Spodziewałem się lepszej ekranizacji szóstego (wg mnie drugiego najlpszego zaraz po "siódemce") tomu cyklu u Harrym Potterze. Fabuła odwzorowana była całkiem nieźle. Zachowano większość kluczowych dla całej historii momentów. Mimo to raziło mnie przedstawienie niektórych scen...
Dla przykładu.. trening quiddicha i parady Rona - nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać..
Scena po śmierci Dumbledora - większość osób smuci się w strasznie sztuczny sposób, co psuje atmosferę.
Scena śmierci Dumbledora - Harry (niezgodnie z fabułą) STOI i PRZYSŁUCHUJE się rozmowie śmierciożerców z bezradnym dyrektorem. Nie kiwa ani palcem, aby mu pomóc. Co się stało z jego odwagą i spontanicznością? Czy takiego Harry'ego znamy? - scena, krótko mówiąc, do kitu.
Gdzie podziała się walka aurorów ze śmierciożercami w Hogwarcie?
Nie wspomnę już o wiązaniu butów Harry'ego przez Ginny..
Ogółem stwierdzam tak: film dobry, ale ekranizacja słaba.
Moja ocena 7/10 - wystawiam ją głównie za całość fabuły, nie porównując filmu z książką (czyli tak jakbym ksiązki nigdy nie przeczytal). Pozdrawiam!