Hellraiser bez Doug'a?
Tek człowiek w zasadzie scalał całą serie,nic innego nie łączy poszczególnych części.
W zasadzie wszystkie części po 1i2 były już słabe....no może Inferno i Hellseeker dały się obejrzeć.
Reszta tej serii to dno.
Hellraiser & Hellraiser 2 - Hellbound ot prawdziwe i jedyne odsłony "Wywoływacza Piekieł"
Uwielbiam tą serię i oprócz Hellworld wszystkie części mi się podobały,ale 1 i 2 oczywiście najlepsze.Brak Bradleya to olbrzymi minus,ale liczę na troszkę lepszą historię niż w przypadku ósemki.
W moim odczuciu Hell on Earth było zrobione na siłe bez wyczucia smaku,tak by jakoś podczepić się pod wątek z części drugiej [nagrania z kliniki Channard'a na których widać Kirsty] i znaleźć przyczółek do kontynuowania serii po unicestwieniu Cenobitów w Helbound.
Bloodline to już kompletnie infantylna produkcja.
Oglądając 4 część miałem wrażenie że oglądam słodką bajkę wymieszaną z science fiction w kiepskim wydaniu.
Próba wytłumaczenia powstania "Lament Configuration" za pomocą odwoływania się do bodajże 17- to wiecznej Francji zwyczajnie mi się nie podoba i mnie nie przekonuje.
"The Puzzle Box" miało by tak banalne pochodzenie? Wykonał je jakiś Le'Marchant na zlecenie szurniętego arystokraty ,któremu akurat zachciało się przywołać z piekła księżniczkę demonów...:)...Scenariusz jak z bajki o Kopciuszku.
W pierwszej części serii Frank kupuje Kostkę na bazarze w jednym z krajów bliskiego wschodu,można wyobrażać sobie,że jest ona prastarym tajemniczym artefaktem,którego pochodzenia ani twórcy nikt nie zna,zniknął w mroku dziejów gdzieś w starożytności...a tu nagle wyskakują z jakimś rzemieślnikiem z Francji. No i ten kosmos....The Final Frontier...Pinhead do kosmosu ma się jak świnia do wyścigów konnych. Dla mnie jest to bardzo słabe.
Hellraiser i Hellraiser 2:Hellbound to dobre klasyczne już na dzień dzisiejszy horrory z silnym klimatem wyobcowania i zagrożenia towarzyszącym widzowi podczas seansu.Części 3 i 4 zwyczajnie tego klimatu nie posiadają,są jak piąte koło u wozu.