Na wstępie pragnę zaznaczyć, że jestem wielkim miłośnikiem serii o Harrym Potterze, dlatego też oglądając najnowszy film w reżyserii Davida Yatesa, co chwile zadawałem sobie pytanie "czy jestem na właściwym filmie?". Niestety oglądając ten film nie trudno dziwić się, czasami wręcz czuć zażenowanie jak się ogląda niektóre sceny, czy też słyszy niektóre dialogi. Nie jest pod żadnym względem zwolennikiem, aby wszystko co było w książce miało znaleźć się w filmie, ale naprawdę jak na jeden film to za często zastanawiałem się co też twórcy tego filmy myśleli sobie go tworząc? Tu nie chodzi o pomijanie ważnych scen, mi chodzi po prostu, że niektóre sceny był tak głupie, tak bezsensowne, a czasami wręcz tak żenujące, że naprawdę nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać?
Dlatego też jestem ciekaw jakie Waszym zdaniem są najdziwniejsze, najgorsze, najbardziej bezsensowne, najbardziej żenujące sceny, momenty, dialogi w filmie "Harry Potter i Książę Półkrwi"???
Ja mam sporo swoich typów, ale na początek jestem Ciekaw zdania forumowiczów. Chociaż coś czuję, że przodować będzie scena ze sznurowadłami;)
Niestety ale nie zauważyłem, jakiś dziwnych scen ;/ Film był spoko, najlepszy z całej serii, bo wreszcie "wydoroślał". A scena z atakiem na norę była dobra, nadała filmowi akcji, bo przyznam, że gdyby nie ona film zanudził by całą salę kinową ;D Choć osobiście wolałbym zobaczyć atak na norę w insygniach...
najgorsze to było z tymi sznurówkami! nie rozumiem i nie wiem co to miało znaczyć?
niezbyt spodobał mi się też ten flirt Harry'ego z kelnerką, no bo on przecież nigdy nie był flirciarzem i to nie w jego stylu!
A mi sie flirt z kelnerka podobał - pokazal nam ze harry nie jest juz dzieckiem i ze interesuja go kobiety zreszta nie zrobili z niego znowu casanowy, od tak zagadal i tyle. Dla mnie ta scena jakby bardziej urzeczywistnila mi postac harrego - wkoncu czemu mial by sie interesowac tylko czarwonicami? ale fakt sznurowki byly slabe:/
może, ale dla mnie 'Harry' to ten z książek i on raczej nigdy nie flirtował z innymi dziewczynami oprócz Cho i Ginny ;p
nie powinni tworzyć kogoś kim Harry nie jest, tak jak z Hermioną która w 'KP' wypłakiwała sobie oczy w ramionach Harry'ego.
troszke to dziwne.
A no i jeszcze nie podobała mi się postać Lavender, była taka dziwna i zachowywała się jak mała dziewczynka, ok była zakochana w Ronie ale bez przesady z tą słodyczą.
z lavender sie zgodze- ale to juz chyba kazdy kto ogladal film mial ochote zwymiotowac jak ta panienka pojawiala sie na ekranie...
...tak samo jak Hermiona ;D Ale jeszcze dziwiła mnie ta scena kiedy to Dumbeldore jest otoczony przez śmierciożerców a nasz Harry nic nie robi.
Nasz Harry dał słowo Dumbledore'owi, że wypełni każdy jego rozkaz bez gadania, a Dumbledore kazał mu się schować.
W książce było napisane, że wcześniej Dumbledore użył zaklęcia Petrificus Totalus i Harry nie mógł się ruszyć.
A właśnie motyw z Hermioną bardzo mi się podobał. Wreszcie widzimy tu Harry'ego jako przyjaciela Hermiony. Do tej pory w książkach wybitnie wkurzało mnie to, że Harry nie bardzo wiedział co ma z nią robić. Co innego Hermiona - ona zawsze albo pocałowała któregoś w policzek, albo pogładziła po włosach. Może to kwestia tego, że jestem dziewczyną, ale czytając fragmenty, kiedy Harry rozmawiał (albo raczej próbował rozmawiać) z załamaną Hermioną nie mogłam powstrzymać myśli z serii: "No weź ją chociaż przytul!" ;) A tu wreszcie Harry domyślił się, że zdołowaną przyjaciółkę wypadałoby pocieszyć. Z miejsca chciałabym podziękować twórcom za tę miłą odmianę.
