Wszelkie próby interpretacji postaci Heshera jako Cliffa Burtona, obecne chociażby na
stronie Deathmagnetic.pl zakrawają na kpinę. Cliff był przede wszystkim swietnym
muzykiem i czlowiekiem oczytanym o łagodnym usposobieniu - przynajmniej tak
wspominają pozostali członkowie zespołu i osoby z Jego otoczenia. Hesher zaś to zwykły
lump, menel, nierób, facet demolujący czyjś basen i ogród, palący samochody, SPOILER
posuwający dziewczynę w której zakochany jest jego ponoć przyjaciel - facet jest po prostu
denny i żałosny. Ciekawi mnie tylko skąd miał kasę na paliwo do samochodu i fajki które
palił ? Może okradał staruszki pod kościołem. Smutne jest także przedstawienie stereotypu
fana muzyki z gatunku Heavy metal jako właśnie takiego wydziaranego, bezrobotnego,
zapitego i ćpającego brudasa, który wygłasza swoje kretyńskie mądrości życiowe. Co do
oceny samego filmu to miałem z tym spory problem – z jednej strony wspomniane wady, z
drugiej jednak ciekawa tematyka, nieźle sportretowany obrazek z życia „białej hołoty”, sporo
wzruszeń i niezłe aktorstwo w wykonaniu Natalki. Dodatkowa gwiazdka za możliwość
usłyszenia kawałków mojej ukochanej Metallici oraz Motorhed w soundtracku, co niestety w
filmach zdarza się bardzo rzadko…
Właśnie zobaczyłem film i mniejsza o niego.
To o czym piszesz to wyidealizowany obraz Cliffa Burtona, wielu ludzi wyobraża go sobie jako miłego młodego człowieka o wielkim talencie.
A wystarczy poczytac kilka źródeł i łatwo się dowiedzieć, że koleś najzwyczajniej w świecie miał na wszystko wyj*bane, żył z dnia na dzień opieprzając się z kumplami. To nie był ideał...
Poza tym Hesher miał nawiązywać pewnymi elementami do Burtona a nie być jego odwzorowaniem i dodatkowo warto zauważyć zmianę kultury - 25-30 lat różnicy w czasie. Fani od wielu lat idealizują członków Metalliki, poczynając od Hammetta który jest przeciętnym gitarzystą a robią z niego wirtuoza, przez Hetfielda który kiepsko śpiewa a mówią że ma cudowny głos aż do Burtona...Tak więc wyluzujcie :)
Też nie wiem gdzie on tam Burtona widział. Sam film nudny w cholerę i udaje, że jest czymś głębokim
bo jest bardzo głębokim dnem z bardzo płytko głęboko usadzoną obsadą,gdzie zamiast aktorstwa widzimy tylko totalne dno i na dodatek jakie? Oskarowe,czy po prawdzie zasłużone to już najlepszy od efektów komputer specjalnych dobrze wie.
z tym stereotypem to chyba mała przesada - złożyło się, że ten, jak piszesz "zwykły lump, menel i ćpający brudas" słuchał metalu. gdyby sluchał rapu to kto inny może by zarzucał zbytnią stereotypowość? ludzie są różni, obojętnie, jakiej muzyki słuchają.
odwołań do Cliffa Burtona nie doszukiwałam się i też nie znalazłam. dlatego tę wadę filmu mogę wykluczyć, mogę też śmiało stwierdzić, że postać Heshera podobała mi się (co nie znaczy, że pochwalam jego czyny), a dodając do tego zalety, o których już wspomniałeś: gra Portman, tematyka, muzyka - ocena wyszla dość wysoka. bo film mi się zdecydowanie podobał.