Chyba głównymi inspiracjami reżysera były "Cube" i "Drabina Jakubowa". Shinya Tsukamoto po raz kolejny udowadania, że umie kręcić ciekawe filmy, a Chu Ishikawa - że umie robić bardzo klimatyczną muzykę. W filmie prawie nic nie widać (cały czas jest ciemno) i wielu rzeczy musimy się domyślać, bo reżyser niczego nie podaje na talerzu. Mi się bardzo ten krótki film podobał.
Co do inspiracji to ja tu czuję dwóch panów - Vincenzo Natali ( szczególnie "Elevated" i "Cube" ) i David Lynch ( parę filmów ). Aczkolwiek mroczno-klaustrofobiczny klimat osiąga czasami trochę innymi metodami. Zaś sam film - rewelacja! Dawno, żaden obraz nie zrobił na mnie takiego wrażenia. POLECAM.
hmm a co mogło chodzić w tym filmie...?
Według mnie ci bohaterowie byli małżeństwem/parą. Z jakiegoś powodu zaatakowali siebie - rany na brzuchu, zakrwawiony nóż. Gdy stracili przytomność trafili do.. hm piekła własnego umysłu...? Próba wyjścia z tego labiryntu, to odzyskiwanie świadomości.
Tylko nie wiem o co biega z tekstem tej babki na końcu :
-Wydostał się razem ze mną?
-Tak.
-Ciekawa jestem co poszło nie tak.
hmm a może w napisach angielskich był błąd... i zamiast:
Getting a way with me?
powinno być: Getting away with me?
a to chyba już co innego znaczy, jakby 'odejść ze mną?'
czyli znaczyłoby to, że popełnili samobójstwo. Co o tym myślicie?
Z ostatniego dialogu wynika chyba, że jest to właśnie samobójstwo.
W tej wersji którą ja miałem było właśnie "Getting away with me". Poza tym ta "escape" w tym kontekście wydaje się być jasna.
Poza tym już wcześniejszy dialog wskazywał na samobójstwo. Kobieta gadała, że śniła, że się obudziła i w skrócie nie była zadowolona z życia.
"<i>Someone imprisoned me here</i>
<i>before I could run away.</i>"
To samo zdanie wypowiadanie "wewnątrz" jak i w prawdziwym świecie.
Mnie najbardziej zastanawia:
Facet w tym "piekle" wspomina przeprosiny kobiety... Za co i kiedy padły te przeprosiny?
Oraz szczególnie - zakończenie.
Kim był ten stary dziadek i co u licha symbolizuje ta susząca się koszula?
Na biurku dziadka widzimy zdjęcie kobiety. Czyżby był to jej mąż kilkanaście lat później? Ona umarła, a on przeżył?
No i kiedy oni oglądają ten pokaz fajerwerków?
Przed próbą samobójczą? W "piekle" facet wspomina, że pamięta widok fajerwerków... Czyżby to było to?
A może oboje przeżyli i oglądają pokaz już szczęśliwi?
Czy może to jakieś "niebo", a oboje zginęli? Stawiam chyba jednak na to pierwsze.
Jeszcze raz przeanalizowałem te 60 sekund filmu. Moim zdaniem, żona i mąż dokonali próby samobójstwa. Niestety (albo stety) przeżyli tę próbę i stąd tekst "Ciekawa jestem co poszło nie tak".
Telefon koło dłoni ofiary i jej wyciągnięta dłoń świadczy zaś o tym, że para w ostatniej chwili pożałowała swej decyzji i pragnęła jednak żyć dalej - stąd ich wizje z zaświatów z jedynym pragnieniem przeżycia.
W kolejnej scenie widzimy głównego bohatera kilkanaście lat później. Widzimy również zdjęcie jego żony (jako babci) co świadczy, że przeżyła próbę samobójczą. Być może wywieszone koszule świadczą o tym, że w dalszym ciągu są razem a żona dba o wypranie wspomnianych koszuli...
Pokaz fajerwerków to skok do czasu przed samobójczą próbą. Widać tu, że małżeństwo jest już na nie gotowe.
Nie mogę jedynie rozgryźć tego dialogu:
-Jesteś tego pewien?
-Tak.
-Wydostał się razem ze mną?
-Tak.
-Ciekawa jestem co poszło nie tak.
-Zresztą nieważne. Jestem gotów do ucieczki.
Przede wszystkim - z kim ona rozmawia i kto jest gotów do ucieczki (samobójstwa)?
To jest totalne dno!! Jak wy, ludzie możecie takie coś oglądać... Weźcie przestańcie... To jest jedna, wielka porażka!!!!!
Czy porażka, to zależy, że co miało zostać osiągnięte.
Koszmar, klaustrofobiczny klimat, ciarki na plecach. To się udało.
Widziałaś film "Cube"? Jest dość znany.
Grupa ludzi budzi się w dziwnym miejscu. Nie znają się nawzajem, nie mają pojęcia jak się tam znaleźli.
Przedziwny budynek zbudowany z niezliczonych sześciennych pomieszczeń najeżony jest śmiercionośnymi pułapkami.
W "Haze" skoncentrowano się na oddaniu mroczności i potworności takiego zdarzenia (w "Cube" wyglądało to nawet dość sielankowo w porównaniu z Haze).
I tyle. To moim zdaniem jest właśnie w tym pomyśle najciekawsze - wyobrazić sobie i spróbować wczuć się w położenie osoby znajdującej się w takiej sytuacji.
No i na deser dostaliśmy bardzo fajną łamigłówkę.
A brutalność? Nie ma tu żadnych obrzydliwych tortur, sceny niezwykle brutalne, ale bezpośrednio nie pokazano żadnych obcinań kończyn itp. Hektolitry krwi i pływające w nim ludzki członki, ale nie ma zarzynań ludzi rodem z filmów gore (których niecierpię)
Dziewczyno, przecież sama nie wiesz o czym mówisz. Trzeba było napisać, że po prostu Ci się film nie podobał, bo takim komentarzem sama się prosisz o głupią złośliwość w stylu: "faktycznie! Dirty Dancing był lepszy!"