PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=580335}

Hemingway i Gellhorn

Hemingway & Gellhorn
6,2 5 754
oceny
6,2 10 1 5754
Hemingway i Gellhorn
powrót do forum filmu Hemingway i Gellhorn

O filmie Philipa Kaufmana "Hemingway i Gellhorn" usłyszałem po raz pierwszy w kontekście
informacji podawanych m.in. przez "filmweb" o gorących scenach zbliżeń pomiędzy Clivem
Owenem a Nicole Kidman. Gdybym był feministką, oburzyłbym się czytając, że Kidman
prezentuje się świetnie pomimo swoich 45 lat, podczas gdy o 3 lata starszemu Owenowi nikt
wieku nie wypomina i o walorach fizycznych, zapewne jako oczywistych, nie wspomina. Faktem
jest, że Kidman prezentuje się w całym filmie znakomicie (zwłaszcza w obcisłych spodniach,
stojąc przy barze), ale na szczęście nie jest to jedyny powód, dla którego warto poświęcić tej
telewizyjnej produkcji 2,5 godziny uwagi. "Hemingway i Gellhorn" niczym wprawdzie nie
zaskakuje, ale też i nie rozczarowuje. Najpierw jednak mały minus. Otóż wiele epizodów,
zwłaszcza tych z pola walki, zostało pokazanych w kolorach sepiowych, imitując autentyczny
dokument. Pomysł sam w sobie nie jest zły, ale tutaj został zdecydowanie nadużyty, gdyż
"wygaszanie" kolorów następuje zdecydowanie zbyt często. Jednak same sceny są bardzo
sugestywne i pokazywane oddzielnie mogłyby z powodzeniem imitować zapis dokumentalny
sprzed ponad 80 lat.

W ogóle walory poznawcze to jeden z istotniejszych walorów tego filmu. O ile biografia, czy
wręcz legenda Hemingwaya w ogólnym zarysie jest znana dość dobrze, to muszę przyznać, że
o istnieniu Marthy Gellhorn dowiedziałem się dopiero dzięki temu filmowi. A postać to bez
wątpienia interesująca, kobieta z pasją, wojenna reporterka, angażująca się emocjonalnie w
opisywane konflikty. Wielka szkoda, że z jej bogatego dorobku reporterskiego i prozatorskiego
po polsku ukazało się tylko jedno opowiadanie, a i to przed półwieczem ("Drzewka granatu" w
zbiorze "26 współczesnych opowiadań amerykańskich", rok wyd. 1963).

Para grająca głównych bohaterów spisała się bardzo dobrze, chociaż, jak nietrudno sprawdzić,
Nicole zdecydowanie przewyższa urodą Marthę. Pewną niespodzianką okazał się dla mnie
Clive Owen, którego niespecjalnie cenię (za dużo ról w kiepskich filmach, za mało ekspresji w
tych lepszych). I oto ten nieco sztywny, powściągliwy Owen gra bon vivanta, playboya, duszę
towarzystwa i macho w jednym. W dodatku robi to znakomicie. Jego Hemingway jest
wprawdzie nieco przerysowany, ale jak najbardziej wiarygodny. Widać przy tym, po czyjej
stronie lokują się sympatie twórców filmu. Np. epizod kubański, z Hemingwayem tropiącym
niemieckie okręty podwodne, został pokazany jako czysta błazenada. Z kolei w scenach
małżeńskich awantur najczęściej widzimy gwałtownego, histeryzującego Hemingwaya i
opanowaną, reagującą z godnością Gellhorn.

Kontynuując wątek aktorów sporo dobrego można również powiedzieć o obsadzie drugiego
planu. Świetne epizody grają m.in.dama chińskiego kina Joan Chen jako wyniosła żona
Chiang Kai-sheka oraz 80 – letni Robert Duvall w roli porywczego rosyjskiego generała,
zabawiającego się "rosyjską ruletką". Nie można mieć też zastrzeżeń do Larsa Ulricha z
Metalliki, który odpoczywając od perkusji zagrał operatora – dokumentalistę. Na pewno dobrym
pomysłem było wprowadzenie na początku i na koniec filmu scen wywiadu z sędziwą już
Gellhorn (brawa za charakteryzację), spinających film kompozycyjną klamrą. Dzięki temu
uniknięto wrażenia chaosu, o jaki nietrudno, gdy akcja przenosi się w okresie kilku lat z
kontynentu na kontynent (Kuba, Hiszpania, Chiny, Finlandia). No i ta Kidman....

Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga: http://nowerekomendacje.blogspot.com/

ocenił(a) film na 7
silentviper

"Gdybym był feministką, oburzyłbym się czytając, że Kidman prezentuje się świetnie pomimo swoich 45 lat, podczas gdy o 3 lata starszemu Owenowi nikt wieku nie wypomina i o walorach fizycznych, zapewne jako oczywistych, nie wspomina."
No tak, nie możesz się oburzyć, bo zostaniesz wzięty za feministkę? Ach ta logika...Gellhorn na pewno by Ci pogratulowała.

kochamfilmy

Nie oburzam się nie dlatego, że "nie mogę", ale dlatego, że nie mam feministycznej wrażliwości. Cytowane przez Ciebie zdanie to tylko takie małe ćwiczenie z empatii. Na podobnej zasadzie gdybym był kotem, wybrałbym na obiad "whiskas". Ale póki co nie wybieram - i wcale nie dlatego, że "nie mogę", bo "zostanę wzięty".

ocenił(a) film na 7
silentviper

Co to znaczy "feministyczna wrażliwość"?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones