Jacy aktorzy według waszych opini najlepiej zagrały swoja rolę w serii?
Według mnie, choć to nie było takie proste...
1)Alan Rickman jako Severus Snape (pani Rowling dobrze wiedziała co robiła wymuszając grę tego aktora)
2)Helena Bonham Carter jako Bellatriks Lestrange (idealnie gra swoją rolę, jest najbliżej z wszystkich oryginału książkowego)
3)Ralph Fiennes jako Lord Voldemort & Jim Broadbent jako Horacy Slughorn (pierwszego nie muszę chyba tłumaczyć, zaś drugi jest mistrzem mimiki twarzy przez co świetnie oddaje charakter prof. Slughorna)
Czekam na wasze propozycje...może uda się nam końcu wyłonić trzech najlepszych aktorów grających w Harrym Potterze:-)
Pozdrawiam
Plus z młodej obsady
Tom Felton (Draco Malfoy) - byłam wstrząśnięta. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć?
Ralph oczywiście bezdyskusyjnie...
Gary Oldman? (Syriusz) może to dlatego, że uwielbiam tego aktora i wegług mnie każda jego rola jest świetna.
Jason Isaack jako Lucjusz Malfoy jest niesamowity, kiedy się pojawia czuć od niego chłód, dostojność oraz pogardę do wszystkich mugoli i szlam.
Tom Felton jako Draco był dobry już od "Kamienia...", ale dopiero w HPiKP pokazał na co go stać, naprawdę myślę, że jeśli tylko zacznie dostawać dobre role może zajść bardzo daleko.
Uważam, że obsada HP jest świetnie dobrana, rzadko się zadrza by w jednym filmie zagrało tylu wybitnych aktorow (Oldman, Gambon, Smith, Rickman, Bonham Carter).
Alan Rickman i Rupert Grint.
A co do Heleny Bonham według mnie wcale nie zagrała najlepiej :/.
Uważam, że role Harry'ego, Hermiony i Rona ciężko było dobrze odegrać biorąc pod uwagę porównanie do oryginału książkowego, ponieważ zostało im odebrane najwięcej akcji książkowej (z powodu oczywiście długich tomów, a przecież w zdecydowanej większości to oni występują).
Mnie też najbardziej podobał się w filmach odegrany Snape.
Dobrze został też odtworzony Dumbledore, ale go nie lubię ze względu na duże podobieństwo do Gandalfa (zarówno w sadze jak i ekranizacjach).
Z tego samego względu nie przepadam za Harrym - po prostu słabo zagrany Frodo, tylko ma bolącą bliznę zamiast "ciężkiego pierścienia", a jego ojciec chrzestny przypomina też wyjętego z pod prawa, niewinnego, długowłosego Aragorna...
Z "młodych" najlepszy jest Tom Felton jako Draco - gra na profesjonalnym poziomie od pierwszej części - szkoda, że jego rola jest tak mała. Reszta młodziaków to raczej słabizna, grają przeciętnie lub słabo (najgorszy chyba drewniany Radcliffe).
No ale miało być o dobrych, nie słabych:)
Wśród dorosłych aktorów można przebierać do woli. Tylu gwiazd nie spotyka się zbyt często w jednym filmie.
Jako bezapelacyjnie najciekawszą, najlepiej zagraną i najbardziej fascynującą i złożoną postać bez dwóch zdań uznaję Snape'a granego przez Alana Rickmana. Tylko teraz tak: wg mnie książkowy Snape nie dorównuje temu filmowemu:) Alan Rickman po prostu, jak to mówi młodzież - "wymiata". I czy to dobrze, czy źle? No bo czy jeśli bohater filmowy jest ciekawszy i - co tu kryć - momentami bardzo różniący się od pierwowzoru, to niekoniecznie znaczy, że kreacja jest dobra. Wielu powiedziałoby, że dobra kreacja to taka, która jest wierna książkowemu oryginałowi. No to w takim ujęciu Snape nie jest zbyt kanoniczny.. Ten książkowy zawsze wydawał mi się zbyt jednostronny.. a filmowy ma swoją głębię.
No dobra, nie ma co przesadzać. Snape jest najlepszy i już.
Ponadto nieźle przedstawiony jest Slughorn - właśnie tak go sobie wyobrażałam podczas lektury. Ponadto po przeczytaniu całej serii HP zmieniłam nieco zdanie co do aktora grającego Dumbledore'a - czyli Michaela Gambona. Miałam mu za złe, że jest jakiś taki chłodny i sztywny.. ale w sumie jak się tak zastanowić, to Dumbledore nie był "dobrym dziadziem", więc rehabilituję Gambona. :)
Wskazałabym jeszcze Staunton jako idealną Umbridge, i niezłego Isaacsa w roli chłodnego, wyniosłego Malfoya. Listę zamyka Bonham-Carter jako ześwirowana Bellatriks.
