O rety rety! Fakt że każdą część reżyseruje kto inny powoduje spore zamieszanie. Mnie zirytował pamiętnik Toma Riddle na biurku Dumbledora. (nie powinno go tam być - każdy chyba pamięta w jaki sposób w drugiej części skrzat domowy odzyskał wolność...). Po drugie - jeszcze ważniejsze: W końcowej scenie Harry z sentymentem ogląda biureczko Dumbledora, i jego różdżkę, która ciągle tam leży. Czyżby śmierciożercy o niej zapomnieli?
Wiadomo - film oznacza cięcia i uproszczenia. Ale bez przesady.
A czy wy widzicie jakieś inne rażące niespójności?
Z pamiętnikiem da się jakoś wytłumaczyć, że np. Dumbledore poprosił Zgredka by mu go oddał. Ale z różdżką to musi być błąd.
Różdzka musiała leżeć tam przed pogrzebem, przecież pochowali ją wraz z Dumbledorem. I jak śmierciożercy mieli o niej zapomnieć? Nawet nie wiedzieli o jej istnieniu, tak jak w książce. Wszystko się zgadza.
A no faktycznie, ja na moje usprawiedliwienie powiem, że film oglądałam raz i to niedługo po premierze, czyli daawno temu więc nie pamiętam ;D
z tego co pamiętam na pogrzebie była wielka sala z ważnymi osobami i uczniami a w filmie jak by sala szkolna i to nie ze wszystkimi uczniami . Ja przynajmniej mam takie wrażenie .
takie drobnostki to nic takiego.. mnie irytowały bardziej sceny wymyślone przez scenarzystę jak choćby nalot śmierciożerców na Norę (i tym samym pominięcie sceny z ministrem magii).. wszystko zrobione by dodać akcji i pochwalić się, że umią.. bez sensu jak dla mnie
do tego podryw kelnerki na początku filmu.. zmienili Tonks na Lunę, która znalazła go pod peleryną niewidką..
Dokładnie, mi tak samo się to nie podobało. Pominięto Dursleyów na początku filmu, pominięto w ogóle wątek Billa i Fleur i niechęci Molly do potencjalnej synowej, który mi osobiście się bardzo podobał. A nalot na Norę był dla mnie kompletnie pozbawiony sensu. Zabrakło mi również pierwszego wspomnienia, tego dotyczącego Meropy, myślę że to dokładniej wyjaśniałoby niechęć Voldemorta do jego ojca i jego późniejszego zabójstwa (tym, którzy bazują tylko na filmach). Można by wymienić jeszcze kilka kwestii, ale z reguły to faktycznie przeinaczenia i uproszczenia wątków książkowych. Jednak, w porównaniu do ekranizacji Zakonu Feniksa i tak jestem pozytywnie zaskoczony ;) Teraz tylko przeczytać 7 tom i można zabrać się za oglądanie 2 ostatnich filmów ;)
Zacząłem czytać kilka lat temu, jeszcze przed wydaniem 7 tomu, ale skończyłem jakoś w połowie 5 tomu (natłok różnych spraw ;)) Kilka miesięcy temu siłą rzeczy zacząłem czytać od nowa co by odświeżyć sobie wydarzenia i tak dobrnąłem kilka dni temu przez Księcia Półkrwi :) I chociaż przez tyle czasu korciło mnie żeby obejrzeć wszystkie ekranizacje, to jednak udało mi się wytrwać w postanowieniu, że najpierw książka - potem film ;)
Zabrakło także wypowiedzi niektórych bohaterów które mogłyby dodać trochę humoru do filmu. Np teksty Ginny na temat Rona i ich kłótnia. Zabrakło też niektórych wspomnień, co by wyjaśnialo wszelkie wątpliwości wobec filmu.
Ten film to jest jedna wielka niespójność.. Skąd na początku filmu ta murzynka i stacja kolejowa?? tego w ogóle w książce nie było.. Tak samo pominięcie Tonks, która uratowała Harrego z pociągu a nie Luna w jakiś okularkach..
Jest jeszcze taka drobna niespójność, podczas rozmowy Harrego ze Slughornem na początku filmu Harry ogląda zdjęcia. Kiedy bierze zdjęcie Regulusa Slughorn mówi wspomina o Syriuszu. Wszystko spoko, ale potem powiedział, że UCZYŁ wszystkich Blacków z wyjątkiem Syriusza, zaprzeczając sam sobie, bo chwilę wcześniej powiedział, że Lily była jego najlepszą uczennicą. Skoro uczył Lily musiał też uczyć Syriusza, przecież byli oni w jednej klasie. W ksiązce ta rozmowa jest bardzo podobna jednak zamiast o uczeniu Slughorn mówi, że MIAŁ wszystkich Blacków (chodzi mu o Slytherin którego był opiekunem) z wyjątkiem Syriusza (bo ten był przecież w Gryffindorze). Może niewielka różnica, ale przynajmniej dla mnie dosyć rażąca :)
No niby tak, ale to od 3 klasy już nie było tak, że każdy wybierał gdzie chce iść i na co (np. w więźniu azkabanu, Hermiona zaliczała wszystkie przedmioty (bo miała tą maszynkę od McGonagall) ALE Harry i Ron musieli wybierać pomiędzy wróżbiarstwem a runami.) Harry też by nie poszedł na eliksiry gdyby nie to że chciał być aurorem. z pozdrowieniami grunak :)