Hazardziści

Rounders
1998
7,4 34 tys. ocen
7,4 10 1 33524
6,7 16 krytyków
Hazardziści
powrót do forum filmu Hazardziści

Student prawa ze smykałką do pokera - Mike (Matt Damon) - stawia pewnego dnia całe swoje oszczędności w nielegalnej rozgrywce w pokera. Nie wszystko idzie po jego myśli. Rzuca ten sport i próbuje zostać uczciwym obywatelem studiując w dzień, zarabiając w nocy na kiepsko płatnych etatach. Kiedy pewnego dnia jego kumpel Robal (Edward Norton) wychodzi z więzienia, Mike mimowolnie wraca do stołu z kartami.

Wiele słyszałem o Hazardzistach, więc wiele się spodziewałem, ale niewiele dostałem. Film jest niezły, Norton i Damon stanowią ciekawy i dość kolorowy duet. Sporadycznie na ekran wpada John Malkovich i kradnie show. Sposób pokazania pokera jest na pewno bardziej wierny prawdzie niż te wszystkie emocjonujące pseudo-rozgrywki a'la Casino Royale. Brakowało mi jednak czegoś więcej. Kiedy ekipa odchodzi od stołu i zajmujemy się życiem prywatnym Mike'a - robi się po prostu nudno. Kompletnie nie interesowała mnie ani jego ewentualna kariera prawnika, ani tym bardziej bezpłciowa i bezbarwna dziewczyna. Nie podobały mi się też realia. Honorowi gangsterzy przegrywający małe fortuny i godzący się z tym bez problemu? Czekałem aż zacznie się łamanie nóg, pobicia i betonowe kalosze, ale nic z tego. Trochę to naiwne.

Reasumując - można zobaczyć, ale nie trzeba. Klimatyczne sceny gier i emocjonujące rozdania to za mało, żeby nie znudzić przez dwie godziny. Ja między tymi scenami ziewałem i patrzyłem na zegarek więc nie mogę nikomu polecić. No, może tylko maniakom pokera. Miałem dać piątkę, ale będzie jeden ekstra za uroczą i uwodzicielską Famke Janssen.

http://zabimokiem.pl/po-po-po-poker-fejs/

ocenił(a) film na 10
SithFrog

Co do partnerki Mike'a, to bardzo słuszna uwaga. To ładna dziewczyna, ale przez tę bezbarwność staje się całkowicie nieatrakcyjna. Jest tak sztywna, że Mike'a można by posądzać o skłonności nekrofilskie. Mimo iż z głównym bohaterem dość łatwo się zżyć i zidentyfikować, to po odejściu Jo ciężko jest czuć jakąkolwiek stratę.
A gangsterzy przegrywający "małe fortuny"? Raz, że pewnie te "fortuny" odrobią sobie w parę dni - w końcu do mafii nie wstępuje się raczej po to, żeby wyciągać średnią krajową. A dwa, że w ich honorowej grze nie widzę nic nadzwyczajnego. Mogą się tak zachowywać choćby z czystego pragmatyzmu - gdyby każdemu kto ich ograł spuszczali łomot, o zabijaniu nie wspominając, to w bardzo krótkim czasie nie mieliby w ogóle z kim grać. "You can shear a sheep many times, but skin them only once".

ocenił(a) film na 6
Trias

W sumie masz rację z tymi gangsterami. Za dużo się gangsterskich filmów naoglądałem ;)