W mojej nic nie znaczącej ocenie tekturowe efekty z pierwszej części już jakby wygładzone. Choć to tylko nadal ekranizacja nie ma co wysyłać wyjca, nie ma co Filch'ować lub co gorsza Martować gdzieś w kącie w obskurnej toalecie. Zachwycać się ja Gilderoy sobą, ot co!