Jeszcze odnośnie kelnerki. Zwróćcie uwagę, że to ona zaczęła i ciągnęła flirt. Harry tylko okazał lekkie zainteresowanie. Rzeczywiście, nie pasuje to trochę do Harry'ego, ale naprawdę to nie on zaczął, a jakby zainteresowany nie był, to byśmy się zaczęli zastanawiać nad orientacją ;) Więc scena, chociaż niepotrzebna, nie raziła mnie bardzo w oczy.
Ale Lavender miała być słodka! W książce była słodziutką idiotką, dlaczego mieli to zmieniać?
sznurówki, reszta miłostek była do zniesienia jak dla mnie, choć było ich za dużo;/
w filmie nie było tylu wspomnień o Voldim co w książce i bardziej skupiono się na "romansach" i to właśnie było dla mnie dziwne;D
Najbardziej żenująca jak dla mnie scena to zdecydowanie sznurówki, to było takie żałosne, w moim odczuciu poczułam się, jako dziewczyna, poniżona, od kiedy to dziewczyny wiążą sznurówki swoim przyszłym chłopakom.?
Najbardziej nieudana scena, jak dla mnie śmierć Dumbledore'a i wszystko , co się z nią wcześniej wiązało. Nie rozumiem faktu, dlaczego Harry, skoro miał różdżkę i nie był w żaden sposób skrępowany czy "odurzony", nie zaatakował śmierciożerców i Malfoy'a? Dla mnie dość słaba scena. Można ją wytłumaczyć "dobrosusznym wujkiem Snape'em", co też, w moim odczuciu, było niedorzeczne.
Najbardziej śmieszna scena, szczerze mówiać nie pamiętam, ale wiem, że jednak coś mnie rośmieszyło podczas oglądania filmu. Ogólnie rzecz ujmując film, jak dla mnie, dobry, zdecydowanie lepszy niż 5 część. Ale ja i tak uważam, że najlepiej byłoby, gdyby film był reżyserowany przez Columbusa. 1 i 2 częśc były moim zdaniem najlepsze.
całkowicie się zgadzam! Brakuje tylu ważnych wątków, tyle informacji zostało pominiętych na rzecz miłostek, które wcale najciekawsze, ani dominujące w książce nie były. No i, o ironio, tytuł mówi o Księciu Półkrwi, a dopiero w jednej z ostatnich scen, ni z gruszki, ni z pietruszki, dowiadujemy się od Snape'a, że to on nim jest! Come on! Nie wiem, co się stało scenarzyście tego filmu, poprzednie części, które stworzył, były dużo wierniejsze książce. Mimo, że technicznie bez zarzutu,i wiele śmiesznych scen + scena z ręką nagle łapiącą Harry'ego, podczas której wszyscy na sali podskoczyli (wysypałam na siebie popcorn heh) to jednak trochę się zawiodłam :(
Sznurowadła jak i scena "karmienia Harry'ego przez Ginny" zapewne zaliczają się do tych podczas, których nie wiedziałem za bardzo o co chodzi i czy takie zachowanie ma być romantyczne.
Jednak sama scena ataku na Norę była dziwna i do tej pory nie potrafię jej zrozumieć? I tutaj mi nie chodzi, że takiej sceny w książce nie było. Po prostu cała ta scena była chaotyczna i trochę bezsensu. Najpierw pojawiają się Śmierciożercy, atakują, potem uciekają. Harry, a za nim Ginny ruszają za nimi. Następnie przed Harry'm i Ginny pojawia się Greyback. Robi groźne miny, następnie gdzieś znika. Potem trochę mamy walko, a potem Śmierciożercy uciekają. Dla mnie chaos i jedno wielkie niezrozumienie. Nie wiem czy to była jakaś próba zrobienia efektownej akcji, ale jak dla mnie wyszedł chaos.
