Wkurzające jest to, że ludzie którym podobał się film porównują swoich oponentów, którym film nie przypadł do gustu, do debili, którzy nie rozumieją absurdalnego humoru prezentowanego przez Mumio, i zatrzymali się na poziomie sitcomu, którzy pozbawieni są poczucia humoru i dystansu do rzeczywistości. Świadczy to o całkowitej ignorancji z ich strony, bo myśle że Hi Way oglądają głównie fani Mumio, którzy znają ich klasę ze spektaklów, a nie z reklam Plusa.
Film fabularny rządzi się swoimi żelaznymi prawami, zaś twórcy Hi way nie potrafią go wypełnić jakąkolwiek energią. Konwencja humoru kabaretu Mumio nie sprawdza się w konwencji filmu długometrażowego. To tak jakby jeden gag, skecz, rozciągnąć do 90 minut. Przez to ten fim osiada na mieliźnie i już się nie podnosi. Traci na tym przede wszystkim spektakl i forma medium filmowego. Ni jak to sie ma do poziomu scenicznych występów kabaretu. Dla mnie Hi Way jest kompletnie bezpłciowy i irytująco nudny.
Wzorem mógłby być choćby latający Cyrk Monyty Phytona, który swój absurdalny humor, zmieszany z zaciętą satyrą potrafi pasjonująco podać w formie filmowej.
Oglądając Hi Way w pełnej sali kinowej nie słyszałem jakoś salw śmiechu, lub innych przejawów zachwytu. Panowała raczej konsternacja i zmieszanie.
Jedyny fragment, który zaciekawił mnie w Hi way; to moment, przemiany ojca bohatera w małego chłopca, który wyprasza syna z imprezy. Motyw iście Schulzowski, aż miło!