Hellraiser IV: Dziedzictwo krwi

Hellraiser: Bloodline
1996
5,7 5,5 tys. ocen
5,7 10 1 5512
5,0 7 krytyków
Hellraiser IV: Dziedzictwo krwi
powrót do forum filmu Hellraiser IV: Dziedzictwo krwi

Odbicie od dna

ocenił(a) film na 5

"Bloodlines" bynajmniej nie jest filmem dobrym. Już pierwsza scena, gdzie przez kosmiczną próżnię mknie w kierunku stacji orbitalnej mały transporter, razi w oczy dwoma idiotyzmami.
Po pierwsze, przelotowi statków towarzyszy huk silników, co jasno sugeruje, że reżyser na lekcjach fizyki spał albo marzył o kiepskich filmach, które będzie robił w przyszłości. Po drugie, daje do zrozumienia, że - podobnie jak twórcy "Jasona X" - ekipa odpowiedzialna za ten tytuł, nie mając pomysłu na "co dalej", w akcie ostatecznej desperacji pchnęła historię ileś tam lat w przyszłość. Jakby to miało wystarczać za cokolwiek...
Tak początek przyjąłem. Tymczasem okazało się, że była to ocena nieco zbyt surowa. Bo oto po zaledwie kilku minutach, cała historia cofa się do osiemnastego wieku. W epizodzie "przeszłość" opowiedziane są i historia powstania kostki, i przybycia na ziemię nowej "złej" postaci cyklu. Nie jest to może jakieś dzieło sztuki, ale - po pierwsze - scen krwistych nie pokazuje w tak prymitywny i wulgarny sposób jak wcześniej, ani drewnianymi dialogami nie wali po uszach.
Potem epizod teraźniejszy - związany z przeszłością i przyszłością nazwiskiem Merchant, jakie noszą panowie we wszystkich trzech częściach. Nie wiem, z jakich powodów wszystkich trzech zagrał ten sam aktor - nie wadzi to. Epizod teraźniejszy podobał mi się najbardziej - dość lekko podany, nieco niepokojący, bezkompromisowo zakończony.
Powrót do przyszłości jest zaś przykry. Ale to norma tego cyklu, że finały powalają głupotą swoich zakończeń. Żadnej krzywdy renomie "Hellraisera" idiotycznym finiszem "Bloodlines" w związku z tym nie uczyniono. Ja się nawet zdrowo uśmiałem na ostatnim ujęciu (ten huk :)) ). A sposób zakończenia niejako tłumaczy twórców z przeniesienia historii do 2080. Dzięki temu zabiegowi można bez krępacji kręcić części piątą, szóstą, dalsze...
Było kilka zabawnych i nawet ze dwa błyskotliwe dialogi. To naprawdę odświeżające po trzecim epizodzie. Napisałem już, że nie jest to film dobry. Nie jest on jednak również zły - to średniak, w sam raz na wieczorem ze znajomymi, przy piwku, kiedy to, co leci na ekranie, nie jest najważniejsze.