To było na zasadzie: znudziła cie scena podrywu Harrego przez Ginny, to masz akcję!!!
Zniszczenie Nory miało ponadczasowy wymiar i my maluczcy nie zrozumiemy go.
A tak na marginesie: w HP 7 Harry zerwał z Ginny, ale jakoś nie pamiętam, aby z nią chodził...???
Chodził, w HP6 było kilka wmianek, że spędzali czas ze sobą, albo że rozpamiętywał chwile spędzone z nią, albo że Hermiona zjechała Harry'ego za zajmowanie czasu Ginny, skoro ona miała się uczyć do SUMów... nie mam książki przy sobie, to nie podam stron, ale były takie sytuacje ;)
Takie chodzenia to ja mam w dupie.
Same wzmianki i tyle.
Żeby jakieś opisy dokładne...zero.
Weź książkę, tam jest tego aż nadto za mało!!!
Tego nie można nazwać chodzeniem.
Tak samo z Cho...też mi amant się znalazł.
A potem obiecał Ronowi...i sam zdał sobie sprawę, że stanowi zagrożenie...
Nie, absurd jakiś.
No to z pretensjami do Rowling ;)
Wzmianki były po to, żeby nie opisywać każdej sytuacji osobno, a żeby było wiadomo, że są razem i chodzą ze sobą.
Chwała twórcom za to, że w filmie Harry potrafił w miarę zająć się załamaną Hermioną, bo w książce wkurzała mnie jego całkowita nieporadność.
I właśnie w sumie szkoda, że tak to było.
Trochę uczucia temu HP by się przydało.
Ale on nie był nieporadny.
Niedorajda - to właściwe słowo.
"Niedorajda - to właściwe słowo."
Chciałam go nazwać trochę inaczej, ale ok, niedorajda też dobre słowo ;)
Szczerze mówiąc, nie miałabym nic przeciwko, gdyby Rowling opisała kilka randek z Ginny ;) Trochę mniej Lavender a więcej Ginny - wtedy byłoby bosko. Ale już się czepiać nie będę.
Epilog jest "19 lat później", myślisz, że 19 lat to za mało, żeby do siebie wrócić? ;) Tzn może nie 19, bo wtedy już są ileś lat po ślubie, ale wiadomo o co chodzi.
Powiem szczerze, że film mimo, że nie był najgorszy, zawiódł moje oczekiwania. Tyle czasu czekać na tą 6 część a teraz odczuwać jakiś głupi niedosyt... :/ Było wiele momentów w których miałam ochotę spytać "WTF?" i np.:
- zaskoczyło mnie całkowite pominięcie Dursleyów (pamietaj o moim ostatnim etc.).
- Nie podobał mi się Slughorn, który powinien mieć wielki brzuch (i brodę jak dla mnie), powinien być rubaszny i bardzo pewny siebie. Tutaj taki nie jest.
- Jakoś mało było tego Księcia Półkrwi w Księciu Półkrwi
- Mało wspomnień Voldemorta, może trochę za mało
- Lavender
- śmierć Dubledora, to że Harry nie był zaczarowany (nawet najmocniejsze nerwy puściłyby w obliczu morderstwa) i co do licha robił tam Snape, który krył Harry'ego? o_O
- Zaraz potem miała być bitwa, zaklęcia miały strzelać na prawo i lewo a tymczasem grupka śmierciożerców przeszła przez zamek nie robiąc nic poza zniszczeniem wielkiej sali i chatki Hagrida, a jedyną osobą która miała bronić zamek był niezmordowany Harry - to po co w ogóle się pojawili w Hogwarcie?
Mogłabym wymieniać inne rzeczy, czego jednak nie zrobię :) bo poza tym, że spodziewałam się czegoś innego, to momenty których w książce np nie był, były całkiem dobre, np. naprawianie złamanego nosa czy akcja z Feliksem.
