Film raczej dla entuzjastów kabaretu Mumio. Jeżeli śmieszą Cię ich reklamy telefonii komórkowej to pewnie film Ci się spodoba. Dla mnie film był zabawny, ale nie śmieszny, a salw śmiechu na sali też nie słyszałem. Celowo rozróżniam słowa zabawny i śmieszny. Zabawny wywołuje uśmiech pod nosem, a śmieszny gromki śmiech. Dla mnie był on tylko zabawny. Idąc na film spodziewałem się, że to tak może się skończyć, więc miałem umiarkowane nastawienie, dzięki czemu nie przeżyłem wielkiego rozczarowania. A dla tych, co oczekiwali, że będą się tarzać po podłodze, to była zapewne klęska. Żeby dopełnić charakterystyki muszę stwierdzić, że dla mnie ich telewizyjne reklamy też są tylko zabawne a nie śmieszne, natomiast niektóre kabaretowe skecze śmieszą mnie bardzo. Dlatego może trochę rozczarowania. Film bliższy jest reklamom, niż kabaretowym skeczom. Film jest jakby zlepkiem oddzielnych, albo raczej luźno połączonych scenek. Jednak o ile pół minutowa reklama w telewizji może okazać się śmieszna, to przy pełnometrażowym filmie efekt jest mniej okazały. Na pewno jest to coś innego i ubarwia „rynek” polskich filmów (ostatnio wiele dobrych) i ten wkład trzeba docenić. Przyznaję, że mi najbardziej podobała się ostatnia scena filmu z latającą bramą – brawa za pomysł i oryginalność. Najlepiej pójść do kina z paczką dobrych przyjaciół, którzy wprawią w dobry humor, a przed seansem wypić 2 do 3 piw, to wtedy możemy być nawet zachwyceni. Jeżeli jednak nie masz specyficznego poczucia humoru i chciałbyś iść na film, który Cię rozbawi, to raczej nie ten. Twórcy twierdzą, że film trzeba obejrzeć 2 do 3 razy. Osobiście nie wiem po co, raczej nie dopatrzę się tam nowych wątków. Jeżeli obejrzę film po raz 2, to już na płycie.