Nigdy nie byłem fanem Harrego, nie podniecałem się na samą myśl o tym bohaterze. Zawsze był mi obojętny tak samo jak Władca Pierścieni. Nie przeczytałem ani jednej książki i nie zamierzam. Jednakże wczoraj nie mogąc zasnąć włączyłem telewizor i obejrzałem ten film, który ponoć wiernie oddaje książkę.
Przyznaję, super zdjęcia, efekty i ogólnie scenografia na bardzo wysokim poziomie. Ale to wszystko, reszta jest jak dla mnie zbyt przewidywalna, przerysowana i sztampowa.
Nie mówię, że to źle w końcu młody widz potrzebuje prostego przekazu, ale jak dla mnie tak łatwe pokonywanie wrogów, odgadywanie zagadek jest aż śmieszne. Wszystko po to by na końcu ponownie mały Harry dowiedział się jaki on jest fajny a inni mniej fajni chociaż ich wkład w całą historię jest czasem nawet bardziej znaczący.
Ot na przykład wszyscy mówią, że to Harry pokonał bazyliszka i to on sprawił, że lord woldemord czy jak mu tam znowu został pokonany. Ale jakby Ron w strachu nie ostrzegł go, że jak nie przestanie rozmawiać z przerośniętą tarantulą to zamiast walczyć z wężem, byliby tylko wysuszonymi skórkami owiniętymi pajęczyną.
Zastanowił mnie na końcu też ten blondynek co nie wstał do klaskania. Domniemam, że będzie on kiedyś wielkim wrogiem sympatycznego okularnika. Możliwe dlatego, że nie zgadza się z tym, że wszyscy tak faworyzują właśnie jego. Z drugiej strony w tej magicznej uczelni istnieją równe zasady, więc powinien być ukarany z koleżkami, że nie klaszcze równo bo w ten sposób łamie jakąś etykietę obowiązującą wszystkich.
Zgredek naprawdę przypomina Putina, a i jeszcze bohaterowie negatywni mają odgórnie złe spojrzenia i nawet mędrcy którzy to widza nic nie robią by się ich z miejsca pozbyć.
W sumie dobrze że nie czytałem bo to wszystko trochę banalne, ale jak ktoś lubi to jego rzecz.