PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=662242}

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

The Hobbit: The Battle of the Five Armies
2014
7,2 250 tys. ocen
7,2 10 1 249626
5,5 53 krytyków
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
powrót do forum filmu Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

Poniżej konkretne powody:

- Kto jest głównym bohaterem filmu? Bilbo? Skąd. Thorin? Gdzie tam.
Oczywiście Legolas.

- Legolas przebija wszystkie idiotyczne sceny akcji jakie widzieliśmy w filmach o Śródziemiu.
W trzeciej części trylogii jest kompletnie niezniszczalny, ratuje nie tylko Tauriel ale też i Thorina, a przede wszystkim to co robi wygląda jak niezamierzona parodia w której brak tylko Lesliego Nielsena.
Gdy widzi w oddali że Tauriel jest w niebezpieczeństwie, skacze z wysokiej wieży na głowę olbrzyma, któremu wbija w czaszkę miecz i steruje nim wykręcając miecz niczym joystick. Olbrzym uderza głową w wieżę, która przewracając się robi idealny most w kanionie.
Później gdy Bolg rozwala podłoże mostu, Legolas w slow motion WBIEGA PO SPADAJĄCYCH CEGŁACH. Wygląda to wprost przekomicznie.
Zgaduję że gdyby była taka potrzeba to Legolas byłby w stanie biec w powietrzu odbijając się od własnych stóp.
Cytując pewną opinię przeczytaną w internecie - "w końcu zabrakło mi już tylko tego by Legolas wystrzelił z łuku siebie samego".
W obu tamtych scenach zwyczajnie się zaśmiałem, bo wyglądało to jak chamska autoparodia.

- Alfrid. Typ o wyglądzie żula przebrany w damskie ciuszki stanowi tu nieśmieszny comic relief rujnujący swoją obecnością wiele scen. Jest niemal wszechobecny - widać że to zżynka z Piratów z Karaibów gdzie była podobna postać i najwyraźniej Peter Jackson uznał że będzie fajowo.
Gdy w ruinach spalonego przez Smauga miasteczka w dramatycznej scenie Bard próbuje zjednać sobie ludzi, Alfrid niszczy powagę swoją obecnością.
Co gorsza nie ma on żadnego znaczenia w fabule, nie przechodzi przemiany, ostatecznie okazuje się bezużyteczny. Jest jeszcze gorszy od Jar Jar Binksa w Mrocznym Widmie.

- scena walki z Sauronem. Co mógł tutaj spaprać Jackson?
Galadriela pochyla się nad "umierającym" Gandalfem, widać że łączy ich miłość. Dookoła stoją Nazgule, nadchodzi Elrond i Saruman. Pomijam że Saruman zamiast miotać czary walczy wręcz kijem, pomijam że na początku walki dwa nazgule skaczą przed nim jak jakieś stworki z Looney Tunes - to jeszcze nic takiego.
Ale W SAM ŚRODEK SCEN WBIJA NAGLE RADAGAST W SWOICH SANIACH CIĄGNIĘTYCH PRZEZ KRÓLIKI. Scena nadal próbuje być poważna - porażka.

- Bitwa jest idiotyczna niczym w Maleficent. Armia elfów i ludzi podchodzi pod bramę góry Thorina. Krótka rozmowa. NAGLE, NIESPODZIEWANIE ZZA PAGÓRKA WYCHODZI ARMIA KRASNOLUDÓW.
Krótka rozmowa, armie idą na siebie. NAGLE, NIESPODZIEWANIE ZZA DRUGIEGO PAGÓRKA WYCHODZI ARMIA ORKÓW.
Czy ktokolwiek słyszał tam o zwiadzie? Czy ktokolwiek słyszał tam o czymkolwiek? Czy Peter Jackson był pijany?

- czerwie które pojawiają się znikąd i tak samo szybko znikają, choć logika podpowiada że byłyby idealnym narzędziem wojny dla orków

- mimo że Alfrid dostaje tonę czasu to jedna z najfajniejszych postaci w książce - Beorn - jest w filmie dosłownie 4 sekundy. W jednej scenie - jak zeskakuje z orła, spadając zmienia się w niedźwiedzia i zadaje jeden cios.
To tyle Beorna, przecież Alfrid jest ważniejszy.

- scena zabicia Smauga wyszła bardzo durnowato. Balista zostaje na samym początku zniszczona i Bard wykorzystuje swojego syna jako część kuszy - opiera bełt na jego ramieniu, podpierając się nogą.
Smaug podlatuje w slow motion, kamera w zbliżeniu na twarz syna który z pełnym dramatyzmem powoli kiwa głową, Bard strzela, Smaug ginie po tym jednym strzale.

