Jestem fanem Harrego niestety z ciężkim sercem mówię...gniot to, pocięty bez sensu i zrobiony tylko dla kasy...reżyser nawet się nie silił żeby film prezentował jakiś poziom. To wg mnie najgorsza część Harrego jest tak nielogiczna i niewierna książce że to ludzkie pojęcie przechodzi. Postaram się nie wiadomo jak nie rozpisywać ale pewne absurdy wymienić trzeba. Oto kilka przykłądów:
1) Początek filmu Harry odważny i dzielny mimo iż Voldemort ze śmierciożercami grasują wokół(całkiem fajna scena jak spadają z nieba na miasto i powodują nieuchronną destrukcję mostu) on SAM robi spacery po dworcu bez żadnej ochrony...-no co? nie będzie Voldek pluł mi w twarz no nie.
2)Przewspaniała nie wiem po co dodana scena jak Bellatriks wraz z Greybackiem niszczą dom Wesleyów...i teraz się pytam gdzie niby Harry w "Insygniach Śmierci" na początku pojawi się po ataku dementorów ( w domu rodziców Tonks ale potem i tak udaje się do Nory).
3)Sprawa spotkań HArrego i Dumbledora jest potraktowana tak po macoszemu, że nie mam bladego pojęcia skąd Harry będzie wiedział jakich i gdzie ma szukać horkruksów.
4)Szykuje się koniec filmu, Dumbie nie żyje, śmierciożercy wyczarowują mroczny znak, a następnie robią niezłą rozpierduchę w Hogwarcie z Bellatriks na czele. A gdzie Aurorzy się pytam? Gdzie ten cały Zakon Feniksa? Czy naprawdę wszyscy są tak ślepi i głusi by nie zobaczyć Mrocznego Znaku i nie usłyszeć rabanu jaki wyprawiają śmierciożercy? No jest tam niby jakiś pajac który był tylko po to żeby idiotycznie pofrunąć ku swemu wielkiemu zaskoczeniu (spowodowanym głuchotą jak również ślepotą) i wzbudzić śmiech na sali.
5)Baty scenarzyście się należą za moment gdy Harry z Dumbledorem wyruszają po horkruksa.
-Myślałem że nie wolno teleportować się na terenie szkoły?
-W moim przypadku obowiązują inne zasady Harry
(jakoś tak, nie ma to większego znaczenia sens pozostaje ten sam)
Kurna czy nie można było wymyślić coś innego? Czy naprawdę nie można było wyjść choćby poza bramę? Ci co harrego czytali wiedzą, że Dumledore musiał wyjść z Harrym poza mury szkoły. Zaś po powrocie musieli pożyczyć miotły od Madame Rosmerty.
...wszystkiego jest oczywiście więcej nie chce mi się wszystkiego wymieniać, ale mnie jako fana mocno dotyka że filmy z Harrym to czysta komercha pokroju Transformersów. I dotyczy to najbardziej dwóch ostatnich i dwóch następnych filmów (nie oszukujmy się już samo to, że insygnia są podzielone na dwie części jest spowodowane chęcią nabijania na nich kasy). O dziwo poprzednie części były całkiem fajne a już więzień Azkabanu był DLA MNIE filmem więcej niż niezłym, za co szczerze dziękuję panu Cuaronowi. Niestety Zakon i Książę poza kilkoma fajnymi scenami , które zapadły mi w pamięci jak wypędzanie z umysłu Voldemorta przez Harrego czy jego rozpacz po stracie Syriusza nie wnosi zupełnie nic poza absurdami i pociętą to żywego mięsa biegnącą na złamanie karku fabułą.
No tak miałem się nie rozpisywać...a dobra tam kij kurtka z tym. Chciałbym jeszcze dodać, że jestem bardzo ciekawy waszej opinii na ten temat. Zdaję sobie też sprawę ze wyżej wymienione wtopy mogą nie mieć większego znaczenia w przypadku osób które nie czytały książki.
