PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=142402}

Harry Potter i Książę Półkrwi

Harry Potter and the Half-Blood Prince
2009
7,5 325 tys. ocen
7,5 10 1 324930
6,0 46 krytyków
Harry Potter i Książę Półkrwi
powrót do forum filmu Harry Potter i Książę Półkrwi

Jako fanka stylistyki HP od lat dziecięco-pacholęcych (od 2001) , moje poczucie estetyki potterowskiej skręca się z nieutulonego żalu; kanon potterowski pogwałcony już w pierwszych sekwencjach filmu. Splugawiony. Pfe. Na wskroś... mugolski. Gdzie magia, panie Yates, co pan zrobił z magią ekranu? Columbus, Cuaron, Newell świetnie wywiązali się z powierzonych im ekranizacji, ale angaż Yates'a to pomyłka.

anathema7

Nareszcie ktoś, kto ma podobne zdanie do mnie! :) Zgadzam się w 100%. Większość filmu to romanse. Czułam się jakbym oglądała jakąś kiepską amerykańską produkcję o nastoletnich romansach... Gdzie magia? Gdzie nastrój? Nie rozumiem kompletnie, dlaczego Rowling, wspaniała, inteligentna pisarka tak się przyczepiła do Yatesa, miała wszystko pod nadzorem i zgodziła się na to. Wiem, że nie można wszystkiego z książki przenieść na ekran, ale trzeba umieć dobrać odpowiednie wątki, momenty. 6. część książki jest dla mnie jedną z lepszych z serii- ten wątek o przeszłości Voldemorta, skupienie się na jego psychice, relacje między Harrym a Dumbledorem, wątek Malfoya... A w filmie głównie gapienie się Harry'ego na Ginny, ich chwilowa "miłość" (bo nawet ze sobą nie chodzili- pocałowali się i potem dalej się na siebie gapili), wielkie "love" Rona i Lavender, zazdrość i rozpacz Hermiony, jej intrygi z McLagenem, zazdrość Rona itp., idt. *przewraca oczami* Pamiętam, że wyszłam z kina rozczarowana. 5. część jeszcze mi się w miarę podobała, choć też została dość spłycona, skrócona do zaledwie 1,5h. Najlepsza ze wszystkich filmów Yatesa moim zdaniem jest 1. część 7.-ej części. Może dzięki temu, że nie było specjalnie wątku miłosnego, który można było wyostrzyć. Ten film miał klimat, z którym Yates ma problem. Potrafili go stworzyć jego poprzednicy (Columbus- choć dobrze, że dalej nie kręcił, bo dalsze części są poważniejsze i dziecinno-bajkowy klimat by nie pasował, Newell był dobry, lepszy niż Yates, dbał o szczegóły, ale najlepszy był Cuaron- jego film miał ciekawy, nieco mroczny klimat, który wspomagała świetna muzyka, szkoda, że nie kręcił kolejnych części). Myślę też, że sprawdziłby się mój ulubiony reżyser Tim Burton (przy okazji partner filmowej Bellatriks ;)), o ile by ich za bardzo po swojemu nie przekombinował, ale potrafiłby stworzyć mroczny klimat.
Odnoszę wrażenie, że Yates skupił się na efektach specjalnych, elementach, które miały jak najbardziej rozerwać widza. Przez to też spłaszczył fabułę, która dla tych, którzy się "Potterem" nie interesują i dla których jest on nieco dziwaczny stała się ciekawa i "do obejrzenia", np. dla mojej mamy. Ten efekt uzyskał wyrzucając wiele elementów i skupiając się na romansach i efektownych scenach z efektami specjalnymi. Nie obrażając nikogo, zadowoliło to, niestety, mniej wygających widzów, bo dowiedziałam się, że do kina szli ludzie, którzy rzucali głupie komentarze w czasie seansu, śmiali się z głupot albo wciągali się najbardziej na wątkach miłosnych, oczywiście. Wiem, że twórcy chcą zarobić i żeby przyszli nie tylko fani, ale naprawdę nie trzeba było tego tak spłycać, przykładem są poprzedni reżyserzy. Denerwował mnie też głupkowaty humor "serii" Yatesa typu Minerwa mówiąca "Zawsze chciałam powiedzieć to zaklęcie." (hahaha, właśnie mają nas atakować śmierciożercy i Voldemort, szkoła jest w niebezpieczeństwie, ale pośmiejmy się) albo Harry szczerzący się do dziewczyny i mówiący Hermionie, że przecież jest Wybrańcem, na co Hermiona uderza go gazetą (czy czymś tam :P). 2. część 7.-ej części ma znowu za dużo dodanych bzdurnych kwestii i momentów, których nie było w książce, jak np. wygarnięcie publicznie Snape'owi przez Harry'ego jak okrutnie zabił Dumbledore'a, który mu ufał (wiem, że to miało być emocjonujące i może y mi się podobało, gdybym nie znała książki, ale sposób w jaki to przedstawiono był dla mnie żałosny) albo przesiadywanie Voldemorta w jakiejś chatce pod Hogwartem przy jeziorze i łódkach :P lub bezsensowna mugle-style nawalanka Harry'ego i Voldemorta, który tłókł Pottera jak nienormalny (mugolska krew się odezwała, czy co? :P).
Ogółem mówiąc, bardzo się dziwię, że Rowling pozwoliła na to wszystko Yatesowi. Nie chcę wierzyć w to, że dostała taką sumę pieniędzy, że postanowiła odpuścić. Nie wiem, jak pisarka, która wykreowała tak wspaniały, bogaty w szczegóły świat mogła pozwolić na takie ograniczenia, zmarnowanie wszystkiego, nad czym tak ciężko pracowała przez lata. Możecie uznać, że się czepiam, ale takie jest moje zdanie. Na tym skończę swój wywód.
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 7
plenum

