Na wstępie powiem - że nie byłem nigdy jakimś wielkim fanem Hellraisera. Jeszcze w czasach złotej ery VHS w mojej hierarchii wyżej notowany był Koszmar z ulicy wiązów, Halloween czy Piątek 13 - ale bardzo lubiłem tą serię - a raczej części od 1 do 5.
O filmie można powiedzieć jedno - dramat.
Nie wiem co twórcy myśleli tworząc to "dzieło", ale o tym filmie naprawdę nie można powiedzieć nic pozytywnego - chyba tylko tyle, że jest krótki (niecałe 75min).
- tragiczne aktorstwo
- płytkie, nudne i bezsensowne dialogi
- muzyka.. jaka muzyka?
- nieudolna próba nawiązań do Hellraisera 1 - postać bezdomnego wręczającego kostkę oraz odwoływanie się do zachowań Franka Cottona (otwieranie pudełka wśród świec bez koszuli oraz motyw z dostarczaniem więcej ciał) - wszystko tak sztuczne i słabe, że aż razi.
- efekty specjalne gorsze niż w pierwowzorze 1987 (nic tamtym nie zarzucając bo do dziś mają swój smaczek).
- tragiczna charakteryzacja Cenobitów... i NAJGORSZE
- nowy Pinhead - jeśli można go w ogóle tak nazwać bo z twarzy, zachowania, a przede wszystkim wysławiania i poruszania się nawet nie dorasta do pięt Bradleyowi.
1/10 - ten jeden punkt za odwagę wypuszczenia takie ścierwa na rynek w dzisiejszych czasach.