A więc na pierwszy plan, jak narazie, wsród wielu utytułowanych aktorów wyłania się Alan Rickman w roli prof.Snapea;-)
Zgadzam się, ale mi się podobało jak gra Rupert. Ale Emma i Daniel też nie są źli. Jeszcze Evanna jest ok. Ale najbardziej nie dobrana według mnie to aktorka, która gra Narcyzę ;/
na duzy plus zasluguje rola prof slughona i dumbledora ktora jest bardziej rozbudowana w tym filmie i pokazana od bardziej ludzkiej strony
"Dobrym dziadem" to Dumbledore może i nie był, ale na pewno był postacią obdarzoną poczuciem humoru i dystansem. A w filmie mamy posępnego, sztywnego, wiecznie podirytowanego starca - No kapitalny Dumbledore.
W gruncie rzeczy może być to wina bardziej reżysera niż samego aktora - chociaż przyznaje, że w najnowszej części już jest lepiej - jednak przygotowując się do roli w filmie opartym na książce aktor jednak powinien zapoznać się z pierwowzorem. A po grze pana Gambona wnosze, że raczej tego nie zrobił.
zdecydowanie Helena Bonham Carter.
świetnie odegrała role. zdecydowanie bardziej realistycznie niż inni aktorzy. chociaż zgodzę się że Alan Rickman też był rewelacyjny.
Bella. Ale ja zawsze powiem, że Helena, nawet w Planecie Małp, gdzie grała małpę...
Na pierwszym miejscu bezapelacyjnie Alan Rickman jako Snape. Po prostu jakby wyjęty został z książki, co tu dużo mówić. Później Gary Oldman jako Syriusz, Jason Isaack jako Lucjusz Malfoy, Helena Bonham Carter jako Bellatrix i oczywiście Ralph Fiennes jako Lord Voldemort. Z młodych stawiam na Toma Feltona, był jednym z nielicznych mocnych punktów w VI części. Z mniejszych ról młodych aktorów dodałabym Bliźniaków, jakoś wzbudzili moją sympatię. ;)
TOM FELTON !! :) Na prawdę świetnie grał...;) Ta część po prostu należała do niego ;) Już lubiłam tego aktora po Kamieniu...., ale teraz normalnie za nim szaleje...xDD
HELENA BOHNAM CARTER ( belatriks) i ALAN RICKAMAN tez pokazali wielką klasę...;)
xDD
Snape!! Snape!! i jeszcze raz Snape!!! Alan Rickman jest w tej roli rewelacyjny. Przyćmił książkowy oryginał:)
Świetny Snape, dalej Bellatrikse (tak się pisze?), bardzo dopasowali się do roli Lucjusz i różowa landryna Umbridge, no i podobał mi się Remus Lupin xD
Przepraszam bardzo - czy to jakiś żart? Jeśli tak, to kiepski! Lista wypisanych w pierwszym poście postaci śmiało zasługuje nie na najlepsze, ale na najgorsze kreacje!
"Alan Rickman jako Severus Snape (pani Rowling dobrze wiedziała co robiła wymuszając grę tego aktora)"
BĘC! <upadam na podłogę po raz pierwszy>
CO TAKIEGO??? SNAPE??? Filmowy Snape - to jest najlepsza kreacja aktorska w serii???
Niby z jakiej racji, do jasnej cholery? Że chodzi tylko z jedną i tą samą miną? Że deklamuje bez żadnych emocji te swoje teksty? Że nie jest w stanie wysilić się, aby wyrazić choć szczątkowe emocje w sytuacjach, kiedy książkowy Snape wręcz pałał nienawiścią/złością/cynizmem?
Przykład z książki: scena, jak Snape przyznaje, że jest Księciem Półkrwi (bardzo "zaskakujące", swoją drogą). Początkowo wyraźnie drwi z Harry'ego, pryskając żółcią, i śmiejąc się kpiąco. Kiedy zaś Harry spróbował użyć na nim jego zaklęć, momentalnie odmienił mu się humor, i stało napisane, że "twarz miał wykrzywioną wściekłością". A kiedy przyszło co do czego, kiedy mu wyznawał, kim jest, i wreszcie, kiedy Harry nazwał go tchórzem, mówił (ba - wrzeszczał) wręcz z pasją.