A teraz jeszcze cięższe argumenty. Nie tylko scenariusz jest pełny dziur, idiotyzmów i kiczu. Dramatyzm wydarzeń z książki również wypadł fatalnie:

- wspomniana wcześniej scena jednoczenia ludzi przez Barda w zniszczonym przez smoka miasteczku - zrujnowana przez okropną postać Alfrida.
Dramatyczna scena walki z Sauronem zrujnowana przez Radagast wbijajęcego w sam jej środek na króliczych saniach.

- Tauriel bez przerwy pyskuje królowi elfów - swojemu władcy. Coś za co powinna być kara śmierci, on cierpliwie znosi.
Tauriel pieprzy trzy po trzy "ty nie wiesz co to miłość, ty nie rozumiesz czym jest prawdziwa miłość" i celuje do niego z łuku, będąc w miejscu gdzie zginęła żona króla elfów, który jest od niej 10 razy starszy.
Tauriel grozi że zabije Thranduila, na co on rozcina jej łuk i przykłada miecz. Przychodzi Legolas. Odbija miecz ojca i w skrócie mówi że jest po stronie Tauriel i ma się odpieprzyć.

- Ginie Kili, nad nim płacze Tauriel. Legolas jako wieczny stalker stoi i patrzy się na nich z miną Pattinsona ze Zmierzchu, pozbawioną emocji.

- Thranduil mówi do Legolasa, swojego syna - twoja matka zawsze cię kochała. Stoją w miejscu gdzie matka Legolasa zginęła.
Legolas wzrusza ramionami, mina niezmiennie obojętna.
Thranduil mówi by wrócił do królestwa, Legolas mówi że nie bo kieruje się tym co mówi serce czyli prawdziwą miłością do Tauriel, odchodzi wzruszając ramionami, Thranduil zwiesza głowę jak jakieś cielę.
Dosłownie Tauriel jest tu jak Kirsten Steward a Legolas jak Robert Pattinson w Zmierzchu, zaś potężny Thranduil, wielki władca elfów jest jakimś leszczem.

- Śmierć Kiliego - Bolg rzuca Tauriel po ścianach, Kili rzuca się na ratunek i zostaje przez Bolga rzucony jak szmata na ścianę, Bolg uderza go jakimś buzdyganem czy maczugą i Kili patrzy na Tauriel z wzrokiem "ja umieram" choć nie było krwi czy obrażeń sugerujących że powinien zginąć.

Kili znika i jedyną osobą jaka w ogóle o nim pomyśli jest Tauriel, reszta krasnoludów zdążyła o nim zapomnieć.

- Fili miał pecha że odbiegł od wszystkich krasnoludów i scenarzysta zaprowadził go w miejsce gdzie akurat był oddział orków i Azog.
Azog podnosi Filiego w powietrze, 10 metrów niżej Thorin i Kili (jeszcze żywy) i reszta krasnoludów patrzy w górę.
Azog zrzuca Filiego z 10 metrów, Fili upada, umiera (równie bezboleśnie i PG-13 jak później Kili). Jego brat Fili patrzy na niego z obojętnością Legolasa. Thorin patrzy ze spokojem. Nikt się nie emocjonuje.

*************************************************************

Przypomina mi się drugi Władca Pierścieni i jak dobrze tam były wątki dramatyczne poprowadzone. Jedna scena, gdzie król Rohanu idzie na grób syna. Trzyma kwiat w ręce, mówi że żaden rodzic nie powinien oglądać śmierci swojego dziecka i PŁACZE. Smutna muzyka, Gandalf mówi kilka słów na cześć jego syna. TO DZIAŁA

Od ręki, bez nawet sekundy przemyślenia mogę zaproponować podobną scenę z krasnoludami.
Walka w ruinach czy tam w miasteczku - jeden pies.
Pełno orków, wszyscy są coraz bardziej osaczeni.
Tauriel jest z kilkoma elfami którzy giną i są przyciskani do muru przez oddział orków.
Nieco wyżej Kili toczy osobną walkę. W oddali przebija się Thorin z kilkoma komratami i woła Kiliego by przybiegł do nich zanim zostanie otoczony przez orków. Kili jednak biegnie do Tauriel, woląc zginąć razem z nią niż zostawić na pewną śmierć. Po prostu giną.

Później walka krasnoludów z orkami, każdy krasnolud ma po dwóch orków obok siebie. Orkowie nie padają na jednego hita, są solidnymi przeciwnikami i nie jest łatwo ich ubić. Widać pot i krew płynące z krasnoludów po wyczerpującej walce.
Pojawia się Azog i rzuca na Filiego. Fili się broni ale widac że nie ma szans. Azog wytrąca mu broń, rozłupuje częśc pancerza po czym zakrwawionego Filiego przebija mieczem.
Thorin krzyczy i w szale rzuca się na Azoga. Wzniosła muzyka, Thorin na berserku zrozpaczony i wściekły (Fili i Kili to jego siostrzeńcy - ostatnia rodzina jaką ma).
Walka jest ciężka i krwawa. Thorin wygrywa ale jest tak ciężko ranny że bliski śmierci.
Idzie przez pobojowisko, Bilbo stoi dalej nie chcąc się wcinać.
Thorin idzie pół przytomny i oszołomiony w stronę gdzie walczył Kili.
Mija krasnoludy które patrzą na niego ze smutkiem, podchodzi do zwłok Kiliego i płacze. Tak jak płakał Theoden nad swoim synem.

