Podstawowy zarzut jaki mam przeciwko temu filmowi, to kwesta ilości Cenobitów w Hellraiserze. Niestety ten film jest
opowieścią o ludziach zamkniętych w domu i tyle i na sam koniec reżyser raczył nam dać w końcu jedną scenę z
głównymi bohaterami serii. Nie wiem, czego oczekiwał twórca, stworzenia dramatu psychologicznego gore, czy jakiegos
nowego wymyślnego typu filmu, ale jako Hellraiser to w zupełności nie wychodzi, może gdyby to był inny film (w sensie,
nie był pod szyldem Hellraisera). Oczywiście patrzę na film głównie przez pryzmat innych części, jako fan trudno mi robić
to w inny sposób. Nawet sama westia zachowania Cenobitów (głównie Pinheada) w ostatniej scenie nie ma się nijak
do tego co było przedstawiane w oryginalnych filmach. Nie wspominając już o nowym wizerunku Pinheada, na który nie
mogłem zwyczajnie patrzeć przez film. Jak dla mnie film nie zasługuje na więcej niż na 3/10 wliczając w ocenę dużą
dawkę nostalgii za serię.
czas hellraisera niestety skończył się wpominam tą świetną serię i tak najbardziej podobała mi się 1 i 2
panie kartelek1 dziś mamy już inne kino aczkolwiek nie tak dobre jak klasyczne kino :Stephen King ,Clive Beaker i inni (nie chce mi się ich wypisywać)
dzisiejsze pokolenie raczej nie lubi bądź nie zna tego typu kina z tego powodu mi smutno :(
tak wiec pisząc puentę
hellraiser był dobry ale to już nie te czasy
mam nadzieję że jeszcze któryś z reżyserów nas zaskoczy liczę na Cliv'a albo M Night Shyalaman'a
czas pokaże czy jescze czymś można zaciekawić/przestraszyć
ale chciałbym mieć nadzieję
Ja mam 20 lat , i jestem wielką fanką Hellraiser'a :) 1,2 i 3 były naprawdę dobre, zwłaszcza 1 i 2 :) po 3 było gorzej ale nie jakoś drastycznie. Natomiast to co zaserwowano nam w tym filmie pod szyldem Hellraiser'a to po prostu mega gniot. Ne mówię tu tylko o samej fabule czy grze aktorów, ale Pinhead - boże co oni z nim zrobili, jakiś przytyty mięśniak :/ blehh. Jedynym Pinhead'em jest i zawsze będzie Doug Bradley.
Patrząc na to co teraz robią z dobrymi seriami chce mi się płakać, pamiętam jak poszłam do kina na nową wersje Koszmaru z ulicy wiązów i zamiast się bać to się śmiałam i płakałam jak można zrobić z hitu takiego beznadziejnego gniota :P Doug Bradley i Robert Englund to naprawdę legendy, horroru i serii w których wystąpili, nie można ich zastąpić. Oby nikt już się nie brał za kontynuacje tych dwóch wspaniałych serii.
Pozdrawiam Fanów ;)