Piękny formalnie, cudne zdjęcia i pasaże, a treść kretyńska.
Forma i treść kompletnie się rozjechały.
Słowo arcydzieło powinni zamienić na filmowe ANTYdzieło.
Nawet nie wiem jak mam to oceniać. Ale na pewno nie dobrze. Wielka kasa poszła w błoto, bo reżyser to nie malarz i za bogatymi dekoracjami powinno tkwić COŚ. Chciałabym teraz posłuchać Barczyka jak wymyśla ideologię do tego antydzieła. Niezłe jaja za państwowe pieniądze (głównie).
Mam kilka pytań do Ciebie, jako do kogoś kto już "Hiszpankę" zobaczył. Nie dotyczą one co prawda filmu, ale samego sposobu mówienia o kinie.
1. Czy uważasz, że to "rozjechanie się formy i treści" wynika z nieudolności reżysera?
2. Czy uważasz, że jeśli film nie prezentuje spójnej historii to jest nieudany?
3. Czy wiesz na jakiej zasadzie działa przyznawanie dotacji z PISF i skąd pochodzą na to pieniądze?
Nie oglądałem póki co "Hiszpanki", ale skrajne oceny mnie zachęcają.
Ps. Polecam tekst Małgorzaty Sadowskiej, który można przeczytać tutaj: http://www.canalplus.pl/film/blog-to-nie-jest-czas-honoru-czyli-hiszpanka-lukasz a-barczyka_1664_11
ok,
1. niekoniecznie. Wiem, że Barczyk potrafi zrobić film , gdzie forma i treść łączą się w sensowny film. Jego debiut bardzo mi się podobał, Przemiany też były ciekawe, więc na reżyserce facet się zna. Nie wiem, o co tak naprawdę tym razem mu chodziło, ale mam nieodparte wrażenie, że ma widzów za idiotów. Moim zdaniem zawiódł tu scenariusz.
2. Zwykle tak, zdarzają się chlubne wyjątki, gdzie sama forma jest zabawą, ale tym razem miał to być film o powstaniu, więc temat był duży. W takim wypadku "rzucanie czara" i wykrzywianie twarzy aktorów oraz cedzenie przez zęby języka Goethego niespecjalnie mnie tu śmieszy. Nie przeszkadza mi jednak poczucie humoru w filmach historycznych, jeśli o to ci chodzi ;) wręcz przeciwnie.
3. Pieniądze w PISF są z naszej kasy (jakaś część z biletów), szczegóły są pewnie na stronie pisfu.
Obejrzyj i sam wysnuj swoje wnioski.