No dobra, najlepszy film o mieszkającym pod lodem BDSMowym fetyszście w lateksowym wdzianku i guess? A tak na serio – niskobudżetowy horror o potworze spod zamarzniętego jeziora. Teoretycznie – zły. W praktyce – zaskakująco znośny. Obsadę da się przełknąć, potwora pokazują mało, więc skupianie się na jego kostiumie można odpuścić. Akcja budowana właśnie na świadomości, ze on jest, a nie oglądaniu go w akcji została poprowadzona w miarę umiejętnie. Nie jest to jakieś straszne, czy odkrywcze albo mega śmieszne / krwawe/ rozrywkowe. Ale w sumie oglądało się znośnie.