Po przemyśleniu filmu:
http://blogpublika.com/2015/02/05/o-co-chodzi-w-hiszpance-prob-interpretacji-i-o ceny-filmu/
Dobrze się czyta i widać, że nie jest pisane to na "nie". Czuć potrzebę zgłębienia tematu i zastanowienia się nad tym co autor miał na myśli, nawet jeśli to było zbyt oryginalne dla niektórych ;) Gratuluję :)
Proszę :) Mam nadzieję, że uda się ten tekst szerzej rozpowszechnić i publiczność da filmowi kolejną szansę.
Bardzo rzetelna recenzja Hiszpanki i pomocna, szczególnie tym, którzy nie nadążyli za fabułą i wszystkimi seansami. Też długo rozkminiałem film, co w czym i kiedy. Dla mnie to film dobry, za parę tygodni jak pamięć mi się zatrze to obejrzę raz jeszcze.
Moim zdaniem Fantomas jest postacią spoza tej historii. To władca absolutny, niemalże nie z tej Ziemi ponad narodowościami, językami, wojnami o niepodleglość, który zrobi, co będzie chciał, kiedy będzie chciał... Patrzy sobie na tę naszą ludzkość i gra w jo-jo :-)
W ogóle to całe jojo wygrywa film! :D Zdziwiłam się jak to zobaczyłam, ale taki "absurd" tylko dodał filmowi Barczyka wdzięku ;)
Początkowo chciałem mój wykres w analizie narysować jak rzutem jojem. Tzn. zaczyna się pierwszy seans - kul zostaje wyrzucona. Dociera do końca linki (scena w kajucie), a potem już tylko wraca i film znów kończy się seansem :)
Biorąc pod uwagę historię tej postaci to możliwe.
Tak swoją drogą to jeden z twórców Fantomasa zmarł na.... hiszpankę.
Z innych ciekawostek w kontekście hiszpanki: rzeczywisty Kazimierz Funk (ur. w Warszawie, zm. w Nowym Jorku) był twórcą nauki o witaminach i autorem badań nad wpływem braku witamin na powstawanie chorób...
Raczej jeszcze za granicą, bo wyjechał w 1900 na studia, potem prowadził badania w Instytucie Pasteura, a do Polski wrócił w 1923 roku. A, i pochodził z rodziny żydowskiej.
Jest półprawdą-półfikcją, jak Stanisław Ignacy Kubryk :-)