Film jest w dużej mierze oparty na dialogach/monologach. Słychać każde siorbanie Coli i chrupanie popcornu 'szanownych' współwidzów. Miałam duże oczekiwania co do tego filmu, ale chyba nie mogę go obektywnie ocenić, bo soundtrack do dialogów stanowił pan dwa miejsca ode mnie, który stwierdził że przeziębienie mu nie przeszkadza w pójściu do kina, więc będzie oddychał przez zatkany nos jak Darth Vader i opitoli w międzyczasie trzy paczki czipsów.
Czy to jakiś szum świadczący, że coś dzieje się na drugim planie filmu? Nie, to ktoś dopijający colę.
Jeśli chcecie "wejść" w klimat tego filmu i czekaliście na premierę to szukajcie mniej okupywanych seansów!
(chyba, że wierzycie w ludzką kulturę :) good luck!)
Do mnie 15 minut po rozpoczęciu seansu podeszła babka z facetem i przysłaniając mi cały ekran swoją tuszą, zapytała co to za miejsce, na którym siedzę (siedziałam na swoim z brzegu), oślepiając mnie ekranem ze swojego telefonu z biletem. To był szczyt. Nikt nigdy wcześniej tak po prostu ostentacyjnie nie przerwał mi ciągłości oglądania, bo on musiał załatwić swoją sprawę, do której potrzebował asysty z racji spóźnienia. Zazwyczaj spóźnieni starają się po prostu bezgłośnie zgarbieni zająć swoje miejsca.
Współczuję... ostatnio kultura wspolwidzow pozostawia wiele do życzenia... jakiś czas temu stawiłam się na seans pod koniec reklam i okazało się, że moje miejsce jest zajęte. Gdy poprosiłam o zwolnienie usłyszałam, że robię niepotrzebny problem, bo mogę sobie zająć inne miejsce, (ostatecznie w jakim celu kupuje się bilety odpowiednio wczesniej), a poza tym tomoja wina, bo przyszłam spóźniona... Kiedy tylko jest to możliwe odwiedzam moje ukochane kino studyjne i omijam multipleksy...
Nigdzie nie jest lepiej niestety. Byłam na Anatomii upadku w Lunie i też para ze mną, która powierzchownością średnio mi pasowała do tego filmu, cały film rozmawiała W dodatku w kinach studyjnych jest gorsze nagłośnienie i gorzej widać ekran (płasko ustawione siedzenia) :(. Pamiętam jak poszłam do Luny na Strefę interesów na godzinę 12, myśląc że będę miała spokój, a tam szkoły :D Ale o dziwo, cały film licealiści byli cicho i lepiej się zachowywali niż ta parka z Anatomii. Uwierzyłam wtedy w młodzież.
He, he, czasem trafią się takie cymbały. Mi też trafili się tacy i też na "Anatomii upadku", gderali i co chwilę zerkali w jeb*** telefony. A nie byli to szczyle :)
Piękny wpis. Najczęściej na takich ludków trafiam w kinie Arkadia w Warszawie. Nie wiem czemu, ale najdziwniejsze osobniki ciągną do tego kina jak muchy.
Zasadniczo ma Pani rację, aczkolwiek gdybym ja taki komentarz przeczytała przed zaplanowaniem seansu to przemyślałabym zakup biletu widząc prawie pełną salę zarezerwowanych miejsc. "Chrupacze" jednak trochę mniej przeszkadzają gdy film nie buduje napięcia m.in. ciszą.
Proszę nie oceniać wpisów, chyba że regulamin na to pozwala. Jego treść bardzo pomogła mi w podjęciu decyzji do którego kina mam pójść na seans.
Przede wszystkim jest to forum nie tyle do ,,recenzowania" filmów (bo raczej to nie Twoja działka), ile do ,,rozmowy" o nich. A poza tym... Kino to świątynia. Zaś do świątyni bydła wpuszczać się nie powinno. I nie odpisuj mi, proszę. Bo jedyne, co mogłabyś mi napisać, to NIC nie napisać.
Ma Pani absolutnie trafne spostrzeżenia. O ile do teatru można jeszcze pójść z czystym sumieniem i bez obaw, to seans w kinie czasami jest po prostu mordęgą.
Ile bym dał, żeby ktoś w moim mieście siorbał w kinie, smarkał na całe gardło, albo popijał cole w kinie. Ostatnio oglądam już trzecią premierę sam na sali. Okropieństwo...;-)
Nie wiem dlaczego niektórzy ludzie chodzą do kina skoro i tak większość filmów scrollują Instagrama albo nie wiadomo co jeszcze. Ja unikam chodzenia do kina na niektóre filmy, wolę trochę poczekać i obejrzeć je na spokojnie w domu na słuchawkach, wtedy wiem, że będę miała odpowiedni odbiór filmu.
