ilość nieszczęść, chorób, itp wręcz poraża. to za takie filmy amerykanie nienawidzą europejskiej kinematografii :)
jeżeli to miałby być najbardziej reprezentatywny film europejski, to i ja bym się zraził. całe szczęście powstało sporo lepszych obrazów niż ten i nie chodzi wcale o przygnębiające sceny, tylko o samą poetykę filmu, który od razu jakiś norweski mi się wydał. norweski, czyli nieprzekonywujący, nieco irytujący i momentami nijaki. nie wiem też co za jakaś dziwna moda zaponowała, że synonimem kiepskich filmów są filmy amerykańskie, a tymi, którzy są najmiej kumaci muszą być amerykani. u nas w kraju z recepcją kina europejskiego też nie jest za dobrze, o jakości filmów już nie wspominając.
Dla mnie ten film był klimatyczny. Niby nic się nie działo a wciagał i zauroczał. Ludy północy wierzą w proroctwa - to skutek samotności?
Chyba reżyser osiągnał to co chciał, nastrój upalnej nocy w połnocnym kraju. Zwyczajne sprawy a pod spodem jakaś dziwność. Niedługo spadnie śnieg i wszystko wróci do normy..
Podobała mi się też wielokulturowość mieszkańców miasta tak jakby to było oczywiste.
IMO to faktycznie nie jest reprezentatywny film kina europejskiego, ale też nie ma co liczyć na to, że hAmerykański infantylizm kiedykolwiek zrozumie coś po za tak "hukiem sztycznych ogni" na ekranie w wykonaniu komputera ;-)
Oglądałem Hawaje,Oslo i film na prawdę jest dobry. Fakt, aby zrozumieć trzeba mieć humor/nastrój/być na zakręcie albo akurat zastanawiać się nad sensem tego i owego. Nie jest to film "do kotleta" ale *dobry* kawałek prowokującego*** kina.
*** do kotleta potrzebne są popychacze :-)
Taa...cieżki ale dobry...a poza tym nie są dziłam, że w Norwegii lato jest takie upalne 8) pzdr.
Tak, cały film otoczony jest chmurką wielkiego nieszczęścia, a jednak coś każe myśleć, że skończył się nadzwyczaj szczęśliwie. Ponadto miałem okazję oglądać ten film w kinie, skuszony jego plakatem - widniała tam informacja, że to najlepszy film na zimową depresję i coś w stylu, że naprawdę warto żyć. No i ta całująca się para - całość zapowiadała pewien lekki, energetyzujący obraz. A tu proszę, całkowite odwrócenie kota ogonem - i równie pięknie. Przyznam, że pierwszy raz widziałem "ironiczny" plakat.
Poza tym film kojarzył mi się jakoś z dramatycznym odpowiednikiem `Nikotyny'. Tak czy owak bardzo polecam, nawet jeśli nie ma on powalić na kolana.