Trudno określić ten film. A na pewno nie można go nazwać komedią. Od pierwszej do ostatniej minuty film zupełnie nie jest zabawny. Komedia, która nie jest komedią… Po prostu żałosne. Po raz kolejny polskie kino pokazuje że regularnie potrafi być na dnie. To mój typ do najgorszego filmu tego roku.
Właściwie nie ma nawet czego pochwalić.. Aktorstwo beznadziejne, aktorzy uważają ze są śmieszni, ale tylko oni najwyraźniej tak myslą. Fabuła właściwie nie istnieje. Borusiński zrobił film o sobie. Nie miał pomysłu na fabułę swojego filmu więc zrobił film o swoich pomysłach na film. A że pomysły ma żałosne, to mu tak wyszło. Marnotrawstwo czasu i pieniędzy… Czeka się, czeka na te zabawne sceny.. A one nie nadchodzą. Poziom techniczny załamuje…Zdjęcia amatrskie, tragiczny montaż, muzyki brak….
To film pozbawiony jakiegokolwiek sensu. Pierwszy raz widzę komedię, w której nie masię absolutnie z czego śmiać. Twórcy widocznie mają specyficzne poczucie humoru, które tylko ich bawi. Szkoda, ze zapomnieli o widzach… Po prostu kompromitacja polskiego kina.
I o czym jest ten film? Absolutnie o niczym. Pustka myślowa i tyle. Ten film można zrobić w niecały tydzień w warunkach domowych. Przy tym obrazie amerykańskie filmy klasy B to szczyt dobrego smaku. Lojalnie ostrzegam przed ta kompromitacją. Film nadaje się tylko jako doskonały środek nasenny.
Zacznę tak: Twojej wypowiedzi nie uważam za konstruktywną. Dlaczego? Bo najpierw komentujesz inne opinie, a dopiero później decydujesz się na wypowiedź własną. Twierdzisz ponadto, że to nie jest komedia. Otóż mylisz się. To JEST komedia. To jest komedia, ale nieco inna. Zawiera bowiem w sobie nietypowy rodzaj humoru, bardziej inteligentny, niż taki, z jakim możemy się spotkac na przykład w "Kilerze". Ponadto nie chodzi o to, czy aktorzy, czy też postacie, jakie grają w tym filmie, są zabawne. Oni są śmiertelnie poważni, a śmieszność wydobywa się z głębi. I z tej głębi inteligentny i uważny widz czerpie motywację do śmiechu. Prawdą jest, że chwilami nie wiadomo nawet, o co chodzi, ale to właśnie dodaje filmowi smaku i zmusza widza do bardziej dogłębnej analizy i refleksji. O to właśnie chodzi. Ty zaś, jak widać, po prostu tego nie dostrzegłeś. Jednego jestem pewien - ten film może stać się przebudzeniem dla polskiego kina. Warto przy tym zauważyć, że to jeden z niewielu filmu od czasu "Rękopisu znalezionego w Saragossie" jest to film ze strukturą szufladkową, co tutaj zostało zastowane w bardzo dobry i niezwykle trafny sposób. A oniryzm? Nie zauważyłeś go? Chodzi mi o motyw biegacza - biegł w scenariusz Jaca, a potem biegł w rzeczywistości - zauważył go kolega Jaca przy stacji benzynowej. Nie widzisz tego? To znaczy, że nie uważałeś, albo nie jesteś obyty z prawdziwym kinem. A może jest jeszcze inaczej nie wiem. To są tylko moje hipotezy na twój temat (bez obrazy). Pozdrawiam i polecam się na przyszłość.
Howardtheduck ciekawe masz poglady o konstruktywnych odpwoiezdaich.. Co to za roznica czy najpierw wpsialem swoja opinię rozszerzona czy odpowiadalem na forum innym... Zastanow sie nad tym co sugerujesz..
Piszesz ze to Hi way to inteligentny typ humoru.. Rozumiem ze dla ciebie inteligentny typ humoru to taki który nie jest smieszny? Nie znosze snobizmu.
killera nie lubię, nie uwazam ze to dobry film. Natomaist jak chcesz wiedziec co to jest inteligentny humor to polecam obejrzenie starszych filmów Machuslkiego kiedy jeszcze robił dobre filmy. Seksmisja, kingsajz, Vabank.. To sa inteligentne komedie z inteligentnym poczuceim humoru. Jak do tego ma się Hi way?