Cóż mogę powiedzieć. Na swój sposób film był dobry, ale mógłby być lepszy :)
Powiem szczerze, że film mimo, że nie był najgorszy, zawiódł moje oczekiwania. Tyle czasu czekać na tą 6 część a teraz odczuwać jakiś głupi niedosyt... :/ Było wiele momentów w których miałam ochotę spytać "WTF?" i np.:
- zaskoczyło mnie całkowite pominięcie Dursleyów (pamietaj o moim ostatnim etc.).
- Nie podobał mi się Slughorn, który powinien mieć wielki brzuch (i brodę jak dla mnie), powinien być rubaszny i bardzo pewny siebie. Tutaj taki nie jest.
- Jakoś mało było tego Księcia Półkrwi w Księciu Półkrwi
- Mało wspomnień Voldemorta, może trochę za mało
- Lavender
- śmierć Dubledora, to że Harry nie był zaczarowany (nawet najmocniejsze nerwy puściłyby w obliczu morderstwa) i co do licha robił tam Snape, który krył Harry'ego? o_O
- Zaraz potem miała być bitwa, zaklęcia miały strzelać na prawo i lewo a tymczasem grupka śmierciożerców przeszła przez zamek nie robiąc nic poza zniszczeniem wielkiej sali i chatki Hagrida, a jedyną osobą która miała bronić zamek był niezmordowany Harry - to po co w ogóle się pojawili w Hogwarcie?
_ No i oczywiście scena ze sznurowadłem :)
Mogłabym wymieniać inne rzeczy, czego jednak nie zrobię :) bo poza tym, że spodziewałam się czegoś innego, to momenty których w książce np nie był, były całkiem dobre, np. naprawianie złamanego nosa czy akcja z Feliksem, czy bardzo dobre pomysły na pokazanie magii (sprzątnięcie pokoju Slughorna czy to jak działa ta cała szafka).
Cóż mogę powiedzieć. Na swój sposób film był dobry, ale mógłby być lepszy :)
"to po co w ogóle się pojawili w Hogwarcie?" - ich celem było zabicie Dumbledora i spalenie chatki Hagrida.
Tak wynika z filmu.
Sznurówki i scena w pokoju wspólnym po meczu- Ron z niewyraźną miną rozgląda się po tłumku nieprzekonywająco wiwatującego tłumu. Blech!
Kiczowata jest też scena chuchania na szybę w pociągu, ale uwydatniło to idiotyzm Lavender.
Według mnie śmieszny film .Nie patrząc przez pryzmat książki, to jest to komedyjka. Ale jak się zabierze za porównywanie z książką...dlatego tego nie robię, bo zaczęłyby się zbierać czarne chmury nad głową. :P
No właśnie - tak wynika z filmu ;] Dumbledora i tak zabił Snape więc wynika z tego że chatka Hagrida była kluczowym zadaniem podczas bezproblemowego zdobycia zamku ;]
Przeczytałem wszystkie siedem tomów w 1,5 miesiąca, żeby mieć wspólne tematy z moimi synami, no i żeby łatwiej mi było czytać im na dobranoc. Świat powieści ma pewne niespójności i niedociągnięcia - jestem fanem Tolkiena i w zasadzie każdą wielką sagę fantasy porównuję do tego niedoścignionego ideału, jakim jest LOTR. Ale musze przyznać, że pomimo niedociągnięć i mnóstwa zapożyczeń, historia o Harrym Potterze broni się jako całość i jako każdy tom z osobna na tyle, żebym stał się fanem. Z ekranizacjami jest nieco gorzej - najlepsza moim zdaniem była część III - doskonałe przełamanie klimatu wprowadzonego przez Columbusa i świetne wprowadzenie do mrocznych klimatów w dalszym ciagu historii. Gdyby to Cuaron (albo np. Guillermo Del Toro) zrobili część VI, nie byłoby dyskusji, klimat oryginału zostałby oddany. A tak wyszła papka, której nie ratuje kilka dobrych scen ani świetne zdjęcia i efekty. Cała groza sytuacji, którą odczuwało się w powieści, została rozwodniona. Zaprzepaszczono chyba ostatnią szansę, aby