Thorin spogląda w stronę Samotnej Góry i w jednym spojrzeniu widać, że traci właśnie swoje marzenie i rodzinę - z własnej winy.
Chciwość kosztowała go królestwo i śmierć rodziny gdy był już tak blisko (to była puenta tragiedii Thorina w książce).
Pada nieprzytomny.

Później na łożu śmierci prosi o wybaczenie Bilba - nazywając go przyjacielem. Śmierć Boromira przy Aragornie - rings a bell?

Każdy jest w stanie wykreować coś podobnego a jest to przecież jakieś tysiąc razy lepsze od tego co zaserwował Peter Jackson.

Ten film jest na poziomie Ataku Klonów i Mrocznego Widma... niemal wszystko co się da jest dokumentnie spieprzone.

Oczywiście jest kilka dobrych scen. Martin Freeman i Richard Armitage grają znakomicie, Ian McKellen jak zawsze trzyma wysoki poziom.
Parę scen z Thorinem zostło zrobionych dobrze. Szkoda tylko że te dobre elementy są w przytłaczającej mniejszości wobec powyższych zarzutów.

Niemniej cała reszta jest po prostu niedopuszczalna. Peter Jackson miał do dyspozycji najbardziej mięsistą, najciekawszą część książki Tolkiena plus gigntyczny budżet. To co zrobił przerasta ludzkie pojęcie.

ocenił(a) film na 10
klaus_kinski

Tak jasne. W Dwóch Wieżach mamy wspaniałą i emocjonującą bitwę która w pewnym momencie zostaje przerwana by pokazać...zasypiającego Drzewca w rozmowie z Merrym i Pippinem ;-D

ocenił(a) film na 10
remiofthedead

To powyżej to odpowiedź na tekst:
"Wyobrażasz sobie żeby podczas walki Aragorna z Nazgulami albo walki Gandalfa z Balrogiem nagle przyjechał Radagast w króliczych saniach?
We Władcy takich głupot nie było i walki były epickie."

użytkownik usunięty
klaus_kinski

Popieram. Po dobrej Niezwykłej Podróży i nieco średniawym "Pustkowiu..." ta część jest wg mnie jakąś orgią dla znawców inaczej (z wyjątkiem powrotu do Shire).

ocenił(a) film na 4
klaus_kinski

Już chyba gdzieś czytałem tekst.

ocenił(a) film na 4
Banner

A... nowy nick wszystko wyjaśnia.

ocenił(a) film na 4
klaus_kinski

Przeczytałam całą recenzję. Ehh widzę, że jednak tego Thranduila spieprzyli. Szkoda, bo to ciekawa podstać a przynajmniej ja ją poprzednio polubiłam. Ale chciałam zapytać o coś innego. Czy Ty chcesz powiedzieć, ze film nie wzbudza żadnych emocji (oprócz wkurzenia na te wszystkie absurdy), żadnego smutku?, żalu?

Belief

W wątku Tauriel, Legolasa, Thranduila, Kiliego i Filiego, Gandalfa i Galadrieli - zero (emocji, bo walka z Sauronem nie jest sama w sobie taka zła pomijając tego pieprzonego Radagasta wbiegającego w sam środek ze swoimi króliczymi saniami).

Wątek Thorina został częściowo schrzaniony, a w paru scenach jest dość dobrze zrobiony. Jego rozmowa z Bilbem jest w porządku, a chyba najlepsza rozmowa z Balinem i Dwalinem.

Jako całość to zwyczajnie mi szkoda wątku Thorina bo jego historia w książce jest naprawdę smutna a Jackson kompletnie nie umiał tego wykorzystać, robiąc ze śmierci Filiego i Kiliego kabaret, a z walki Thorina z Azogiem niemalże komedię. No i samo zakończenie wątku Thorina było słabe, a w dodatku potem już nic nie ma.

Tak jak w trzecim Władcy pożegnania są bardzo długie, tak tutaj krasnoludy stoją w rzędzie uśmiechając się jak do zdjęcia, Dwalin wymienia z Bilbem po jednym zdaniu i voila! Już Bilbo jest w drodze do Shire.

