Mało kto nie słyszał czegoś o młodym czarodzieju. Dla jednych uwielbiany bohater, dla drugich modelowy przykład produktu powstałego w wyniku zręcznych manipulacji marketingowców. Bez względu jednak na opinie, faktem pozostaje, iż jest to już szósta zekranizowana część przygód przyjaciół z Hogwartu. Fabuła filmu staje się coraz bardziej poważna. Bohaterowie dorastają więc i problemów sercowych im przybywa. Dodatkowo pojawia się zagadkowa postać tytułowego Księcia Półkrwi. Tak naprawdę jednak wszelkie działania Harrego zmierzają w konsekwencji do nieuniknionej konfrontacji z Lordem Voldemort. Nim to jednak nastąpi czekają nas dwie kolejne części filmu oparte na ostatnim tomie powieści. Producenci sprytnie "wciskają" widzom bzdury o rzekomym nadmiarze materiału nagromadzonym w ostatnim tomie, a tak naprawdę czuja, że ich żyła złota powoli wysycha, dlatego desperacko próbują wycisnąć z niej ile tylko zdołają. Dopóki jednak produkt finalny spełnia swoje podstawowe zadania to nie ma zbytnio o co kruszyć kopii. Film bawi, rozluźnia a nawet uczy kilku podstawowych wartości (w tej części, chyba nawet bardziej niż w poprzednich, zaakcentowana została rola nauczyciela dla rozwoju młodych ludzi, potrzeba posiadania przyjaciół oraz konieczność dokonywania wyborów, które wpływać będą na całe życie). Niestety, by zamknąć opowieść w ramach dwugodzinnego widowiska, scenarzyści zmuszeni zostali do dokonania istotnych cięć w stosunku do papierowego pierwowzoru. Spowodowało to uproszczenia, w i tak niezbyt skomplikowanej intrydze, przez co również i logika w niektórych scenach szwankuje. Oczywiście jest to tylko superprodukcja z wszelkimi jej zaletami i wadami i tylko tak należy do niej podchodzić. Jednakże mimo wszystko można czuć niedosyt.
Fanów namawiać nie trzeba a wszystkich innych, o ile podejdą do filmu w sposób właściwy (jak do czystej rozrywki), czeka kilka chwil spędzonych całkiem przyjemnie, w świecie wprawdzie naiwnym ale i magicznym.