widz nie czytający książki, zrozumiał postaci Dumbledore'a, Voldemorta (czy też Toma Riddle'a) no i przede wszystkim tytułowego Księcia Półkrwi (abstrahując od tego, że w ogóle z filmu nie wynika, dlaczego Snape się obdarzył takim przydomkiem). I jest to o tyle dziwne, że tę część nakręcił Yates, który w V części oddał powieść dość wiernie pod względem fabuły, zachowując dynamizm, napięcie i klimat. Dla mnie najdziwniejszym momentem w filmie były sceny finałowe - śmierciożercy wpadają sobie do Hogwarthu jak na piknik i łażą gdzie chcą, bez machnięcia różdżki zdobywając cały zamek. A gdzie Gwardia Dumbledore'a, który została postawiona na nogi, gdzie profesorowie i Zakon Feniksa, którzy po wszczęciu alarmu ruszyli do walki, gdzie Hagrid, który sam bronił się zaciekle przed grupką napastników? Cała ta scena, od momentu śmierci Dumbledore'a jest położona jak budowa polskich autostrad. No i zakończenie - rezygnacja ze sceny pogrzebu dyrektora, która choć smutna, to jednak dawała resztki nadziei - odniosłem wrażenia, że tej nadziei zbrakło już po prostu twórcom filmu. Co jest niepokojące dla mnie jako fana, bo część VII jest dużo bardziej wymagająca od VI pod każdym względem. Aha, jeszcze jedno - zamiast tych bezsensownych dłużyzn o kłopotach sercowych Rona można było wstawić przynajmniej ze dwie sceny pokazujące jak groza obejmuje coraz bardziej cały świat czarodziejów i jak przenika coraz bardziej do naszego świata - jedna scena z mostem w Londynie to za mało.
dla mnie najbardziej żenująca scena to sznurowadła...co to wogóle mialo być?! juz ja bym lepiej wymysliła scene w której mają się pocalować i cos im nagle przerywa...i lepeij by było gdyby to ron im przerwał a nie śmierciożercy, ale musze przyznac ze ten atak na nore mi sie spodobał, belatrix która ciągle prowokuje pottera krzyczac że zabiła syriusz chyba była najlepsza w tej scenie, żal tylko że ten wilkołak robił tylko miny a nie zaatakowal i że pojawil sie wtedy potter.
ale uważam ze jest to i tak najlepsza część po względem akcji i humoru...bo czara ognia w porownaniu z ksieciem jest starsznie słaba
Mnie brak bitwy w Hogwarcie bardzo zraził. Właściwie już sama scen śmierci Dumbledore była dziwna i niestety nie wywołała u mnie żadnych emocji. Zaś scena, w które Śmierciożercy po prostu "wyszli" z Hogwartu zupełnie mnie zdziwiła. Gdzie byli aurorzy? Gdzie uczniowie?
Ale oprócz złych scen, dialogi też niektóre były naprawdę dziwne:
Jak chociażby scena w Norze, gdzie Harry Ron i Hermiona rozmawiają o Dumbledorze i jego wieku i kiedy Ron mówi, że Dumbledore ma jakieś 150 lat, wybuchają śmiechem???
Niestety, oj niestety także i mojemu ulubionemu Snape'owi trafił się słaby tekst.
"Ja jestem Księciem Półkrwi" - brzmi to strasznie jak "I am your Father" z Gwiezdnych wojen. I do tego ta scena też nie wywołała żadnego wrażenia, gdyż oglądając ten film ma się wrażenie, że "Książę Półkrwi" to jakaś postać trzeciorzędna.
zgadzam sie z wawrzyniec 85, i żeby harry był troche bardziej zaskoczony faktem kto jest księciem, a to tak wyglada jak by dawno o tym wiedział i on go tylko w tym utwierdził. a sposób w jaki mowi ,,ja jestem ksieciem pólkrwi,, jest strasznie zalosny a mozna by zrobic z tego swietna scene
czytam i czytam i nie mogę wyjść ze zdumienia, że najgorsza (?) scena w HP nie została przez Was wymieniona!
