Dałem dyszkę, ale tylko dlatego, że to najlepszy film o holdemie jaki jest, jakbym mail
oceniać sam film dałbym 7,5,-8, ale że jestem fanem pokera, to dyszka sie należy
czemu bzdura ? Jeśli ktoś uwielbia poker to ten film spodoba mu się bardziej niż komuś kto nie wie o co chodzi z tekstami 20;40. Każdy ocenia filmy przez własny pryzmat, film jest bardzo dobry i oddaje klimat świata pokera. Według mnie gol to słaby film, ale jeśli ktoś kocha piłkę nożną to zawyży mu ocenę, to są filmy w których często widzimy więcej niż jest w obrazie. Szukamy spełnienia własnych marzeń, czegoś nieosiągalnego.I myślę, że to prawdziwa pasja do kina a nie analiza ruchów kamery w 14 minucie i czy nie była złamana przy okazji oś. No chyba, że ktoś siedzi w filmówce wtedy dalej mówimy o pasji. Redox, bawisz się w krytyka baw się dalej. Ale jeśli ktoś ma inne podejście, zostaw go w spokoju, zamiast krytykować go trzema prostackimi słowami.
Obejrzałem film drugi raz i dalej się zastanawiam jak nasz bohater poradził sobie w jaskini hazardu ;)
Rozumiem zawyżanie filmu, ale "jestem fanem pokera, więc dyszka SIĘ NALEŻY".
Od 7-8 do 10 to trochę za duży skok wg mnie.
To ja może nakręcę godzinny film o pstrykaniu bąbelkowej folii i będę miał średnią 9+. ;-)
To tak dla porównania.
Chłopie, u mnie miałbyś dychę murowaną ;)
Nie no, film fajny i tak jak napisał autor wątku - jeśli ktoś kiedyś miał styczność z pokerem, a zwłaszcza z tym rodzajem pokera, będzie na film patrzył inaczej. Co nie zmienia faktu, że jak dla mnie silne 8 się należy, bo oprócz pokera (i piękna tej gry) pokazany jest problem nałogu w jaki wpadają gracze (niestety, to ta zła strona pokera).
Dokładnie (odnośnie ostatniego zdania). W sumie dałbym nawet ten punkt więcej, gdyby... główny bohater na końcu przegrał tę partię i stracił całą kasę jak na początku i by go jeszcze jakoś stylowo zabili (typu: przegrywa - zbliżanie na jego minę, taką, co nie rozumie jak to się mogło stać - i potem kulka w łeb od tyłu od tego, co wykupił długi Nortona).
Wtedy to by było coś! A tak... jak zwykle - kolejny happy end, których już zaczynam nienawidzić...
Heh, widzę, że Kolega by typowy dramat zrobił ;) Jak dla mnie takie zakończenie jakie zostało przedstawione w filmie też może być.
Racja, happy end'y już powoli się nudzą, a niektóre są po prostu... tandetne i żenujące (vide: "Jestem bogiem".) Jednakże, to zakończenie powoduje, że film staje się lekki, łatwy i przyjemny, gdzie widz nie musi zapłakiwać się nad biednym aczkolwiek genialnym pokerzystą, a po prostu ma możliwość spojrzenia z bliższej perspektywy na świat pokera. No i niejako autorzy filmu dają do zrozumienia, że oszukiwanie jest ble, a uczciwa gra jak najbardziej cacy ;)
genialnego pokerzystę poznajesz po rocznym ciułaniu na relatywnie niskich stawkach, a nie jednej/dwóch/trzech przełomowych rękach:P film trochę bajkowy. Ale klimat świetny ;)