że z części na częśc kinowego harry'ego, film ma coraz mniej wspólnego z książką... A to inni aktorzy w scenach niż być powinni. Podam przykład : Pottera znalazła Tonks, a nie Luna... Niepotrzebne i wyssane z palca sceny- spalenie domu Weasleyów. Jak oglądałam miałam wrażenie, że reżyser skupił się na wszystkich najnudniejszych scenach, a pominął te wątki które mogły być bardzo ciekawe. Czytając komentarze innych przykuło moją uwagę "Harry 6 częśc= romansidło". O dziwo, ja jako osoba wyczulona na te sprawy ;p naprawdę tego nie zauważyłam. Wręcz odwrotnie te scenki ubarwiały film..no może orócz wiązania buta przez Ginny...ale co tam. Do plusów... no wiadomo efekty, gra aktorska niezła, a szczególnie slughorna i tak tak Rona;)
Na koniec...taka wewnętrzna opinia. Wydaje mi się że ten film można było zrobić lepiej. Jasne, że nie kropka w kropkę taki sam jak książka. Ale widać że reżyser pod względem grozy,cierpienia, ciemności i tajemniczości przesadza do bólu, sprawiając że momentami film staje się nudny. Eech chyba zbytnio przywiązałam się do 2 pierwszych cześci:(
6/10