Dumbledora,Syriusza,Freda i wszystkich dobrych charakterów. I płakałam też przy tym jak Snape umierał i rozmawiał z Harrym ;(
mi robilo sie smutno a nieraz plakalem gdy:
-umarl syriusz
-harry kleczal przy ciele dumbledora i przeczytal list R.A.B'a
-byl pogrzeb dumbledora a szczegolnie w tedy gdy autorka rozpisywala sie o opiekunach harry'ego, ze juz nikogo z nich nie ma
-umieral zgredek
-martwi byli fred, colin creevey, lupin i tonks
-'opowiesc ksiecia' byla niesmowita
-harry rozmawial ze swoimi rodzicami, lupinem i syriuszem, ale najlepsze z tej romowy bylo to gdy harry mowi do swojej matki 'bądż blisko mnie'
-voldemort zostal zabity..
-no i jak sie skonczyla ksiazka. ;
mi na samą myśl o "opowieści Księcia" (ten rozdział już jest tak genialny, że brak słów a wprost uwielbiam moment, który ktoś wymienił, a mianowicie ten dotyczący patronusa (-After all this years? -Always) i słynnego "Look... at... me..." łzy nabiegają do oczu...
w sumie to przez 1/2 Insygniów (mam na myśli drugą połowę) to ledwo co litery widziałam w książce, bo tak ryczałam... a kompletnie się rozkleiłam po "opowieści Księcia" po której jak wróciłam do ostatnich słów Severusa to już nie mogłam za siebie, a raczej za moje oczy...
a tak mnie przez te wszystkie książki wnerwiał... a po tym wszystkim stał się moim ulubionym bohaterem :]
ponadto ja bym mogła bez przerwy ryczeć, czytając te książki każdą czytałam po kilka razy i np. zawsze płaczę przy "Więźniu Azkabanu" na końcówce kiedy czytam list Syriusza do Harry'ego, że jako ojciec chrzestny udziela mu pozwolenia do Hogsmeade...
a później to już standard: śmierć Cedrika i mowa Dumbledore'a na ten temat, śmierć Syriusza ;(, śmierć Dumbledore'a i jego pogrzeb, śmierć Zgredka, śmierć Freda ;( Lupina, Tonks, wyprawa Harry'ego do Zakazanego lasu w towarzystwie najbliższych mu osób, które stracił...
no i oczywiście epilog i nie zapomniane słowa Harry'ego do małego Albusa na temat jego imion i tego, że Severus był prawdopodobnie najdzielniejszym człowiekiem jakiego znał...
;(
Ja plakałam jak czytałam w ksiażce moment jak umierał Syriusz , po prostu tak sie rozkleiłam że ja nie mogę ...
A ja sie już nie mogę dziś doczekać HPiCO ( w TVN o 20.00 , pisze jakby ktoś nie wiedział :P )
Ja najbardziej jak umarł Severus i na rozdziale Opowieść Księcia, przez miesiąc nie mogłam się pozbierać. I bardzo na pogrzebie Dumbledore'a, takie puste mi się wszystko potem wydawało...Aaa i jeszcze jak się dowiedziałam, że Colin zginął...a Fred... A i jeszcze przy ostatnich słowach Zgredka. A jak Lupin...byłam zbyt zaskoczona żeby płakać! Byłam trochę zła, że nie została opisana scena jego śmierci
"A jak Lupin...byłam zbyt zaskoczona żeby płakać! Byłam trochę zła, że nie została opisana scena jego śmierci ...."
zgadzam się on był jednak osoba która jest godna żeby poświecić jej parę stron jak umiera. Ja się troszkę popłakałam jak Syriusz umierał ale nie dlatego ze go jakoś znacząco lubiłam ale ta scena była jakoś tak fajnie opisana. Potem sam pogrzeb Dumba i oczywiście historia Severuska. Smutne tez było to z Lupinem i przeprosinami Harrego i w ogóle jak szedł na śmierć. hmmmmm no i jak się Harry pokłócił z Lupinem wtedy w domu. aaaa no i jeszcze przyznam się popłakałam się w scenie jak Harry zobaczył ilu ludzi zginęło wtedy w wielkiej sali i coś tam zaczął uciekać zabrało mu tchu poszedł do gabinetu dyrektora i się popłakał tam. smutne to było :(