kiedy dawno, dawno temu obejrzała "Dziewczyny z drużyny 4" myślałam, że nigdy już nie trafię na nic gorszego. Cóż - trafiłam na HSM i zmieniłam zdanie. Sama idea musicalu mnie odrzuca - ludzie chodzą, normalnie się zachowują i nagle ni z tego ni z owego zaczynają tańczyc i śpiewac... Ale to jeszcze mogłabym jakoś przełknąc. Natomiast sztuczna gra, fabuła tak płaska i przewidywalna, że aż zęby bolą, wszystko okraszone marnymi pioseneczkami zaśpiewanymi piskliwymi głosikami, a w polskiej wersji dodatkowo katastrofalnym dubbingiem - to za dużo. Ja rozumiem, że nie jestem targetem Disneya, bo to film dla nastolatek, ale czy to znaczy, że od razu trzeba im serwowac taki gniot? Mówiąc szczerze, mam wiele szacunku dla polskich nastolatków tylko dlatego, że w Polsce ten film przeszedł bez większego echa, do tego stopnia, że dopiero trójka pojawiła sie w kinach. Nawiasem mówiąc, w HSM jest jeden, jedyny niezły tekst (i to na wszystkie trzy częsci):
-ale wie pani, kolega się zawiesił...
-no to... zresetuj go może!
planowałam jeszcze obejrzec Hannah Montana, żeby zobaczyc za co Cyrus jest taka sławna, ale po doświadczeniu z HSM już wiem: należy unikac wszelkich filmów spod znaku Disneya!