PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=521}

Hazardziści

Rounders
1998
7,4 33 tys. ocen
7,4 10 1 33415
6,5 15 krytyków

Hazardziści
powrót do forum filmu Hazardziści

Student prawa ze smykałką do pokera - Mike (Matt Damon) - stawia pewnego dnia całe swoje oszczędności w nielegalnej rozgrywce w pokera. Nie wszystko idzie po jego myśli. Rzuca ten sport i próbuje zostać uczciwym obywatelem studiując w dzień, zarabiając w nocy na kiepsko płatnych etatach. Kiedy pewnego dnia jego kumpel Robal (Edward Norton) wychodzi z więzienia, Mike mimowolnie wraca do stołu z kartami.

Wiele słyszałem o Hazardzistach, więc wiele się spodziewałem, ale niewiele dostałem. Film jest niezły, Norton i Damon stanowią ciekawy i dość kolorowy duet. Sporadycznie na ekran wpada John Malkovich i kradnie show. Sposób pokazania pokera jest na pewno bardziej wierny prawdzie niż te wszystkie emocjonujące pseudo-rozgrywki a'la Casino Royale. Brakowało mi jednak czegoś więcej. Kiedy ekipa odchodzi od stołu i zajmujemy się życiem prywatnym Mike'a - robi się po prostu nudno. Kompletnie nie interesowała mnie ani jego ewentualna kariera prawnika, ani tym bardziej bezpłciowa i bezbarwna dziewczyna. Nie podobały mi się też realia. Honorowi gangsterzy przegrywający małe fortuny i godzący się z tym bez problemu? Czekałem aż zacznie się łamanie nóg, pobicia i betonowe kalosze, ale nic z tego. Trochę to naiwne.

Reasumując - można zobaczyć, ale nie trzeba. Klimatyczne sceny gier i emocjonujące rozdania to za mało, żeby nie znudzić przez dwie godziny. Ja między tymi scenami ziewałem i patrzyłem na zegarek więc nie mogę nikomu polecić. No, może tylko maniakom pokera. Miałem dać piątkę, ale będzie jeden ekstra za uroczą i uwodzicielską Famke Janssen.

http://zabimokiem.pl/po-po-po-poker-fejs/

SithFrog

Co do partnerki Mike'a, to bardzo słuszna uwaga. To ładna dziewczyna, ale przez tę bezbarwność staje się całkowicie nieatrakcyjna. Jest tak sztywna, że Mike'a można by posądzać o skłonności nekrofilskie. Mimo iż z głównym bohaterem dość łatwo się zżyć i zidentyfikować, to po odejściu Jo ciężko jest czuć jakąkolwiek stratę.
A gangsterzy przegrywający "małe fortuny"? Raz, że pewnie te "fortuny" odrobią sobie w parę dni - w końcu do mafii nie wstępuje się raczej po to, żeby wyciągać średnią krajową. A dwa, że w ich honorowej grze nie widzę nic nadzwyczajnego. Mogą się tak zachowywać choćby z czystego pragmatyzmu - gdyby każdemu kto ich ograł spuszczali łomot, o zabijaniu nie wspominając, to w bardzo krótkim czasie nie mieliby w ogóle z kim grać. "You can shear a sheep many times, but skin them only once".

Trias

W sumie masz rację z tymi gangsterami. Za dużo się gangsterskich filmów naoglądałem ;)