Niemniej na trzecim Hobbicie można się dobrze bawić. Tylko mi szkoda że Jackson mając tak dobry materiał źródłowy, taką obsadę, muzykę i budżet spaprał aż tyle rzeczy - dając mnóstwo czasu Legolasowi i Alfridowi, odbierając go jednocześnie Thorinowi czy Beornowi, a dramatyzm psując swoim zamiłowaniem do kiczu i kina klasy B, albo scenami akcji przy których nawet Neo mógłby się czuć zawstydzony.

ocenił(a) film na 4
klaus_kinski

O zmarnowanym potencjale już słyszałam. Zresztą cały czas się tu o tym mówi. Czytałam, że Jackson pokazał dobrze szaleństwo Thorina, ale właśnie niektórzy mają pretensje do tej walki z Azogiem. Cóż szkoda, bo oczekiwania i nadzieje były duże zważywszy na to, iż najlepsze wątki zostały na końcu, czyli w tej części. A teraz jeszcze czytam, że wątki nie wzbudzają emocji. Lipa.

Dzięki za odpowiedź. :)

ocenił(a) film na 4
Belief

Najlepsze sceny to te Thorin-Bilbo. Szaleństwo Thorina pokazane bardzo fajnie, chociaż troszeczke przerysowane. Pożegnanie obu również jest dobrą sceną. Mnie najbardziej denerwuje w tym filmie to iż prawie wszędzie wpleciono sceny komediowe ! Ludzie stracili domy przez smoka, Bard do nich przemawia, a tutaj jakaś głupia niby śmieszna scena z Alfridem, psująca wszystko. Tak samo jest później. Szkoda też ze Kili i Fili nie umierają razem z Thorinem. W ogole Thorin jakiś nie specjalnie wzruszony śmiercią Filiego, Kili w sumie też tak średnio...Powiem Ci że Dwalin chyba najbardziej !! o.o Dwalin, ktory potem nagle gdzieś znika. No i Legolas, szkoda komentować.

Joecrou

Legolas dla mnie grał na poziomie Edwarda ze Zmierzchu.

Naprawdę - o ile we Władcy Pierścieni oszczędna mimika Orlando Blooma działała, tak tutaj już powinien w końcu poszukac jakiejś innej miny.

ocenił(a) film na 4
klaus_kinski

Legolas to powinien się pojawić tam na 2 minuty. Nie wiem co sobie Jackson myślał montując film i zostawiając te idiotyczne sceny :P Jak mógł zmarnować taką postać jak Beorn..

ocenił(a) film na 4
klaus_kinski

Bloom to bardzo słaby aktor z ładną buźką, więc nie ma się co dziwić jednej minie. We Władcy to działało bo robił za nieśmiałego, dobrodusznego elfa. Tutaj ogrom emocji był już większy a nie było z czego czerpać, bo temu aktorowi talentu brak, więc wyszło jak wyszło.

ocenił(a) film na 4
Joecrou

Śmieszne sceny są dla dzieci. Nie rozumiem tylko czemu Jackson mówił, że ta część będzie poważna.

ocenił(a) film na 4
Belief

Trailery też pokazywały poważniejszy film, a mamy więcej humoru niż w poprzednich częściach.. Nie wiem czemu taka decyzja, eh...

Belief

Mam bardzo duży sentyment do książkowego Hobbita i szkoda patrzeć na zmarnowany potencjał.

ocenił(a) film na 8
Belief

Właśnie według mnie wątek Thranduila jest bardzo dobry. Mnie ta postać również bardzo zaciekawiła i nie czuje sie zawiedziona. Może nie będę sie wypowiadać o scenie z łosiem bo moją uwagę bardziej przyciągnęła kolejna scena gdzie widzimy juz walczącego Thranduila. Co do emocji cóż... sama liczyłam na więcej, idąc na maraton liczyłam, że wyjdą zachwycona, nie do końca tak było niestety. Mimo iż film nie powalił mnie na nogi całość oceniam b.dobrze. Być może nie jestem aż taka spostrzegawcza i nie zwracałam uwagi na niektóre według innych absurdalne sceny, a inne według mnie po prostu nie były absurdalne.

ocenił(a) film na 4
Sabcia3018

Zobaczę sama jak to jest z tym z Thranduilem. Ile ludzi tyle opinii :). Niestety tylko te negatywne opinie są mocno argumentowane tak jak np. zrobił to autor tego tematu. Z opisu wychodzi na to, że Thranduil w starciu z Tauriel i Legolasem to idiota, tzn. wychodzi na idiotę. To mi się na pewno nie spodoba. Tym bardziej, że Tolkien pisał o tym jaki to mądry król. Może daleko mu było do Elronda, ale debilem to on nie był.

