Jakiś zarośnięty suchar, bez koszuli, wprowadza się do domu obcych ludzi i wszędzie
kozaczy. W rzeczywistości dostałby od byle kogo, dwa strzały i by leżał...
Ta scena z trumną jak z jakiejś, głupiej i nie śmiesznej komedii, plus za scenę z babcią i
bongiem...
Próbując odnieść się do tego wpisu trochę się rozpisałam, a moją odpowiedź wzbogaciłam też o inne obserwacje interpretacyjne filmu. Dlatego zamiast odpowiedzi tu postanowiłam dodać recenzję, która za pewne wkrótce pojawi się na filmwebie (musi przejść proces weryfikacji). Dlatego zapraszam autora do zajrzenia za jakiś czas w celu wyjaśnienia pewnych niezrozumianych przez niego kwestii. Enjoy ;)
:) bez urazy, ale 'plus za scenę z babcią i bongiem...' mówi o Tobie wszystko.
Film jak dla mnie bardzo dobry, ale też bez rewelacji, a scena z trumną rzeczywiście głupia.
Beczałam jak głupia! Ta scena z trumną mnie rozwaliła. To jak TJ siedział na złomowisku w aucie też. Jak Hesher rozmawiał z babcią. Cała postać babci. Film naprawdę dobry!
Ja tak samo, świetny film jeden z nielicznych których nie przewijałem przy oglądaniu.
Ten cały Drive nawet mu do pięt nie dorasta.
O jezu, i teraz będziesz pod każdym pozytywnym komentarzem na temat filmu wcinał swoje negatywne 3 grosze? Wychodzi na to, że twoje zdanie musi być na wierzchu. Tak jakbyś chciał ilością swoich wypocin zaszczepić ludziom głupotę tego filmu. A dzieje się tak, że zaszczepiasz swoją.
"wzruszyła" mnie Twoja wnikliwość co do tego filmu....
Oceniam film, jako przerost wewnętrznego-niepowiedzianego wprost- przekazu nad obrazami - całością - ...
I film oceniam na bardzo dobry!
Ogladajac ten film zastanawialem sie caly czas kiedy dojdziemy do sedna. No i film sie skonczyl. Postac Heshera jakkolwiek barwna, nie wnosi zupelnie nic do filmu. Byl chyba tylko urozmaiceniem tej smutnej historii, zeby widz przypadkiem nie zasnal. Fabula niestety stara jak swiat. Podstawa: wdowiec z dzieckiem, ktory nie moze sie pozbierac po utracie tragicznie zmarlej zony. W ich zyciu pojawia sie postac oderwana od rzeczywistosci, ktora odmienia ich zycie, itd. Niestety watek Heshera jest raczej dodatkiem niz czyms na co widz powinien skupic swoja uwage. Scena z trumna to przejaw braku pomyslu na zakonczenie filmu. I te sprasowane auto, ktore tak bardzo przypominalo im utracona matke/zone. Bezcelowe, pozbawione sensu, glupie.
Film sredni i nic ponadto.
Według mnie postać Heshera własnie nie jest dodatkiem (pozatym nawet jest tytuowym bohaterem) i naprzykłąd ja skupiłam uwage głoównie na Nim. Jego postać była genialna, Joseph świetnie to zagrał :)
Dziekuje bardzo man_with_no_name - jedyna tutaj trafna opinia na temat tego filmu. Czekasz na rozwinięcie nie tak złych wątków i nagle zaskakuje Cię beznadziejny koniec zanim cokolwiek się stanie... Kupa bardzo kiepskich pomyslów pomieszanych z kilkoma dobrymi no i wyszło co wyszło. zawiodłam się
Jak dla mnie ten film jest przykładem, że z prostego scenariusza można zrobić dobre kino. Co z tego, że fabuła stara jak świat? Twórcy pokazali jak można zrobić dobrze oglądający się film na podstawie "starego jak świat" wątku. Ile jest produkcji strzelanych, o więzieniu itd? W kinie nie polega na niepowtarzaniu się a na stworzeniu czegoś co zaciekawi. Nie wszędzie się trzeba doszukiwać prawdziwości, realności i mądrości. Wytnij sobie wszystkie sceny z Hesherem i zobacz co ci zostało.. Nadal uważasz, że jego postać tylko uzupełniała fabułę? Każda postać miała jakiś charakter. Mały zagrał bardzo dobrze, dziewczyna w okularach niby nic nie znacząca postać a jednak łączyła się z innymi. Ja daję 7/10. Nie zanudziłem się.
@man_with_no_name - Hesher nie wnosi nic do filmu? Mówimy o tym samym filmie, o tej samej postaci z przetłuszczonymi włosami? O antysystemowym anarchiście, który cały świat ma centralnie w dupie? Otóż właśnie on wnosi do tej opowieści najwięcej. Jest spoiwem zagubionych i zniszczonych przez ogrom przykrych zdarzeń jednostek, które dzięki krzykliwej i nieokrzesanej awangardzie Heshera znajdują wreszcie sens w swoim życiu. Niby długowłosy prymityw, a jednak naprawia świat z pozoru normalnych ludzi. I to jest właśnie w tym wszystkim najlepsze i chyba też najważniejsze. Czasem trzeba człowiekiem wstrząsnąć, palnąć mocno w ryj żeby ten się w końcu obudził, podniósł z ziemi i otrzepał. I właśnie Hesher jest tego symbolem. Chaosem i jednocześnie pięścią, która brutalnie budzi zagubionych ludzi z ich letargów. Wyciąga ich za fraki z błota beznadziei. I ja to kupuję.
A i jeszcze cholernie korci mnie aby napisać coś autorowi tego wątku. Pewnie już tu nie zagląda, ogląda pewnie po raz setny super śmieszny American Pie i śmieje się do łez z szarlotki. Vince25xx - jesteś przekotem :D Tobie też przydałby się taki prywatny sierściuch Hesher, który by cię palnął w ten tępy ryj i być może obudził w tobie jakiś fragment zagubionego w tobie człowieczeństwa. Pewnie i tak by nie pomogło, ale przynajmniej byłoby na co popatrzeć :)
jeśli jedyną wartą uwagi sceną jest babcia jarająca bongo to ja już wiem co za typ człowieka z ciebie, odgrzej sobie lepiej takie "hity" jak american pie albo how high. To są filmy dla takich jak ty.
Film średni. Nie porwał mnie. Coś mi w nim zabrakło lecz uważam, że scena ze ''spaceru z babcią'' jest najbardziej wzruszająca spośród scen z całego filmu. Natomiast początkowe sceny z Hesher'em, w których podczas pojawiania się jego postaci rozbrzmiewa ''iście szatańska'' muzyka są całkiem groteskowe. Zgadzam się z man_with_no_name, że scena z rozgniecionym autem była nie potrzebna. To dopiero był brak pomysłu na zakończenie filmu.
oglądałam ten film ok. 2 miesiące temu i już nie pamiętam tych scen o których piszecie co chyba świadczy o tym, że nie zapada w pamięć.
To film metaforyczny, więc nie możesz go traktować dosłownie. Obraz mówi nam o znalezieniu granicy między żalem po stracie, a docenieniem tego co masz. Hesher jest tu tylko personifikacją i antidotum dla tej dysfunkcyjnej rodziny. Niemniej film zasłużył na lepszy sceniariusz i nie dziwota, że był to pierwszy i ostatni film pełnometrażowy Spencera Sussera.