Zdecydowanie lepiej od poprzedniej części (co nie jest wprawdzie wielkim wyczynem). Był niezły klimat, humor i aktorstwo też niczego sobie - Malfoy był naprawdę przekonujący, i Helena Bonham Carter spisała się jak zwykle na medal, choc nie było jej wiele. Ciut za dużo wątków miłosnych, ale da się przeżyc. No i fajnie znów zobaczyc Quidditcha. Wbrew moim obawom po Zakonie, nie stawiam jeszcze krzyżyka na Yatesie.