ocenił(a) film na 7
Belief

Ty go jeszcze porównujesz do Ellronda? :)

ocenił(a) film na 4
thorin3

A dlaczego nie? Tolkien pisał o nim że był mądrym królem. Należał do Białej Rady a tam byle kogo nie było, także również decydował o losach Śródziemia. Wychowywał się na dworze Thingola, który również był mądrym królem i miał okazję go podpatrywać i naśladować (zresztą robił to). Był wiekowy (starszy od Elronda) więc też trochę przeżył i doświadczenie miał. Elrond to Elrond, ale nie róbmy z Thranduila upośledzonego. Jedyną wadą Thranduila było rozkochanie się w błyskotkach co doprowadziło do konfliktu z krasnoludami. Ale był to elf dobrego serca (o czym też pisał Tolkien) a Jackson zrobił z niego nieczułego drania, na los mniejszych interesujący się tylko sobą. I chyba debila :/

ocenił(a) film na 7
Belief

Ciekaw jestem jak stanie się "miłym i dobrym królem" Mam nadzieję że to wyjdzie dobrze.

ocenił(a) film na 8
Belief

tzn. Thrandiul faktycznie w momencie kiedy Legolas popiera Tauriel stoi i nie robi nic, jest jakby sparaliżowany, dlatego jak to odebrałam jako moment kiedy do ojca dochodzi ze jego kontakty z synem już od dawna nie są takie jak być powinny. Może na idiote nie wychodzi ale też spodziewałam sie jakiejs reakcji z jego strony a tu nic...

Sabcia3018

W 100% się z tym zgadzam.

klaus_kinski

Dlaczego osoby, którym film się nie podobał, są tu określane jako "trolle, z którymi nie warto dyskutować"? Tym bardziej, że (co piszę z przykrością) osoby niezadowolone, piszą do tej pory znacznie racjonalniejsze wrażenia z filmu. Potrafią stawiać sensowne argumenty, które wywołują tu jakieś chore oburzenie, wynikające niestety z braku umiejętności odpowiedzenia na nie... Ogarnijcie się troszkę, chyba bierzecie filmweba troszkę zbyt poważnie. To tylko strona internetowa...

ocenił(a) film na 6
boojan27

Najwyraźniej film tak idealny dla niektórych nie może się nie podobać

Morinehtar

Dodam jeszcze, że na myśl iż takiego Alfrida (o Legolasie i Tauriel nie wspominając) jest więcej niż Beorna, chce mi się wyć z wściekłości... Zaczynam bać się wizyty w kinie... Oj, PJ, PJ... Co się z tobą porobiło chłopie...

boojan27

Tym bardziej że Beorn jest tylko w jednej scenie trwającej jakieś 4 sekundy, a Alfrida jest w filmie około 20 minut.

ocenił(a) film na 6
boojan27

Zauważam, że ogólnie czas poświęcony w filmie tym postaciom razi wiele osób, mniej lub bardziej. W to miejsce mogło się pojawić naprawdę sporo sensownych scen, przede wszystkim ten nieodżałowany Beorn.

ocenił(a) film na 8
boojan27

To zapewne wynika z chęci zysku... bo gdyby wszystkie sceny znalazły się w wersji kinowej to przychody z DVD pozostawiały by wiele do życzenia... Beorna jest stanowczo za mało i z tym się chyba każdy zgodzi.

Sabcia3018

Może być tak jak mówisz.

A to już naprawdę przykre.

Nie dość że rozbijają książkę na trzy filmy dla pieniędzy to potem wycinają dobre sceny żeby DVD i Bluray się sprzedały.

użytkownik usunięty
klaus_kinski

Sorry że muszę cię zmartwić. Ale niestety scen usuniętych nie zobaczysz w kwietniowym wydaniu, Albo w Lipcowym jeśli EE faktycznie będzie w lipcu albo dopiero w listopadowym. Raczej trzeba być gotowym, że EE będzie w listopadzie. I te sceny zobaczysz wtłoczone w film w 30 minutach wydłużających wersję kinową.

ocenił(a) film na 8
klaus_kinski

Uważam, że każdy ma prawo do swojej indywidualnej oceny filmu i własnie na tym polega magia kina, że widząc ten sam film każdy może postrzegać go inaczej. A walka pomiędzy osobami które oceniają Bitwe... na 10 a tymi, którzy nie do konca patrzą na obraz przychylnym okiem pokazuje jak duże nadzieje były pokladane w tym filmie i jak wiele osób czekało na pierwszy pokaz przedpremierowy żeby zobaczyć efekt pracy PJ.
Sama czekałam na pogrzeb Thorina i sie nie doczekałam... Film mimo wszystko wzbudził u mnie pozytywne emocje, ale gdy będę oglądać go kolejny raz, bez takich pierwszych emocji, to zapewne zwrócę uwagę na sceny które krytykujesz.
Tauriel sprzeciwiająca się swojemu królowi też bardzo mnie zdziwiła, ale już reakcja Thranduila była dla mnie całkiem na miejscu. Myślę, że ta scena miała być kluczową dla tej postaci, to tutaj "dorósł" do szczerej rozmowy z synem (jeśli w jego wieku można jeszcze do czegoś dorastać), która pozostawia wielki niedosyt i tu szczególnie licze na wersje rozszerzoną.
Aaaa i z tego co pamiętam to matka Legolasa nie zginęła w Dale. Legolas opowiada o niej gdy razem z Tauriel obserwuje Gundabad i tam padają słowa " tu zginęła moja matka".