Czy Alan Rickman odtworzył KTÓREKOLWIEK z tych emocji? ŻADNYCH! Stoi tylko jak ta kukła, z wciąż tym samym, beznamiętnym wyrazem twarzy, a kiedy ma powiedzieć, że jest Księciem, przemawia teatralnym, kompletnie wypranym z emocji szeptem!
TO... MA... BYĆ... "NAJLEPSZA KREACJA AKTORA W HARRYM POTTERZE"???
"Helena Bonham Carter jako Bellatriks Lestrange (idealnie gra swoją rolę, jest najbliżej z wszystkich oryginału książkowego)"
ŁUP! <upadam na podłogę po raz drugi>
Kolejny fatalny dowcip. Kto? BELLATRIKS??? Ten hasający po planie błazen płci żeńskiej - to ma być Bellatriks Lestrange?
Gdzie, do jasnej, pieprzonej cholery, pojawia się w grze tej aktorki cokolwiek, co by uzasadniało taką wysoką jej ocenę? Gdzie jest w jej zachowaniu choćby ochłap czegoś, co odwzorowywałoby niezbyt zdrową na umyśle morderczynię? Że niby co? W tym, że podskakuje jak pajacyk, kiedy płonie chatka Hagrida? W tym, jak sobie wykrzykuje, jak małe dziecko, "zabiłam Syriusza"? W tym, że zawsze wypowiada swoje kwestie takim kretyńskim, dziecięcym głosikiem (to prawda, mówiła tak w piątej części, ale to dlatego, że przedrzeźniała Harry'ego, a zresztą nie mówiła tak przez cały czas - dała sobie spokój, jak rzucił na nią zaklęcie Cruciatus)? Toż to, kurna mać, nie jest żaden psychol w męskim wydaniu! To jest BŁAZEN! Haha, hihi, hoho, cyrk jedzie!
No i jeszcze - gdzie się podziała jej "niebezpieczność"? W filmie Syriusza zabija tylko fartem, potem płaszczy się jak ta ciamajda przed Harrym, a i w następnym filmie triumfów nie święci, przez większość czasu tylko pajacując.
"Ralph Fiennes jako Lord Voldemort & Jim Broadbent jako Horacy Slughorn (pierwszego nie muszę chyba tłumaczyć, zaś drugi jest mistrzem mimiki twarzy przez co świetnie oddaje charakter prof. Slughorna)"
ŁOMOT! <upadłem na podłogę po raz trzeci>
Voldemort, no, ja już nie mam siły... CO uzasadnia dawanie tytułu świetnie odegranej roli postaci, która pojawia się na bardzo krótko w każdym filmie, wszystkiego kilka minut, i nie ma nawet szans się wykazać?
Zaś Slughorn... no, on był dobry. Ale w żadnym względzie nie rewelacyjny czy wyróżniający się.
Inne fatalne kreacje w tych filmach to Pettigrew oraz Dumbledore. Pierwszy to irytujący, wiecznie z siebie zadowolony cwaniaczek, nijak nie przypominający postaci z książki, a drugi to zasuszony staruszek, który ma podobne problemy z ujawnianiem emocji, co filmowy Snape.
Dobrze zagrali natomiast aktorzy wcielający się w role Malfoya (chyba najlepiej zagrana postać), Umbridge (co prawda kreacja owej aktorki mnie irytowała, ale... kurczę, przecież właśnie taka - znaczy bardzo negatywna, irytująca i antypatyczna - była książkowa postać. Bardzo zgrabnie te jej cechy odtworzono, chociaż można żałować, że niedostatecznie zmieszano ją w filmie z błotem - sceny z książki, w których Umbridge była poniżana, wyśmiewana i kompromitowana, dawały całkiem sporo radości), no i może jeszcze Hagrid. Na nieco dalszym planie McGonagall, Harry i ferajna, czy właśnie Slughorn.
Ale Snape? Bella? Dumbledore? Pettigrew? Riddle? Nigdy w życiu.
Każdemu podoba się co innego. Szanujemy Twoje zdanie ale po co tak emocjonalnie do tego podchodzić? To tylko film. Jednym podoba się Snape innym McGonagall. Każdy ma inne spojrzenie na ten film i na gre aktorów. Jeśli Tobie nie podobają się propozycje powyżej to trudno, nie będziemy nad tym ubolewać. Ironia bijąca z Twoich słów świadczy o tym, że ciężko Ci zaakceptować gust innych. A szkoda, bo może czas zdjąć klapki z oczu... Mnie np. kompletnie nie podoba się polski dubbing. Całkowicie psuje obraz odgrywanej przez aktorów postaci. A przecież w dużej mierze, głos odgrywa znaczącą rolę w tym jak odbieramy aktora i jego rolę. Poza tym film jest ekranizacją książki nie jej wiernym odwzorowaniem. Gdyby tak było, na Harrym Potterze siedzielibyśmy 5 godzin i doszukiwalibyśmy się błędów w każdej możliwej scenie.