Początek filmu, Dumbledore wychodzi z kibla z gazetką w ręku i zwraca się do jego przyjaciela:
- Mogę pożyczyć? Lubię robótki ręczne
............
Oczywiście cała sala dzieciarni nie wie z czego tu się śmiać, jedynie ja i dziewczyna z boku zaczęliśmy się szczerzyć jak najęci
No rzeczywiście, zajebiście zabawne. :\
Dobrze, że chociaż dzieciom jeszcze wszystko nie kojarzy się z jednym. :\
No :D A jeszcze fajniej, że w filmie też :P Chociaż ta scena ani mnie nie rozśmieszyła, ani nie odrzuciła. Po prostu - lubi robótki i tyle.
Jak Dumbledore chce pozyczyc gazete od profesora Horacego i mowi o tych robotkach recznych... sama nie wiedzialam co amm o tym myslec no i oczywisci te sznurowadla...
Najbardziej nieudany był atak na hogwart. Żadnej walki, gdzie byli uczniowie? Lupin i inni z zakonu? Nauczyciele? Dlaczego Dumbledore nie zaczarował Harrego (nie pamiętam jakie to było zaklęcie) żeby nie mógł się ruszać? I Snape który stoi twarzą w twarz z Harrym a on nic nie robi, przez wszystkie książki Harry nigdy mu nie ufał, a w takim momencie nie zrobił nic? I w ogóle upadek Dumbledora i ten hołd jakoś mnie nie 'wzruszył'. Brak grobowca na którego opis w książce Rowling przeznaczyła trochę miejsca czyli pewnie był ważny. Ogólnie niezły film, ale reżyser powinien poświęcić więcej czasu dla ważniejszych scen niż dla głupich miłosnych scenek.
jak dla mnie najdziwniejsze było to, że podczas gdy Dumbledor umiera na górze to uczniowie nie walczą a mało tego Ron i Hermiona się całują! widać tą scenę chyba jak przechodzi obok nich Draco ale oni mają ważniejsze rzeczy na głowie. Drażniła mnie też niobecność niektórych osób jak na przykład Jęczącej Marty, Tonks już w połowie filmu zwraca się do Lupina: "kochanie" i oczywiście brak ministra magii w norze. porażka
To na pewno nie byli Ron i Hermiona, w ogóle nie wiadomo kto to był, bo było ciemno.
Więcej miejsca Rowling poświęciła sprzątaniu Kwatery Głównej w piątce, a nie uważam, żeby ta scena była ważna ;) Wolę, żeby wycięli tą scenę, niż zrobili ją byle jak, bo czas gonił.
A Harry nic nie zrobił, bo dostał wyraźny rozkaz Dumbledore'a, żeby się ukrył, a Harry dał słowo, że wypełni każdy rozkaz bez gadania.
W książce,gdyby Dumb nie zaczarował Harrego ten poleciałby chcąc się zemścić. A w filmie wyglądało to jakby się po prostu bał, bo wątpię że byłby taki wierny złożonej przysiędze w przypadku gdyby nie był spetryfikowany.
scena ze sznurówkami po pierwsze.
książe półkrwi- zgadzam się zrobili z tej postaci taką rzecz trzeciorzędną.
lupin i tonks:kochanie?y.
a najbardziej mi się nie podobało jak Dumbledore do Harrego: Harry powinieneś się już golić. leżałam. x D
Z dziwnych i niezrozumiałych dialogów/scen to dałbym jeszcze końcową rozmowę Harry'ego z Hermioną (Ron tam tylko siedział i milczał). Harry i Hermiona rozmawiają o śmierci Dumbledore'a o planach na przyszłość Horkruksach itd. (oczywiście wątek Snape - Książę Półkrwi jest nieważny, więc na ten temat nie rozmawiają) a tu nagle w trakcie rozmowy Hermiona mówi: "Ron się już na Ciebie nie gniewa". Chodzi zapewne o związek Harry'ego z Ginny. Po pierwsze coś za łatwo ze śmierci Dumbledore'a Hermiona przeszła znowu na wątek miłosny??? I przepraszam, ale w którym momencie filmu Ron gniewał się na Harry'ego???