"Here. Poza czasem"... Ostatni film który zobaczyłem w kinie w 2024 roku :) Ekranizacja komiksu Richarda McGuire'a. Nieruchoma kamera (niemal przez cały film), za to ciągłe przeskoki czasowe, nakładające się na obraz ramki jak w komiksie oraz kilka raczej luźno związanych ze sobą historii. Dom (a właściwie tytułowe miejsce) czyli prawdziwy bohater, jego mieszkańcy oraz to co było przed jego wybudowaniem (od dinozaurów poczynając, na współczesności kończąc). Wiele tematów rzucanych hasłowo - przemijanie, otępienie i zaburzenia pamięci, służba ojczyżnie, rezygnacja ze swoich marzeń (ale i realizacja tych marzeń przez potomków), drugie szanse, epidemia wtedy i teraz, traktowanie czarnoskórych przez policję, uzależnienie od alkoholu i jego destrukcyjny wpływ na regulację emocji, łóżko jako miejsce magiczne (zupełnie jak na jednej z płyt Maanamu), pytanie czy warto podejmować ryzyko. Być może za dużo tych wątków, a przez to rozwijać je musimy sobie sami, poza filmem. Być może wszystko to już gdzieś zgrabniej opowiedziano. Gdzie? Ano również ekranizacja, ale "Forresta Gumpa" - też Zemeckis, też Tom Hanks, także Eric Roth). Jednak "Here", przy tych zastrzeżeniach, bardzo przypadł mi do gustu. Ba, uważam, że jest to film decydowanie ponadprzeciętny. Zarówno w formie, jak i treści. Ma u mnie ocenę: 8/10. Z drugiej strony profesjonalni krytycy z Filmwebu zjechali go DOKUMENTNIE - średnia ich ocen 4,1/10 (!!!). Tym bardziej zachęcam Was do obejrzenia go sobie w kinie czy w streamingu i wyrobienia własnej opinii.