Dziś tak, z przymrużeniem oka. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak może wyglądać typowy fan zespołów, takich jak na przykład Metallica, czy Motörhead? Jak się zachowuje, jak wysławia? Na to pytanie opowiedzieć może Wam obraz Spencera Sussera, pod tytułem "Hesher". W roli głównej obsadzono młodego, zdolnego aktora- Josepha Gordona-Levitta. I to on właśnie zapewnia nam główną atrakcję, bo nie sposób go nie lubić, jak i znienawidzić. Na dokładkę mamy tam też naszą ulubioną "królową Amidalę", czyli Natalie Portman. Co prawda jest to poboczna rola, ale jak zwykle naprawdę ciekawie wykonana. Cóż więcej o filmie, z założenia jest to dramat, ale sama bardzo się na nim uśmiałam. Z tego powodu właśnie ośmielę się zaliczyć go do gatunku zwariowanego "komedio-dramatu". Dotyczy głównie tematyki radzenia sobie z życiową traumą, ale oczywiście, jak zwykle wszystko to podlane jest w dużej mierze "sosem absurdu i głębokiej ironii", niesie w sobie ukryty pozytywny pierwiastek, więc mogę powiedzieć, że jest to obraz z dobrym przesłaniem. Na pewno zwali Was z nóg, co niektórym pewnie się wcale nie spodoba, znowu innych może szalenie zaskoczyć. Nie bierzcie "Heshera" na poważnie, po prostu "dajcie się ponieść". To czysta rozrywka.