W Hi way obaj aktorzy twierdzą ze są smieszni dlatyego ze sa powazni i dlatego mamy się smiac? jak cos nie jest smeiszne to nie jest i juz. odsylam do Ferdydurke Gombrowicza. jak coś ma zachwycccac skoro nie zachwyca? czytales to powienies zrozumiec o co mi chodzi.
Co do oniryzmu.. Owszem jest tylko się nie klei do całosci. to po prostu szereg scenek rodzajowych sklejonych w całośc. I co z tej sceny onirycznej wynika? Nic.
Spojzalem wpierw do twoich ulubionych... Dziwne, bo pokrywaja sie w duzej czesci z moimi filmu Borusinskiego nie kupiles? ;p
Nawet "Broken Flowers" tam masz! Do "Hi Way" o tyle podobny, ze jest mnostwo przestojow, scen w ktorych nic sie nie dzieje waznego...
(ludzie czesto na takie tempo akcji psiocza)
Obawiam sie, ze jako czlowiek(tak przypuszczam) obyty zbytnio zasugerowales sie jakimis recenzjami w prasie, chocby pana
Jacka Szczerby i jeszcze przed wejsciem do kina byles do "Hi Way" uprzedzony.
Twoje zarzuty co do "Hi Way" sa smieszne:
`Aktorstwo beznadziejne` - dziwne, ze szedles na ten film podziwiac gre aktorow. Basisnski i Borusinski chociaz w jakis tam szkolach aktorskich studiowali, pochodza ze swiata kabaretu, a nie filmu.
IMO wypadli znakomicie, bo grali siebie, bez zadnego udawania.
Do naturszczykow chyba nic nie masz?(taka mam nadzieje). Moim zdaniem, to jedna z mocniejszych rzeczy w tym filmie. Dawno nie widzialem tak przekonywujacych `polskich klimatow`.
W dodatku zwykli ludzie zostali pokazani w sposob bardzo sympatyczny i niezoobowiazujacy, z przymruzeniem oka.
"Fabuła właściwie nie istnieje." Alez jakas tam jest. (`film drogi`, `struktura szkatulkowa` - tak pisali ci glupi recenzenci)
Nawet jakbym sie zgodzil, ze fabuly nie ma, bez sensu jest robic z tego zarzut. "HI Way" jest zbiorem luzno ze soba polaczanych skeczy. Wiekszosc z nich jest moim zdaniem znakomita... Rozne sa poczucia humoru i Tobie skecze kabaretu Mumio widocznie nie podchodza.
"Zdjęcia amatrskie, tragiczny montaż, muzyki brak…." Czego sie spodziewales po amatorskim filmie? "Pozegnania z Afryka" czy "Tanczacego z Wilkami"? Mnie tam zdjecia i montaz nie przeszkadzaly. A piosenki uzyte w filmie byly zabawne i wpadaly w ucho.
"To film pozbawiony jakiegokolwiek sensu." Pierwszy raz sie zgadzam - bez sensu. Tylko, ze bezsens byl calkowicie zamierzony... Dziwne, ze wiekszosc tego nie lapie.
"I o czym jest ten film? Absolutnie o niczym. Pustka myślowa i tyle." Duzo od komedii, zwlaszcza komedii "bez sensu" wymagasz.
Po cholere mi glebia myslowa! Nie po to szedlem do kina i nie tego od "Hi Way" oczekiwalem. Jakby sie Basinski z Borusinskim na jakas `glebie` silili - to dopiero bylaby porazka... :)
"Ten film można zrobić w niecały tydzień w warunkach domowych." - nie sadze.
"Przy tym obrazie amerykańskie filmy klasy B to szczyt dobrego smaku." - g... prawda. ;)
Chwala Borusinskiemu i Basinskiemu, ze wreszcie ktos postaral o zrobienie znakomitej komedii produkcji polskiej. Chwala za to, ze sa u nas tworcy, ktorzy dopracowali sie wlasnego, niepodrabialnego stylu.
Dziekuje i prosze o wiecej!
A wiekszosci, ktora "Hi Way" ni w zab, nie zrozumiala zycze wiecej luzu!