Idealnie napisane! Brawo za wzorową wypowiedź.

ocenił(a) film na 9
plenum

Bałam się doczytać do końca Twojej wypowiedzi, ale przeczytałam mimo to i muszę powiedzieć: ZGADZAM SIĘ Z TOBĄ. w 100%.

użytkownik usunięty
anathema7

....

Dla mnie najlepsza część

ocenił(a) film na 6
anathema7

W pełni sie zgadzam. To co zrobili z książką to gwałt. Najbardziej rozbawił mnie i powalił moment kiedy Dumbledore mówi, że "horkruksem moze być dowolny przedmiot". Nie, żeby w ksiażce wyraźnie i jasno było zaznaczone jakich przedmiotów V używał, jakie miały dal niego znaczenie, jaką historię. Przykre po prostu. Aha, i jak ktoś nie czytał ksiażki niech mi wyjaśni dlaczego naprawa szafki była w ogóle istotna. bardzo mnie interesuje czy ktoś odgadnie. Bo śmierciożercy nie zrobili NIC kiedy dostali sie do Hogwartu. A, przepraszam. Belatriks rozwaliła okna. no tak, całkowicie warte zmarnowania całego roku na naprawie.

użytkownik usunięty
anathema7

Wszystkie części to porażka, tak, niestety daję tym filmom stosunkowo wysokie oceny tylko po to żeby nie wyjść na kompletnego ignoranta w sferze filmowej. Bo efekty były dobre, bo muzyka była dobra, bo zdjęcia były dobre, bo aktorzy "starali" się grać, bo film klimat miał... To co mnie najbardziej irytuje w tych filmach to że starają się być coraz dojrzalsze i coraz mroczniejsze a mimo to wciąż są przesycone infantylnością, bawi też podobnie jak w Gwiezdnych Wojnach zbanalizowanie zła do wyobrażenia jakiegoś mrocznego Lorda albo innego Vadera. Jeśli ludzie są zdolni i czynią jakieś wielkie zło to pewnie wina jakiegoś rogatego diabła albo może stwora z kosmosu:) No i sam Potter, oferma nad ofermami, jak można wybrać sobie takiego idola? Kiedyś był kurde mol napakowany He-Man albo Rambo a potem pojawił się mały człowieczek który wciąż potrzebował pomocy he he...

Kolega z jednej strony mowi ze zlo jest jednoznacznie,banalnie przedstawione a potem ze idol powinien byc napakowany jak Rambo,zalatuje hipokryzja (przepraszam za brak polskich znakow)

ocenił(a) film na 7
pampek15

Dla mnie jednak jest to najlepsza część z nowszych Potterów, bardzo mnie zaciekawiła przeszłość Voldemorta, Slughorn był wybitną postacią, a moment, gdy Harry wyciąga od niego wspomnienie jest bardzo przejmujący. Jeszcze co do Slughorna-odczuwam do niego wielką sympatię.

ocenił(a) film na 7
Dilofozaur

Ja również uważam, że to najlepsza część z nowszych Potterów.

użytkownik usunięty
pampek15

Dałem tu tylko przykład napakowanych herosów ale chciałem powiedzieć ogólnie o ludziach którzy budzą jakiś zachwyt, podziw, imponują charyzmą, inteligencją, nadludzkimi czynami, przełamywaniem własnych słabości, nawet wyglądem fizycznym. Potter jest kompletną przeciwnością tych cech, zaczyna jako mała, oferma i w tej części dalej jest wystraszoną ofermą mimo że mówią mu że już jest dorosły. Potter startuje jako infantylna seria fantasy o dorastaniu dla dzieci i tak prawdopodobnie się skończyła bo jeszcze nie widziałem ostatnich części, kończy jako rozlazła, infantylna bajka fantasy z ofermiastym Potterem, tylko że tym razem już dorosłym, sam film nigdy nie będzie jednak dorosły.

