film niestety dowodzi że polska kultura masowa nadal budzić będzie nieufność i wymagać od widza/słuchacza dużej ilości samozaparcia jak przy jedzeniu żywej glizdy czy też pająka. Docenić trzeba kierunek jaki wyznaczyli sobie reżyser i producenci natomiast wykonanie tradycyjnie wyzbyte jest polotu a szczęka po godzinie boli od ziewania.
Plusem jest na pewno gra Pana Crispina który gdy już pojawia się na ekranie, wprowadza magię, mistykę oraz charyzmę do historii wszystko się burzy w momencie pojawienia się polskiej obsady.. niestety. Serialowy warsztat naszych aktorów wygląda po prostu śmiesznie w zestawieniu z Panem Gloverem. Nie pomaga też dość chaotyczny scenariusz i mam wrażenie, brak zaangażowania ze strony naszych odtwórców. Jedyny który jest w stanie nawiązać kunsztem do Pana Crispina to Pan Jan Frycz. On jeden (no może jeszcze Pan Peszek) rzeczywiście weszli w rolę a im młodszy aktor/aktorka tym gorzej.
Na więcej nie jestem wstanie się zdobyć bo cały czas mam mroczki po tym ciężkim knokdown'nie.
Na pewno pochwalić trzeba kierunek bo film na prawdę miał zadatki na klimatyczne kino, niestety, nasi scenarzyści, producenci, reżyserzy - nie wiem kto ale ktoś to totalnie spartolił.