(jakby sie wam nie udalo go zlapac to nie martwcie sie. Moze Czarek Pazura dokreci kolejna czesc "Killera"", albo mlody Stuhr zagra w nowych "Mlodych Wilkach 13 i 3/4". I Wy tez bedziecie mieli sie z czego smiac!)
kicek dzieki za polemike.. Ciesze się,ze spojrzales do ulubionych moich. Owszem bardzo mi się podobał Broken Flowers.. tam humor faktycznie był inteligentny, subtelny, ale to zupełnie cos innego niz w Hi way.
Skoro autorzy pochodza ze swiata kabaretu to niech robią to co umieją, czyli wystepują w kabarecie a nie pchają się do filmu. Kino to zupełnie inna bajka.. Ty chyab nie rozumiesz zkina. Jak ide do kina to chce oglądac dobre aktorstwo zawzse, niezaleznie na to an co idę.. anie jakichś nieudaczników.
Co do naueszczyków.. To natourszczycy potrafią byc tez dobrymi aktorami. naturszczyk to ktoś bez szkoły filmowej czy tetarlenj . Duzo u ans tajkich. Ale popatrz na kolesia który grał Ediego, albo na aktorow grających w Rejsie... To nie tylko naturszczycy, ale tez znakomicie aktorzy. Bo jak grasz w filmie stajesz się aktorem. Kwestia tylko czy się gra dobrze czy nie..
Nie spodziewałem się hollywodzkiej techniki... Ale popatrz na inne tanie poslkei filmy. genialny technicznie jest np. Znruz oczy Jakimowskiego. Wieć mozna tylko trzeba chcieć i umiec.
Po cholere robic coś co jest bez jakiegokolwiek sensu? Film absurdalny najłatwiej zrobic . Zrobimy byle co niesmieszne, porwane i bez fabuły z kiekspei techicznie, a potem powiemyz e to tak mialo byc bo to film absurdalny... Taki kazdy potarfi zrobic. Niewazne co tam wpakujesz dla ciebie i tak bedzie to super bo rezyser nazwał film absurdalnym. i to go zwalnia od jakichkolwiek wymagan tak?
A co do filmow z inteligentnym humorem.. Podam ci przyklad znakomitej koemdii nieskobudzetowej zrobionej rowniez walsciwe amatorsko. Pół serio Koneckiego ogladales? Film jest niesmaowicie zabawny, nie ma tam Pazury, jest wiele ciekwych nawiązan do dzisejszej kultury. A Dzien swira to tez dla ciebie nie jest inteligenty humor? Dla mnie to są inteligentne komedie. Jak się ma do nich Hi way? Nijak.
"Ale popatrz na kolesia który grał Ediego, albo na aktorow grających w Rejsie..."
No błagam! Co to ma być? Że aktorzy w Rejsie są znakomici? A czym się różnią od tych z Hi Way? (nie mówię o Tymie, Maklakiewiczu czy Himilsbachu).
"Po cholere robic coś co jest bez jakiegokolwiek sensu? "
Gdybyś był fanem Mumio to byś wiedział czego się spodziewać. Oni nie robią tego na siłę, żeby być fajnymi, że och! ach! zrobimy kino bezsensowne dla ludzi o snobistycznym poczuciu humoru, bo nic innego nie wymyślimy. To właśnie są ludzie, którzy lubują się w absurdzie i bezsensie. Praktycznie od zawsze. Chcieli zrobić taki film, to zrobili, a że dotarło to do szerszej publiczności... dlatego też wiele osób wychodzi rozczarowanych.
"kicek dzieki za polemike.. Ciesze się,ze spojrzales do ulubionych moich. Owszem bardzo mi się podobał Broken Flowers.. tam humor faktycznie był inteligentny, subtelny, ale to zupełnie cos innego niz w Hi way. "
To mnie wlasnie najbardziej w tym wszystkim dziwi.
Czlowiek, ktory ma w swoich ulubionych poza Jarmushem, "Pod Oslona Nieba" Bertolucciego, "Pojedynek" Spielberga czy "Dantona" Wajdy zacietrzewia sie spowodu jednej skromnej polskiej produkcji.
Poziom ludzi, ktorzy krytykuja "Hi Way" jest dramatycznie niski. Domiuja opinie w stylu tej powyzej - "chuj ci w dupe eunuchu, skoro Ci sie to podoba".
Dzieciarnia albo zwykla "ludozerka, ktora nie pokuma nic" jak spiewal kiedys Tymon Tymanski.
Co Ty wsrod nich wszystkich robisz, Fidelio?