klaus_kinski

pisałes to pod wpływem ?co za pajac:D..masz i czytaj

Żeby było jasne- uważam że trylogia Hobbita to nie ta sama liga co trylogia Władcy Pierścieni. Cała wina nie leży jednak po stronie Jacksona, lecz materiału źródłowego!
Ci, którzy czytali książki powinni być świadomi tego, jak bardzo Hobbit różnił się od Władcy Pierścieni- od początku pisany był przez Tolkiena jako bajka dla dzieci, nie skomplikowane, podniosłe fantasy. Siłą rzeczy udziela się to w ekranizacji.

Jeden z częstych głosów krytyki- ,,Jackson z krótkiej książki zrobił 3 filmy"- i bardzo dobrze! Nie wyobrażam sobie wszystkiego w 1 filmie, jestem prawie pewien, że klimat, tempo i spójność diabli by wzięli :P Władca Pierścieni został zekranizowany w formie 3 długich filmów, chociaż materiału starczyłoby i na 6. Poświęcenie względnie krótkiemu Hobbitowi tylu godzin na ekranie pozwoliło na ukazanie większej ilości wydarzeń z książki, jak i tych, których w Hobbicie nie przedstawiono, a miały wtedy miejsce. Taki więc zamiast suchej wzmianki o tym, że Biała Rada wypędziła Saurona z Dol Guldur, możemy w końcu zobaczyć jak to wyglądało (liczyłem wręcz, że scena z Sauronem będzie dłuższa).

Czy ci, którzy zarzucają filmowi brak wierności wobec książki, na prawdę chcieli by oglądać wiecznie głupawe i niezdarne krasnoludy? Nie widzieć większości Bitwy Pięciu Armii (którą Bilbo do facto przespał)? O ważnych wydarzeniach dowiadywać się poprzez suche wzmianki?

Pojawienie się Legolasa było pozytywnym zaskoczeniem, choć nie ukrywajmy- zrobiono przede wszystkim z zamiarem dodania kilku scen akcji :) Scena z lataniem po spadających kamieniach może i była niedorzeczna, ale czy pamięta ktoś Legolasa chodzącego po powierzchni śniegu w Drużynie Pierścienia? Można by tu wspomnieć o elfiej lekkości i zwinności, poza tym- jaki jest sens wytykania łamanych praw fizyki w świecie fantasy, wypchanym magią?

Wątek miłosny/ sceny śmierci- wątek Kili- Tauriel nie był tu konieczny, nie jest jednak przesadnie rozbudowany i męczący. Doceniam to, że Jackson ,,miał jaja" aby zakończyć wątek śmiercią Kiliego- nie będzie życia długo i szczęśliwie, jak w przypadku Aragorna i Arweny. Thorin i Fili również giną (no proszę, Jackson trzyma się materiału źródłowego!), a ich śmierć została ukazana lepiej, niż w książce (tzn została ukazana w ogóle). Nadal czekam aż ktoś wyjaśni, co było w tych scenach śmiesznego (poza Azokiem pod lodem).

Zgodzę się z krytyką pod adresem efektów specjalnych, mając na myśli nie jakość (bo ta z pewnymi wyjątkami była niezła), a ilość. CGI potrafi działać na niekorzyść scen akcji i sztuczność często bije po oczach. Jest to według mnie popularne dzisiaj chodzenie na łatwiznę- po co jeździć do lasów, budować rekwizyty, skoro można porozstawiać green screeny?

Końcówka sprawnie nawiązuje do Władcy pierścieni (wątek Legolasa, powrót Bilba do Shire), aż chce się obejrzeć starą trylogię po raz 20 :)

8/10 to moja ogólna ocena dla trylogii Hobbita. To i owo można było zrobić lepiej, tego mogło być więcej, tego mniej (CGI). Biorąc pod uwagę... niedoskonałość materiału źródłowego, uważam że Jackson wykonał całkiem niezłą robotę.

JANmsciciel

Myślę, że większość krytykujących zdaje sobie sprawę, że "Hobbit" jest w oryginale bajką. Ale tu chodzi o to, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastka. Nie można pogodzić lekkiej bajki - która spokojnie mieści się w jednym filmie - z wstępem do mrocznego, rozległego, wielopoziomowego "Władcy Pierścieni". Pewne zmiany były konieczne, ale rzeczy, które zarzuca się "Hobbitowi" to w dużej mierze to, co zarzuca się wszystkim hollywoodzkim blockbusterom, czyli nie do końca o "materiał źródłowy" tu chodzi.

