To dzięki tego typu filmom mam ochote chodzić do kina.Właściwie nawet nie zakładałem,że koniecznie musze iść zobaczyć ten obraz.Na szczęście poszedłem."Hawaje,Oslo"to piękny film,pełen ciepła,skłaniający do refleksji.Z jednej strony wydaje się prosty,ale z drugiej pozwala się zastanowić nad pewnymi kwestiami.O ile przed seansem moje nastawienie do życia było takie sobie,o tyle po filmie wyszedłem uśmiechnięty i naładowany pozytywną energią.Czegoś takiego własnie potrzebowałem.Poza tym pojawia się tam motyw przypadku i przeznaczenia,a interesuje mnie ta kwestia.Po raz kolejny twórcy ze Sknadynawii stworzyli kawałek dobrego kina z klimatem.Świetne aktorstwo,pomysł i muzyka.
Podzielam Twój pogląd. Moim zdaniem jest to wspaniały film.
Wybrałem się obejrzeć go dlatego, że przeczytałem w ulotce-folderze iż jest to film, który wywiera wpływ antydepresyjny. I to głównie z tego powodu postanowiłem go obejrzeć. Widziałem już kilka filmów skandynawskich. Kilka z nich zaliczyłem do ulubionych, podobnie jak i ten.
Choć w ciągu kilku pierwszych minut oglądania, miałem trochę mieszane uczucia, czy rzeczywiście może on w istocie mieć antydepresyjny wpływ. A do tego opinia pracownicy kina, że może nie koniecznie, bo w filmie są sceny życiowe... /a tak, jak w życiu - nie wszystko jest łatwe/. To jednak po jego obejrzeniu nie miałem już najmniejszych wątpliwości.
Ten film -poprzez swój spokój i realizm oraz prostotę przedstawienia tematu- rzeczywiście daje realną nadzieję widzowi na to, że można życie zmieniać na lepsze i że trzeba odważyć się na to, aby wygrać życie. Wygrać z sensem, który nadaje życiu poświęcenie się także dla kogoś, w duchu szczerej, silnej i nieustępliwej miłości.
Z kina wyszedłem naturalnie jakoś odprężony i spokojny. A dziewczynie pracującej w kinie powiedziałem, że "leczenie" depresji polegające na odsuwania człowieka przeżywającego jakąś formę, czy etap depresji od rzeczywistości życia, przez społeczność, wywołuje skutki wręcz negatywne. Uważam, że człowiek nie jest w stanie zawsze i ze wszystkim poradzić sobie samemu, w różnych sytuacjach życiowych. Dlatego potrzeba umiejętności i woli ze strony otoczenia, aby tłumaczyć szczerze, spokojnie i z realnym optymizmem, trudne, stresujące momenty w życiu człowieka oraz pomóc w przezwyciężeniu ich, poprzez zobiektywizowanie i wytłumaczenie sytuacji. Poprzez zachętę i otuchę oraz towarzyszenie depresantowi, aż do zwyciężenia, pokonania ducha depresyjnego zniechęcenia.
Film świetny w swoim rodzaju i przesłaniu.
Obejrzałem go 2 razy. Ale chętnie obejrzałbym go jeszcze.
"Hawaje, Oslo" skłania do refleksji i zastanowienia. Działa też ralaksująco, uspokajająco.
Szczerze polecam, warto obejrzeć ten film.
Zgadzam się w 100% z przedmówcami! Hawaje, Oslo to piękny, wspaniały film, który pozytywnie nastraja do życia. Jest lekki, ale z drugiej strony poważny, świetnie zagrany, ma bardzo dobre zdjęcia (jak oni zrobili to długie ujęcie na samym końcu??). Naprawdę dla takich filmów warto żyć i chodzić do kina czy do wypożyczalni. Dałem ocenę 10, bo choć nie jest to wybitne arcydzieło i przełom w kinie, to jednak w moim odczuciu film zasługuje na najwyższe noty. Od jakiegoś czasu widać kryzys w światowej kinematografii, ale na szczęście od czasu do czasu pojawi się jakaś perełka, taka jak ten właśnie film.
Moja ulubiona scena (która poruszyła mnie do głębi) to moment jak ta czarna dziewczynka podchodzi do tego chłopaka w czerwonym (Mikkel) i przytula go mocno, tak po prostu... Piękna scena, cudowna!
Amerykańskie kino bardzo lubię ale takie właśnie Europejskie kino jak Oslo, świetnie pokazuje jaka przepaść dzieli te kinematografie. Hollywood ma gigantyczną przewagę finansową, ale merytorycznie to my jesteśmy górą (my - Europa rzecz jasna).
Proszę o więcej takich perełek!