"Skoro autorzy pochodza ze swiata kabaretu to niech robią to co umieją, czyli wystepują w kabarecie a nie pchają się do filmu. Kino to zupełnie inna bajka.. Ty chyab nie rozumiesz zkina. Jak ide do kina to chce oglądac dobre aktorstwo zawzse, niezaleznie na to an co idę.. anie jakichś nieudaczników. "
Nie zgadzam sie w ogole!
Pierwszy z brzegu przyklad. Jednoosobowy angielski kabaret - "Mr. Bean" - Rowana Atkinsona.
Jako odcinkowa seria BBC Pana Fasoli - to bylo bardzo smieszne. Atkinson kontynuuowal najlepsze tradycje angielskiego humoru, a takze udanie wzorowal sie na Ch. Chaplinie i B. Keatonie.
Pelnometrazowy film z fabularny z Jasiem byl juz bardzo nieudany. Tozsamosc Fasoli zostala jasno okreslona. (okazalo sie, ze pracowal jako wozny w muzeum, jego koledzy z pracy zrobili mu kawal i wyslali go do Ameryki). Rownie dosadnie zostaly okreslone realia w jakich Jasiu sie poruszal...
Caly film zostal zepsuty wlasnie przez ta dosadnosc i dookreslenie. Rezygnacja z calej abstrakcji - to byl grzech glowny tego filmu.
Zmierzam do tego, ze "Hi Way" dlatego tak bardzo sie udal, bo jego tworcy i odtworcy glownych rol pozostali soba - kabaretem Mumio. Nie probowali sie(w zamierzeniu) silic na zadne komplikacje fabularne, ani bron Boze - "glebie myslowe"...
"Ty chyab nie rozumiesz zkina. Jak ide do kina to chce oglądac dobre aktorstwo zawzse, niezaleznie na to an co idę.. anie jakichś nieudaczników. "
Nie wiem co Ty do nich masz naprawde... nieudacznicy? Moze to, ze oni udawali, grali nieudacznikow?
"Ale popatrz na kolesia który grał Ediego, albo na aktorow grających w Rejsie...''
Tego Jakimowskeigo ani Ediego nie widzialem.
Co do Rejsu. Racje masz w tym wzgledzie, ze Himilsbach i Maklakiewicz nie byli naturszczykami, choc wiekszosc ich za nich brala...
Pozostali nimi byli.
Z "Rejsem" kojazy mi sie znakomita scena "okazania w gabinecie luster". Przeciez to jest czysty absurd! Doskonale. Jak oni tego kolesia namowili, zeby robil i mowil takie rzeczy. Przeciez zwykli ludzie kiedy staja przed kamera czuja sie nieswojo(zwykle spuszczaja glowe).
"Film absurdalny najłatwiej zrobic . Zrobimy byle co niesmieszne, porwane i bez fabuły z kiekspei techicznie, a potem powiemyz e to tak mialo byc bo to film absurdalny... Taki kazdy potarfi zrobic."
(Chcialo by sie powiedziec) To wez zrob, moze Ci wyjdzie... ;p
Ten film w zamierzeniu mial wyjsc niedbale. Mial wygladac jak film amatorski(czemu to do Ciebie nie trafia?). Jego konstrucja jest bardzo dobrze przemyslana. Nie widze zeby Borusinski zrobil jakis blad w odowiednim poprowadzeniu akcji. Mamy jej zawiazanie - kiedy chlopaki dostaja po tylkach w czasie wizyty u Pana Andrzeja. Cala reszta jest pochodna tamtej porazki. Bohaterowie - poczatkujacy filmowcy - nieudacznicy - chca sie po tym wszystkim odegrac - bezposrednio(dowalajac Panu Andrzejowi) i posrednio - realizujac swoje(w ich mniemaniu) genialne projekty filmowe.
Jesli mialbym sie w jakis sposob do "Hi Way" doczepic - jeden ze skeczy byl sredni - z tym dzieckiem, ktore nie chcialo jesc. Pozostale - dobre, bardzo dobre, super.
Film ma kilka doskonalych point - jedna jest znamienna - kiedy Jaco opowiada o swoim projekcie filmowym mieszkancom klatki schodowej - oni nic nie kumaja. Czego innego oczekiwali od filmu.