użytkownik usunięty

Tak się właśnie skończyła.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114927,8688977,Ostatnia_czesc_Harrego_ Pottera___Powolna_i_infantylna_.html

anathema7

Bardzo dobrze ujęte. Filmy HP psują się już od 5 części. A w 6 sceny z Ginny to zgroza! Zwłaszcza gdy wiąże sznurówkę...co to miało być? Dla mnie ta aktorka jest w ogóle bez wyrazu,nie przepadam za nią. Aktorka grająca Cho była lepsza. Niektórzy wystawiają jej wysokie noty,bo jest ładna a to co innego. Nie podoba mi się to,że oglądając film mamy wrażenie jakby wątek romansu Rona był tutaj niemalże najważniejszym wątkiem...dużo scen pominiętych a książka taka gruba...tym bardziej skoro jest obszerna to powinno się powybierać najważniejsze wątki i film powinien być ciekawszy...jakoś Czara Ognia dała sobie radę.

panienka_2

Akurat w Czarze zawsze bolało mnie spłycenie wątku Croucha i całkowite wycięcie wątku Bagmana. Nie był on zbytnio istotny dla fabuły, ale jednak w książce poświęcono mu sporo miejsca :(
W Księciu natomiast nie mogę przeboleć aż tak wielkiego skrócenia całej historii Voldemorta, gdzie są Gauntowie, gdzie jest Chefsiba Smith...? Czy w ogóle wiadomo, że to medalion samego Slytherina...?

ocenił(a) film na 8
anathema7

Popieram, najgorsza część filmowa.

Wczoraj przeczytałem książkę, dziś oglądnąłem film (z ledwością). Ten reżyser powinien zostać zwolniony ze swojego zawodu, brak ciekawszych wątków, a zamiast ich pojawiły się jakieś dziwactwa typu:
1. Początek filmu gdzie Harry nie wiadomo co robi w metro i bajeruje murzynkę
2. Atak Bellatriks i Fenrira Greybacka na dom weasley'ów


Do tego brak wypraw w myślodsiewni (Chodzi mi o wyprawę do domu Marvola) W ogóle w filmie nie ma kompletnie NIC o rodzicach Voldemorta - szczególnie ciekawa była historia jego matki.

użytkownik usunięty
anathema7

Też sie zgadzam, choć dla mnie chyba najbardziej zabrakło tego tempa wydarzeń w filmie, które było dobrze utrzymane we wczesniejszych częściach. Film nie nużył, a nawet jak się nic nie dzialo, to przynajmniej było na czym oko zawiesić zaś tu... no czegoś zabrakło. Ciekawe podejscie do zilustrowania tego tomu ale jednak ja tego nie kupuje - byc może zaważyo na tym własnie to, co opisała Plenum. Mimo to jako tako wyciagnęłam oceę do 7 bo jednak przy końcu coś zaczęło się dziac.

ocenił(a) film na 6

Film został spaprany, bo jest wiele wymyślonych scen (podrywanie kelnerki, atak na norę) i poprzekręcanych. Ja rozumiem, że film, że muszą być efekty, ale reżyser powinien się liczyć, że ci co nie przeczytali książki mogą nie wszystko zrozumieć.

użytkownik usunięty
magnificent_2

Własnie takie były opinie moich znajomych nie znających książek - mówili, że ci co nie czytali nie połapią się w fabule i tak tez było. Szczerze mówiąc czytałam książki juz lata temu i sporo do tej pory zapomniałam i mimo filmu i tak nie wiem, co np. kombinował Malfoy albo czemu horkruks był ukryty własnie w grocie i co to było w tej wodzie i czasze, którą musiał wypić Dumbledore? No cóż, ta częśc podzieliła fanów.

ocenił(a) film na 6

Po co jakies sceny z jedzeniem czegos smierdzacego przez Hermione zeby uciec przed Cornakiem? Gdy Lupin odchodził z Hogwartu wzial mape Huncwotow, a ona pojawia sie w Ksieciu Pólkrwi lezac kolo lozka Harrego?.

użytkownik usunięty
magnificent_2

Fakt, zbyt skupili się na wątkach miłosnych takich jak ten między Hermioną a Cornakiem albo Rona z tą jego panną, przez co za bardzo idzie to w stronę romansidła, no ale mniejsza z tym. O tej mapie juz nawet nie pamiętam, ale to i tak nieistotny szczegół (tak myslę) jak na całokształt filmu. Choć znajdą się i tacy, do któryh własnie Książę Półkrwi przemówi najbardziej ;-) Zawsze tak jest ;-)

magnificent_2

Lupin oddał mapę Huncwotów Harremu na końcu trzeciej części