To zdecydowanie nie jest film do oglądania w kinie, bo dużo tam treści i dialogów, które trzeba przemyśleć. Ogólnie bardzo ciekawy film z przesłaniem na temat religii, nie agresywno-wysmiewajacy, ale wchodzący pod powierzchnię zjawisk dużo bardziej niż ogromna większość filmów z tamtego rejonu świata. Końcówka nieco krwawa, stąd zaklasyfikowanie filmu jako horror, ale ogólnie film z pewnoscią warty polecenia (i przemyślenia!).
Dlatego generalnie przestałem chodzić do kina. Nie wiem co to za mania póść do kina zeby się nawpird..lać popkornu, W domu nie mają, a chipsy to już wogóle skandal. głośne chrupanie i szelest foli.
Przeżyłem kiedyś lekki szok. Byłem w kinie z bratem w Cinema 4 D. Film akcji- rzuca fotelem np podczas wyścigów, jak się biją to fotel też nas ciuga, jak jest fala to coś nam zrasza twarz, do tego emisja zapachów. Generalnie super przeżycie- ogólnie polecam, oczywiście na film w który dużo się dzieje. I teraz najlepsze :fotele energicznie skaczą do tyłu, przodu, na boki, a wchodzą ludzie z wielkimi koszami popcornu i colą! Rozsypywali tego co nie miara. Niestety nam też popsuli wrażenia bo jak bohaterowie zeszli do ciemnych podziemi, to było czuć w powietrzu zapach stęchlizny......połączony z zapachem popkornu....... Powinni zrobić kina z zakazem jedzenia i ostrzeżeniem, że jak ktoś podczas seansu będzie używał telefonu, to musi bezpowrotnie opuścić salę, Myślę , że takie kino miałoby duże wzięcie.
chodziłabym co tydzień! ale szczerze wątpię, żeby coś takiego powstało... to jak restauracje 18+ czy wakacje 18+ bez maluchów, bez wrzasków itp atrakcji. Niestety, zazwyczaj takie pomysły dostają potężnego kuksańca w potylicę np od niezadowolonych rodziców w imię "nie będziesz mi mówił co mam robić ze swoim dzieckiem" łobuzie
W podobny sposób zmarnowano mi seans Krzyku i częściowo kilka innych. I jeszcze jak sobie przypomnę te infantylne nastoletnie pi..y śmiejące się na horrorze lub gadające o d Maryny w trakcie seansu to się scyzoryk w kieszeni otwiera.
mi kiedyś gówniarzeria zepsuła seans To w kinie gdzie trzeba się skupić w ciszy ale nie gadali o jakimś wysrywie typu minecraft i zwróciłem im uwagę to mnie wyśmiali i powiedzieli to usiąść gdzieś indziej .Przesiadłem da rzędy dalej a tam typowe gówniary gadały o tym co zrobiły gdzie i z kim śmiejąc się na głos.Po 40 minutach wstałem i powiedziałem:Dzięki za zepsucie seansu i wyszedłem z kina
Może jesteś przewrażliwiona troche? Nie wiem jak to wyglądało, ale może to była alergia, ja sam ją mam i podczas dwugodzinnego seansu z 4/5 razy mógłbym użyć chusteczki.
To nie było użycie chusteczki 4-5 razy tylko ciągłe oddychanie jakby koło mnie siedział facet 180kg z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc( a był to młody, szczupły chlopak). Niezaleznie od przyczyny - totalnie popsuty seans. Podtrzymuję moją opinię, że akurat Heretyk jest lepszy do obejrzenia na streamingu lub w jakims kameralnym kinie - właśnie wróciłam z Cinema City i mimo pełnej sali i mnóstwa chrupaczy filmy akcji w IMAXIE da się oglądac nawet w takim towarzystwie, ale filmy budowane na klimacie jak Heretyk - nope.
Łączę się w bólu. Sam miałem szereg podobnych doświadczeń, stąd niestety zredukowałem wizyty w kinie do jednej-dwóch na rok. Obejrzałem właśnue Heretyka samemu na słuchawkach, w przyciemnionym klimacie - tak oglądam filmy od lat. Żadnego kina z hołotą bez manier. Polecam na przyszłość.
Obejrzałem w zeszłym roku 235 filmów. W kinie byłem 2 razy. Polecam takie podejście, bo po prostu szkoda nerwów.