Dobre zoobrazowanie tego co sie na tym Forum pisze... ludzie po prostu inaczej wyobrazali sobie komedie... ;p
"Pół serio Koneckiego ogladales? Film jest niesmaowicie zabawny, nie ma tam Pazury, jest wiele ciekwych nawiązan do dzisejszej kultury. A Dzien swira to tez dla ciebie nie jest inteligenty humor? Dla mnie to są inteligentne komedie. Jak się ma do nich Hi way? Nijak."
"Pol serio" nie widzialem. "Dzien Swira" moze ze 2 razy. I wiecej nie obejrze. Bo dla mnie to wlasnie "Dzien Swira" nie jest komedia, co nie znaczy, ze jest zlym filmem.
"Dzien Swira" ma sie nijak do "Hi Way"(masz racje! ;p), poniewaz jest filmem zaangazowanym. Jego bohater to biedny, kopany zewszad w dupe inteligent. Ironia w tym filmie jest gorzka i czesto bolesna.
To wazny film. Ale, smiac sie na nim do rozpuku po prostu nie wypada.
"Hi Way" jest przeciwienstwem filmu Koterskiego. Tak jak juz napisalem. Niezaangazowany, niezoobowowiazujacy, abstakcyjny. Jesli sa jakies odniesienia do tej naszej biednej rzeczywistosci - to delikatne, zupelnie neutralne.
Co bylo do napisania(na dzis)
Pozdr.
Nie czuje powinowactwa do tych wyzywajacyh na filmwebie prymitywów.. Moze ja po prostu nie łapie tego humoru Mumio. W reklamach tez nie sa według mnie śmeiszni.
Mr. bean czy jasia Fasolę nie znoszę od zawsze.. ja tego z pewnością nie nazwałbym inteligentnym humorem.
Dzien swira to komedia tylko ze tragiczna, wywloujaca smutek przez smiech.
Ok, ale mysle ze mamy po prostu inne pocfzucie humoru. MNuszę Ci się przyzznać, że mnie mało co smieszy w kabaretach... Wiec moze dlatego.. ;)
ja myślę, że w takiej sytuacji nie powinieneś komentować tego filmu. skoro nie łapiesz mumio, nie złapiesz filmu, no przykro mi... na prawdę, bo ja byłem na premierze i ciągle nie mogę się doczekać tego filmu na dvd; choć myślę, że się wyłamię i wbrew zaleceniom obejrzę więcej niż 2 do 3 razy :)
inną sprawą, wracając do samego humoru i opinii ludzi o tym filmie - jest ich znajomość owego kabaretu; nie oszukujmy się... mumio jest teraz trendy - dzięki reklamom plusa. szkoda, że w momencie, kiedy kilka lat temu próbowałem przekonywać ludzi do nich zazwyczaj kwitowali to nieśmiałym wymuszonym śmiechem. ci, którzy złapali fale mumio, ubawili się setnie na hi-way'u.
może jest to mój mały fanatyzm, może snobizm...nazywajcie to jak chcecie; mi jest tylko przykro, że niektórzy nie łapią przesłania tego filmu...a może i jego absurdalnego braku przesłania; a ciekaw jestem jak antyhajłejowcy odbierali monty pythona. popularniejszy, ale zawsze w pewnym stopniu charakterystyczny i nietuzinkowy styl. czasem dostrzegam u borusińskiego/basińskich montypythonowską umiejętność zwodzenia widza, zabawę z czasem;
jeżeli zaś chodzi o przykłady scen, to np. przy skaczącej bramce na pilota dostałem takiego ataku śmiechu, że dzień później miałem zakwasy w brzuchu :P przyznam też, że nie rozumiem zarzutów irracjonalności, braku płynnej akcji itp itd. czy nie jest to konserwatywne podejście do filmu? bo czasem odnoszę wrażenie, że odbiorca spodziewa się początku-rozwinięcia-zakończen ia, bo inaczej się pogubi; czy "10 minut później: trąbka" też nie ma spójnej akcji? wiem, że może przesadzam, ale chcę tylko uświadomić coponiektórych o luźnym spojrzeniu twórców na wyzwanie jakim jest film.
kicek, w pełni się z tobą zgadzam:o) dokładnie mi wszystko z ust wyjąłeś. cieszę się, że jednak znaleźli się ludzie do których ten rodzaj chumoru trafił:o) to podłamują mnie kolesie wychodzący z kina którzy mówią "ale o co chodziło?" no i oczywiście są źli, że nie dotarł do nich