P.S.Przypadki trolli będę litościwie pomijał więc proszę o darowanie sobie komentarzy które sugerowałby by moją "ulomnosić".
w pewnym stopniu sie zgadzam ale nie do końca. zacznijmy od tego że ja czytałem ksiazki i oceniam ten film na 6/10 czyli nie uważam że jest to jakiś gniot. z wszystkimi tymi 5 punktami sie zgadzam absolutnie z tym że ja też dostrzegam pozytywne strony tego filmu a jest ich troche:
1.przedstawienie sklepu blizniakow
2.obydwa wspomnienia są przedstawione perfekcyjnie i swietnie sie spisali aktorzy grajacy zarowno 11-letniego jak i 16-letniego voldemorta, ogolnie aktorstwo jest bardzo dobre z wyjatkiem tragicznej emmy watson
3.ron pod wplywem eliksiru milosnego
4.niezla scena w ktorej katie bell dotyka naszyjnika malfoya
5.walka pottera z malfoyem
6.cala sekwencja w jaskini
7.momenty po smierci albusa kiedy harry kleczy nad jego martwym cialem i wszyscy podnosza rozdzki do gory w polaczeniu z przejmujaca muzyka - to bylo najlepsze w calym filmie i bardzo wzruszajace
natomiast nie przekonuje mnie samo zabicie dumbledora - jest bezplciowe!
niestety film jest taki jakis smetny, powolny i bez polotu. kolejny zarzut jest taki ze w filmie jest zbyt ciemno i momentami wogole nie widac co sie dzieje - operator delbonell za slabo oswietlil film. zdecydowanie lepiej spisal sie w tym asspekcie slawek idziak w zakonie bo tam nie ma mowy o takich ciemnosciach. wogole zakon uznaje za ciut lepszy film bo oceniam go na 7/10.
Powiem tak. Książe Półkrwi jest jedną z moich ulubionych części (Czary Ognia nic nie przebije!), ale mówię oczywiście o książkach. Dałam bez większego żałowania 5/10.
Najbardziej boli mnie jedna rzecz:
Kiedy Harry idzie schować podręcznik Księcia.
Ginny mu pomaga.
TO JEST NAJGORSZE, CO SCENARZYśCI MOGLI ZROBIć!
Przecież - co zabrzmi dziwnie - teraz Harry nie wie, gdzie jest ukryty diadem! Skoro Ginny schowała książkę, to on nie wie o klekoczącej szafce, przydkim popiersiu, starej peruce i wyświechtanej tiarze (która to w siódmej części przyjmuje nazwę 'diadem').
Oraz dodana scena ataku na Norę.
Zgadzam się z założycielem tego tematu:
Zakon i Książe to najgorsze wyreżyserowane części.
Osobiście, nieznoszę, kiedy jest adaptacja, nie ekranizacja.
I to (plus sceny wyżej) jest najgorsze w filmach.
Dziękuję za uwagę.
PS Pójdę na Insygnia z dwóch powodów - bo jestem ogromną fanką Harry'ego, i żeby zobaczyć, jakim to cudem Harry przypomni sobie o diademie, którego nigdy nie widział.
Szczerze zgadzam się ze wszystkim powyżej, a nawet dodam trochę od siebie - Film oceniłam na 5/10 i mam trochę wrażenie że i tak byłam za łaskawa.
Najbardziej zabolało mnie to, że pominięto ważne sceny i w miejsce gdzie mogły by się pojawić wstawione te które nie miały miejsca.
Co więcej film ten daje do zrozumienia że dobrzy czarodzieje są generalnie tępi i zdecydowanie słabsi o Voldka i jego popleczników. Najlepsza scena gdy jest niszczony rodzinny dom Rona, co robią jego rodzice i inni obecni w tej scenie - mianowicie nic - patrzą jak chałupa płonie z niemym wyrazem twarzy... żałosne. Podobna sytuacja ma się do śmierciożerców którzy w ostatnich scenach pojawiają się w Hogwarcie... (nie będę powtarzać po autorze postu z którym jak już pisałam w pełni się zgadzam), "urzekła" mnie również scena z zapalonymi różdżkami, gdy wszyscy się rozstępują by wpuścić Harrego... o jeciu jeciu,komercha, która boli po prostu, rozumiem, że kogoś ta scena mogła wzruszyć, ale w kontraście z tym wszystkim co się działo wcześniej mi po prostu wydała się śmieszna już nie mówiąc o dodanych wspomnieniach dotyczących Lily (profesor Slughorn). Jak dla mnie generalnie w tej części dobro jawiło się jako coś nieudolnego, słabego, marnego, a przede wszystkim głupiego, sceny były powyrywane i odarte z możliwości stworzenia całości filmu. Przyznam, że jestem załamana, że Insygnia będą reżyserowane przez tę samą osobę. Mimo, że wiem, że wybiorę się na obie części do kina czuję, że wyjdę z kina z niesmakiem na ustach.
Hmmm... czytam wszystkie posty i dochodzę do wniosku, że to niedobrze dla filmu jeśli jest więcej person, które myślą podobnie jak Ja.