PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34715}

Hellraiser III: Piekło na ziemi

Hellraiser III: Hell on Earth
1992
6,0 7,6 tys. ocen
6,0 10 1 7613
6,6 5 krytyków
Hellraiser III: Piekło na ziemi
powrót do forum filmu Hellraiser III: Piekło na ziemi

"Hellraiser 3" idealnie wpina się w nieformalny kanion kręcenia kontynuacji dochodowych serii, gdy scenarzyści nie mają na takową pomysłu. Jak ten kanion wygląda? Otóż:
-wymyśla się nowe postacie; bardziej szablonowe, popkulturowe i jednowymiarowe,
-pisze dla nich dialogi, które normalnie wypowiedziałby chyba tylko półdebil po dwóch porażeniach mózgowych,
-następnie wtyka się je w intrygę będącą mniej lub bardziej dokładną kopią pierwowzoru
-i faszeruje ją odgrzewanymi trikami z poprzedniej części - im więcej, tym lepiej.

Nie należy zapominać przy tym, żeby:
-aktorzy byli kompletnymi amatorami, ewentualnie wylecieli ze szkoły aktorskiej po pierwszym semestrze; kluczowe jest, żeby nie potrafili wypowiedzieć płynnie żadnej kwestii.
-okrasić to wszystko sutą porcją taniej erotyki i seksu bez przenośni.
-zwiększyć ładunek przemocy, nawet jeśli już wcześniej był idiotycznie duży (Tu niestety nie udało się tego dokonać. Żeby przeskoczyć stężenie brutalności z dwójki, należałoby kamerę nieprzerwanie polewać krwią przez półtorej godziny. Udało się za to twórcom uczynić brutalne sceny jeszcze bardziej pretensjonalne i niedorzeczne niż poprzednio. One już nawet nie brzydzą. One budzą ponury śmiech).
-główna bohaterka (tj. kobieta) miała męskie imię, albo choć zdrobniała je na męskie (Nie pytajcie mnie, czemu. W "AvP" była Alex, tutaj jest Joey. Widać to kwestie religijne. Nie wnikam).

Wszystko to należy dokładnie wymieszać, tak aby sceny które ewentualnie mogłyby wzbudzić iskierkę dramatyzmu, emocji, strachu, albo choć powstrzymać widza od ziewania znalazły się dokładnie w tym miejscu, gdzie mają na to najmniejsze szanse.

Równie uważnie trzeba pilnować, żeby coś przypadkiem nie okazało się zaskakujące. Ewentualne zwroty akcji trzeba sugerować minimum na kwadrans przed. Wszelkie chwyty fabularne stosowane w filmie muszą być zawczasu oklepane do nagich kości.

Pilnie strzec trzeba bohaterów przed racjonalnymi akcjami bądź reakcjami. Ich zadaniem jest biegać bez celu i co chwila ratować się czegoś w przysłowiowej Ostatniej Chwili.

Dopuszczalny naturalnie jest humor, ale tylko pod warunkiem, że wszelkie gagi były uznawane za dowcipy z brodą jeszcze za czasu kina niemego. Jeśli ryzykujemy wymyślenie czegoś samemu, nie może być to zabawne - musi natomiast być zrozumiale dla każdego mieszkańca tej planety inteligencją przewyższającego nocnik.



To długa lista, ale co i rusz ktoś podejmuje trud jej wypełnienia - i odnosi 100% sukcesu. Tak było i tym razem. Jakby tego było mało ambitemu duetowi reżyser-scenarzysta, zdołali oni niejako przy okazji do reszty ściągnąć na psy jedyny atut tej serii - to jest cenobitów. Pinhead zachowuje się jak nasterydowany dresiarz bez grosza klasy, reszta starej ekipy została zastąpiona przez sprzęt RTV w jednolitych skórzanych płaszczach (Człowiek z kamerą w oku, człowiek z discmanem w ustach... Naprawdę zastanawiałem się, czy doczekam człowieka z wibratorem w uchu...). Osławiona kostka zaś tutaj została podniesiona do rangi działka fotonowego - razi wszystko w promieniu kilkudziesięciu metrów. Taki bajer!

I w formie wisienki na szczycie tortu pojawiła się scena w kościele, gdzie Pinhead "irytuje" księdza przebijając sobie ręce gwoździami wyjętymi z własnej głowy a potem karmiąc go kawałkiem wyrwanego ze swojego boku mięcha, ze słowami "to jest ciało i krew moja". Sposób realizacji tej sceny sugeruje, że jej jedynym celem była obraza uczuć religijnych wierzącej części widzów. Nie zamierzam się irytować, bo znaczyłoby to, że reżyser odniósł jakiś sukses. Tymczasem była to zagrywka równie inteligentna jak ciąganie dziewczyn za warkocze. Dojrzali ludzie tak nie robią, pan Hickox widać nie potrafi inaczej.

Brawo. Nie mogę się doczekać części czwartej. Ponoć jest jeszcze słabsza... Być może to jest wykonalne... (Póki co najgorsza pozostaje dwójka, trójka jest po prostu przykra).