tylko dla tych którzy czytali 7 czesc.....
no to od poczatku:
w 4 czesci- Cedrik
w 5- Syriusz
w 6- dumbledore
w 7,- Snape, Moody, Fred?, jeden z tych mięsniaków malfoya, Bellatrix- ta suka:P, no i oczywisćie..... :D
tam tam tam taaaam !
voldemort :PP HAHA
harry pzrezył :P - no i co z tego jak beznadziejny epilog... <sciana>
ej pominełam kogoś? :D bo wydaje mi sie, ze tak !
jeszcze giną: Remus i Tonks :(
zgadzam się co do epilogu: beznadziejny, za słodki i za happy. Szkoda, że Jo zepsuła tymi 10-cio stronicowym epilogiem tak wspaniałą serie HP :(
no i jeszcze colin creevy
Mam wrazenie ze o czyms zapomnialam ale nie wiem o czym.
Aha zginal jeszcze gregorovitch
1. cz. - Lily i James Potter, Quirrell
4. cz. - mugol Frank, Berta Jorkins, Barty Crauch, Cedric
5. cz. - Broderick Bode
- Syriusz
6. cz. - Amelia Bones, Emelina Vance, rodzice Hanny Abbott,mały chłopiec
- Albus Dumbledore
7. cz. - Charity Burbage
- Hedwiga, Rudolfus (?), Alastor Moody
- Bathilda Bagshot
- Rufus Scrimgeour
- Ted Tonks, Griphook
- Gregorovich z rodziną, Gellert Grindelwald
- Glizdogon
- Zgredek
- śmierciożercy i goblin
- Severus Snape
- Remus Lupin i Nimfadora Tonks
- Vincent Crabbe
- Colin Creevey
- Bellatrix
- Lord Voldemort
No to mogę Ci napisać, czyja śmierć mi się podobała, a czyja nie.
W 4. cz. żal mi było Cedrika, głównie ze względu na jego rodziców, ale też dlatego, że był uczciwy i sympatyczny.
Śmierć Syriusza w 5. cz. jakoś zdzierżyłam. Lubiłam go, ale nie aż tak, żeby po nim rozpaczać, (choć jest postacią o bardzo smutnej historii...)
Informacja o śmierci Amelii Bones podobała mi się - od razu wyobraziłam sobie, jak Voldemort doceniając, jak niebezpiecznym jest ona przeciwnikiem, osobiście postanawia się nią "zająć" i choć ją uśmierca, to wcześniej musi się porządnie natrudzić, by to zrobić. Natomiast śmierć Dumbledore'a - ROZPACZ I DRAMAT!!! Najbardziej przejmujący fragment z całej serii. Wiem, że konieczny itd., ale uwielbiałam go i bez niego "HP" nagle przestał być tym samym "HP"...
Zła też byłam o zabicie Hedwigi, choć już wiem, że ma to symbolizować koniec dzieciństwa Harrego. Śmierć Moody'ego była ok. Tak powinien był zginąć - bardzo to pasowało.
Severus zginął w nietypowy sposób - doceniam to, choć bardzo przeżyłam wydarzenie, bo to moja najukochańsza postać.
Lupina i Tonks jakoś zniosłam, bo ofiary muszą być, ale smutno mi, że zginęli. Natomiast śmierć Zgredka (prawie łzy) i Freda naprawdę mnie zdołowała. Jakoś to nie pasuje to do sprytnych bliźniaków, którzy zawsze spadali na 4 łapy... No i Colin. Był takim fajnym dzieciakiem...
Mnie też było żal Cedrika, w końcu był porządnym chłopakiem i sympatycznym, no i skromnym (w przeciwieństwie do ojca). Ciarki mnie przeszły, jak czytałam o śmierci Dumbledore'a, to była naprawdę niesamowita scena. Żałowałam też śmierci Zgredka i Freda, bo obaj byli sympatyczni. Zgredek był też bardzo pomocny, przede wszystkim w czwartym i piątym tomie. Ale jednak najbardziej przeżyłam śmierć Tonks i Lupina. Kiedy czytałam to jedno krótkie zdanie o nich zadawałam sobie pytania: Jak to, oni, tacy sympatyczni bohaterowie? Jak to, oni, świeżo upieczeni rodzice? Zamiast nich powinni byli zginąć Zachariasz Smith i Percy Weasley, bo ci dwaj byli w tej serii potrzebni jak dziura w moście.
najbardziej zal snape'a ze umarł, bo byl najlepszy z nich wszystkich razem ze starszym malfoyem ktory na szczescie przezyl. Syriusza bylo troche zal i hedwigi, a resztta niech sobie zemrze;). Cedrika nie lubilam bo byl za slodki wiec dobrze ze umarł;)
Syriusz to tragedia, bo to byl jeden z moich ulubionych postaci tak samo jak Dumbledore i Snape. Z powodu Colina za bardzo nie rozpaczalam bo go niezbyt lubilam ale to jeszcze taki dzieciak. Lupin tez byl jedna z moich ulubionych postaci no i byl ostatnim z huncwotow. Moody zginal tak jak sobie wyobrazalam ale to dziwne ze zginal bo on zawsze byl takim dobrym aurorem. Dlaczego Fred zginal??? On byl zawsze taki sprytny. Tonks, no coz jak Lupin to i ona. Zgredek tez nie powinien umrzec. Bellatrix i tak byla brzydka i glupia. No i Voldemort - Hurrrrrraaa !!!!!!!!!!! dobrze mu tak za syriusza i moody'ego.
Moja ulubiona scena to jak Harry i Voldemort ze soba walczyli na koncu