Gdybym nie czytała książki "Harry Potter i Książę Półkrwi" to może byłabym zadowolona z tego filmu. Może nawet byłabym nim zachwycona.
Na szczęście przeczytałam książkę, ale niestety poszłam do kina na film. I to nie na zwykły seans, o nie, poszłam na premierę o północy.
To były trzy godziny męki i pomstowania na scenarzystę (a także na samą autorkę serii, za to, że zgodziła się na coś takiego!). Ten film ma tyle wspólnego z książką, co piernik z wiatrakiem (i proszę mi tu z mąką nie wyjeżdżać :P). Z książką zgadzają się tylko nazwy bohaterów i ogólny zarys fabuły. Wszystko inne dobrego fana Pottera przyprawia o ból głowy.
Po pierwsze, nigdy nie rozumiałam, dlaczego w filmach aktorzy noszą prawie same mugolskie ciuchy, nawet w szkole.
Po drugie, o ile tę scenę u Snape'a jestem jeszcze w stanie znieść, to scena na Śmiertelnym Nokturnie jest wręcz okrutnie przekręcona.
Pomijając nie-dobrego (to nie jest błąd) Dumbledore'a, wspomnienia o Tomie i samego młodego Riddle'a, najbardziej zabolała mnie scena (na święta, bodajże) w Norze. Chodzi o tę, w której TROJE śmierciożerców atakuje Norę (to naprawdę zdumiewające, że go tam znaleźli, w domu najlepszego przyjaciela, to było takie nieprawdopodobne, że aż nikt tego domu nie zabezpieczył zaklęciami), wywabia Harry'ego, podpala Norę i ucieka. To chyba jakiś żart. Gdzie tu logika, gdzie jakikolwiek pomyślunek i gdzie słówko o tej scenie w książce? Jak tylko scena się skończyła, miałam w głowie tylko żądzę mordu.
Dobra, troszkę się zagalopowałam, bo wyszło mi coś na kształt niedokończonej i chaotycznej recenzji.
W każdym razie, jeśli ktoś to w ogóle przeczytał, to może odpowie na pytanie, co ten film ma wspólnego z książką? Bo o ile się nie mylę, to miało być przeniesienie książki na ekran, a nie film luźno z książką powiązany. Ja osobiście jestem tym filmem okropnie zawiedziona.
Totalna beznadzieja najgorsza adaptacja. Gdybym nie czytał książki może mi by się spodobało. Reżyser tego filmu chyba chciał zrobić komedie romantyczną co mu niestety się udało;/ Po nie udanym Zakonie Feniksa mysłałem że nic mnie gorszego nie może przytrafić ale jednak się stało. Po wyjściu z kina totalnie rozczarownay byłem. Najbardziej sie wkurzyłem że nie było walki końcowej. Właśnie na ten moment czekałem od początku filmu. I co to miało niby być z tymi szurówkami! OMG. Czytałem tu inne posty i ludziom się podoba bo Harry wreszcie wydoroślał i zajmuje się poderwaniem dziewczyny. Jakoś Czara Ognia nie była o dojrzewaniu i nie było tam humoru jak w tej części ale jednak bije na głowe Książe Półkrwi. Ogólnie totalnie zawiedziony 3/10 nie zasługuje na wieksza ocene.
PS. Skąd taka duża średnia ocen WTF!