Dla mnie krasnoludy z filmie były przygłupawe chyba bardziej niż te w książce. Dużą rolę ma stylizowanie ich na trzysta różnych wariantów Asterixa... Legolas miał swoje miejsce w fabule, ale czy na pewno zawsze musi pełnić rolę Chucka Norrisa Śródziemia? Czy wszędzie musi się pojawić strywializowany do granic możliwości (- Jeśli to miłość, to dlaczego tak boli? - Bo była prawdziwa.) wątek miłosny? Dzieciom, dla których po części ten film był przeznaczony wystarczyłaby pewnie ta doza akcji i różnorodność postaci, jaka jest w oryginale. A dorośli - z których wielu czytało książkę, raczej nie spodziewali się mezaliansów w "Hobbicie".

klaus_kinski

Nie spodziewałem się że 3 część będzie tak słaba, na poziomie Kac Wawy. Czemu nagle wszystko padło (aktorstwo , udźwiękowienie, scenografia, muzyka) ?

hal9000_mk2

Muzyka akurat moim zdaniem jest w porządku, chociaż w gruncie rzeczy przemiela wszystkie najlepsze motywy muzyczne z poprzednich dwóch części (motyw muzyczny Smauga, motyw muzyczny Thorina i walki z Azogiem).

Aktorstwo - Martin Freeman i Richard Armitage zagrali bardzo dobrze, nieźli byli aktorzy grający Dwalina i Balina, solidny jak zawsze Ian McKellen i aktor grający Barda.

Legolas był okropny - Orlando Bloom nigdy nie błyszczał talentem ale tutaj wtopił po całości, grając na poziomie Roberta Pattinsona ze Zmierzchu, a jego CGI przerobiona twarz bynajmniej nie pomagała.
Evangeline Lilly nie uniosła fatalnych dialogów.

To co naprawdę upadło to scenariusz, ciągnący za sobą całą resztę.

klaus_kinski

"Kili patrzy na Tauriel z wzrokiem "ja umieram" - ja też, ze śmiechu. Trochę długa recenzja, ale po przeczytaniu nie mogę się nie zgodzić, bo opisujesz dokładnie moje myśli w trakcie filmu.

Dodałabym jeszcze scenę, gdzie Kili i Tauriel dobrych pare minut walczą o życie i dialogi wyglądają tak: "-Kili! - Tauriel! - Kili! -Tauriel! - Kili! Kili! Nie! - Tauriel! - Nie! - Nieee!". Pikanterii dodaje fakt, że poświęciłam parę minut swojej uwagi tej scenie, licząc na to, że zakończy się śmiercią obojga. Ale jak się okazuje bohaterki, które nie istnieją również nie umierają...

"W SAM ŚRODEK SCEN WBIJA NAGLE RADAGAST W SWOICH SANIACH CIĄGNIĘTYCH PRZEZ KRÓLIKI" - opisałeś to w taki sposób, że parsknęłam śmiechem. Faktycznie obecność Radagasta wygląda tam jakby Peter Jackson akurat sobie o nim przypomniał.

ocenił(a) film na 7
latelamb

Ciekawa opinia i z wieloma punktami muszę się zgodzić, mimo że ogólnie film jako film oceniam jako niezły...Aczkolwiek mógł być zdecydowanie lepszy... Najgorszą torbą tego filmu jak dla mnie była ta zapchajdziura Alfrid....Ciekawe co podkusiło PJ żeby wcisnąć takie coś do filmu, które nic nie wnosi do filmu, a zamiast być śmieszne, jest bardziej żałosne... Zaraz po nim nieśmiertelny Legolas...No i jedną z rzeczy na których się najbardziej zawiodłam, była śmierć Fili-Kili-Thorin, zwłaszcza tego pierwszego, taka na odwal się...Gdzie to do śmierci chociażby Boromira...?W ogóle patrząc na całość filmu mam dziwne wrażenie że więcej do gadania w sprawie filmu, jak ma wyglądać, mieli producenci i studio...Chyba że Jacksona dopadła martwica mózgu...Niedosyt mimo wszystko, i to spory...Aktorzy za to dali rade(może poza Bloomem) Armitage jak dla mnie najlepszy!

kagura22

Zgadzam się. Mam wrażenie, że jeśli chodzi o Legolasa, to PJ zakpił sobie trochę z widzów - po tym, jak krytykowano go za wyposażenia Legolasa w niekończący się zapas strzał w LOTR, tutaj mamy scenę gdzie akurat kończą mu się strzały. Po czym... mamy schody z upadających kamieni, jakby zupełnie na złość widzom. było sporo śmiechu w klinie podczas tej sceny - paradoksalnie więcej chyba niż przy "popisach" Alfrida. A taki humor chyba musiał się pojawić - być może dla młodszych widzów. Alfrid pełnił trochę klauna,a mimo to nie wniósł do filmu zupełnie niczego.

ocenił(a) film na 5
klaus_kinski

zapomniałeś o jednym wspomnieć jak król elfów wysyła Legolasa żeby odnalazł Aragorna zwanego Obieżyświatem i był strażnikiem, wtf? on miał wtedy 10 lat i wychowywał się w Rivendel i sam nie wiedział że jest następcą tronu

Wojcik3217

W dodatku jeśli dobrze pamiętam to na końcu jest powiedziane że Gandalf powrócił do Shire po 111 latach.