Każdy ma prawo do własnej oceny i zdania na ten temat...
Ja wybrałem te osoby nie ze względu na idealne odtworzenie pierwowzoru z książki, a raczej przez to, że są dla mnie oryginalne i w pewnym sensie urzekające, wpadają w pamieć i nie ważne czy grały one 10 minut czy godzinę...
Dla mnie filmowy Severus nawet bardziej odpowiada, niż niezrównoważony emocjonalnie gość, choć i ten jest świetny, ale w książce, ponieważ ciężko byłoby zarysować zachowanie, które prezentuje Rickman (tajemniczy, nieprzenikniony - mistrz oklumencji, radzący sobie ze steresem jaki niewątpliwe przeżywa...), może nawet okazłoby się nieco nudnawe.
A tak jak napisałem; wybór nie był łatwy i chyba większość się ze mną zgodzi, ponieważ w Potterze gra śmietanka na prawdę znakomitych aktorów:-) i jest mnóstwo inny, bardzo dobrych ról, choćby nie wymieniony Kenneth Baranagh.
PS: ...wiedziałem, że zdania mogą być różne, ale nie przypuszczałem, iż moje zestawienie aktorów będzie w stanie spowodować czyiś upadek na podłogę:-P
Pozdrawiam
Dla mnie zawsze, podkreślam słowo zawsze najlepiej wypada w swojej roli Alan Rickman (Severus Snape).Idealnie odwzorowuje swoją postać, ponadto uwielbiam jego tajemniczość i pogardę dla świata. Snape jest moim ulubieńcem, zarówno w książcę, jak i w filmie. Ta mimika twarzy, głos...
możnaby wyliczać w nieskończoność. Bije na głowę innych aktorów oraz postaci w Harrym. Sam Voldemort nie jest tak urzekający jak Severus.
Całkiem nieźle sprawdził się Tom Felton w roli Malfoya. Muszę powiedzieć, że rzadko się zdarza aby tak młody aktor był utalentowany i świetnie wcielał się w postać, jak Tom.
Sympatią też darzę Davida, który wcielił się w postać Lupina, choć nie odgrywa ona tak kluczowej roli w tej części ekranizacji.
Nawet jeśli Rickman nie pokazał wielu emocji w fimie, to i tak Snape to ucieleśnienie mojej wyobraźni. Właśnie taki miał być. Stoicki spokój. Z młodych całkiem dobry Malfoy, a z trójki najlepszy chyba rudzielec, a najgorsza Emma Watson.
Gary Oldman
Alan Rickman
James & Oliver Phelps
Helena Bonham Carter
Ralph Fiennes
Tom Felton
Alan Rickman
Gary Oldman
Helena Bonham Carter
Tom Felton
Ralph Fiennes
James i Oliver Phelps
Rupert Grint
Jim Broadbent
David Thewlis
Natalia Tena
Timothy Spall
Maggie Smith
Brendan Gleeson
Kenneth Branagh
a i zapomniałem jeszcze dodać:
Robbie Coltrane
Imelda Staunton
Christian Coulson
Draco, Lucjusz, Snape, McGonagall, Slughorn, Molly Weasley, Hermiona mimo wszystko, Hagrid i Bellatriks... Dumbledore też może być... Fred i George dobrze, ale za krótko... denerwuje mnie filmowy Voldemort, Narcyza, Ginny, chociaż w VI, nie tak bardzo... ogólnie aktorzy dobrzy, ale szkoda, że reżyser nie wykorzystał ogromnego potencjału.
Najsłabsza kreacja aktorska: Bonnie Wright jako Ginny Weasley:-P na ekranie jest za bardzo zamkniętą osobą...
Najlepsza kreacja to według mnie Snape - nie mógłbym wymarzyć sobie nikogo innego do wcielenia się w jego rolę. A co do najgorszej kreacji
(no może nie kreacji tylko postaci) to zdecydowanie Voldemort - wyobrażałem go sobie jako jakąś zakapturzoną i tajemniczą personę, a dostałem łysola bez nosa, i jeszcze ten garnitur w 5 części (brrrr!). Śmiech na sali!