Jest hipnotycznie na maxa, obrazy zostają pod powiekami nawet po wyjściu z kina. Ten film jest inny niż wszystkie! I całe szczęście. Można odpocząć od fabularnej przewidywalności. A z drugiej strony pod kątem wizualnym jest niesamowicie spójny i mainstreamowo rozbuchany. Jeśli lubicie kino, które nie daje się zamknąć w jednej formule, czy kilku zdaniach, ani fabularnie, ani stylistycznie to idźcie na Hiszpankę.
bardzo chciałam, żeby mi się ten film podobał. Od strony wizualnej jest pięknie. Niestety kuleje budowanie związku emocjonalnego widza z bohaterami. Byli mi oni kompletnie obojętni, no może poza Funkiem. Cała reszta bez wyrazu. NIe rozumiem także przyjętej, zupełnie zbędnie, maniery groteskowej, przerysowanej gry, która w połączeniu z chaosem scenariusza utrudniała budowę sympatii/antypatii do bohaterów. No i niestety szereg scen kompletnie za długich i męczących - vide wychodzący zahipnotyzowany pruski generał..
gdyby fabuła była tak dobra jak warstwa wizualna- byłoby fantastycznie.
Niestety marny, chaotyczny scenariusz został w filmie rozwałkowany do granicy bólu i w efekcie dostaliśmy dziwaczną miksturę, naszprycowaną symbolami, mitami i śmiesznymi czarami. Brakowało tylko mieczy świetlnych.
Reżyser, którego ceniłam, bardzo mnie rozczarował.
Doskonałe były dekoracje, kostiumy, scenografia, praca kamery też ciekawa. Ale to tylko forma filmu.
Brakuje mi sensownej treści.