Chociaż w czasie Hobbita Bilbo ma 50 lat, a w LOTR 111, czyli wychodzi 61 lat.

Najlepsze jest zaś to że przecież Gandalf często odwiedzał Shire, w końcu dzieci go znały, Frodo się z nim przyjaźnił, no i puszczał te fajerwerki co to mu wykradli Merry i Pipin.

Gandalf mówi do Bilba "stary przyjacielu nic się nie zmieniłeś" tak jakby naprawdę Martin Freeman w Hobbicie niczym się nie różnił od Iana Holma - 80 letniego staruszka we Władcy.

ocenił(a) film na 5
klaus_kinski

tak można wymieniać i wymieniać, a Dain który przyjechał na świni? z króla zrobili pośmiewisko, chciali żeby było komicznie a wyszło tragicznie

Wojcik3217

Jeśli wychowywał się w Rivendell, to dlaczego Thranduil miałby o nim nie wiedzieć? Przecież skądś się tam pojawił, i jeśli sam Aragorn nie wiedział jeszcze kim jest, nie zmienia to faktu, że elfy wiedziały, kogo mają pod swoją opieką. Zwłaszcza, że przepowiednia o wygnańcu z pewnością była znana wszystkim elfom w Śródziemiu.

ocenił(a) film na 5
latelamb

nie chcę się kłócić, ale wg mnie Jackson chciał za bardzo pokazać że Hobbit jest wstępem do Władcy Pierścieni, nie mógł być strażnikiem, Obieżyświatem w w wieku 10 lat ;) (Aragorn oczywiście)

Wojcik3217

A, chodzi Ci o samo sformułowanie "Obieżyświat"? No tak, przeoczyłam to - tutaj masz rację :)

Wojcik3217

Też o tym pomyślałam, jak zobaczyłam tą scenę. Jednak doczytałam, Aragorn w momencie dołączenia do drużyny pierścienia miał 89 lat, czyli 60 lat wcześniej, kiedy Thranduil mówi Legolasowi, żeby odszukał Obieżyświata, Aragorn ma 29 lat. Aragorn żył 210 lat, ponieważ płynęła w nim krew ludzi, elfów i marajów (?). Tak ja to rozumiem.
Jeśli jestem w błędzie to mnie wyprowadźcie.

Chociaż z drugiej strony Legolas szukał by Aragorna 60 lat?

ocenił(a) film na 5
pestylion

Aragorn we Władcy Pierścieni miał tyle lat ale w roku 3018/3019 a urodził się w 2031, akcja Hobbita to rok 2041 a więc ma 10 lat :)

ocenił(a) film na 5
pestylion

po prostu był potomkiem Dundainów (nie wiem jak się pisze dokładnie) dlatego tak długo zył, prawdopodobnie mylisz rok otrzymania pierścienia przez Froda - 3001 i rok utworzenia Drużyny Pierścienia - 3018, od roku znalezienia przez Bilba pierścienia do roku jego 111 urodzin mija 60 lat, ale Frodo wyrusza do Mordoru 18 lat później, mam nadzieję że wyprowadziłem cię z błędu :)

p.s. sory za 2 komentarze obok siebie ;)

ocenił(a) film na 10
klaus_kinski

Nie rozumniem ludzi,któży ciągle wszystkich krytykóją. Zastanów się czy sam nakręcił byś taki dobry film. Rozumniem , że każdy ma prawo do własnego zdania i ja poprostu nie zgadzam się z tom oceną. Moim zdaniem film jest naprawde dobry. Zgoda było kilka głupich scen( naprzykładte z legolasem kiedy skakał po tym moście). I wontek z Tauriel i Kilim nie był potrzebny. Sama przeczytałam książke przed nagraniem filmu i również aż tak dalekie odejście od fabuły powieści nie spodobało mi się ale napewno nie był to ,,Gniot''

ocenił(a) film na 5
korneliacwirLord

Gniot może nie bo sama 3. część do momentu bitwy jest nawet całkiem dobra i nie za dużo odbiega od książki, ale od bitwy jest tylko gorzej

ocenił(a) film na 2
Wojcik3217

Do momentu bitwy całkiem dobra? Bitwa to po prostu apogeum całej klapy z muflonami i jednobrewym na czele. Ten film to jedno wielkie cliche i jestem załamany widząc jak scenariusz idiokracji wchodzi w życie (stosunek ludzi do filmu, nie samej produkcji, bo takich jest wiele) A od książki odbiega tematyką i klimatem w 78% niestety :/